Lutowe spotkanie lalkowe
20:16Albo buduaru luksusowej wszetecznicy o poranku.
- Ja pierdzielę - rzekła Evangeline z uczuciem. - Moja głowa - dodała chwilę później, czemu pełnym irytacji pomrukiem zawtórowała najwyraźniej leżąca nieopodal Charlotte.
- I masz cygańską magię, cholera jasna...
Angie błyskawicznie odzyskała jasność umysłu. Otworzyła oczy i napotkała błyszczące w ciemności spojrzenie muchomora.
- Szabadabada twoja mać, niech ja ją tylko dorwę, to trzy dni do tyłu będzie biegać, zaraza - brzmiał dalej złowróżbny głos Charlie. - Chyba wypadło mi z dwadzieścia dysków. A jak tam u ciebie?
- W sumie to nie wiem - Angie w osłupieniu wpatrywała się we wpatrujący się w nią grzyb. Grzyb mrugnął do niej porozumiewawczo. Ten sygnał okazał się wystarczającym bodźcem do poderwania brunetki do pionu; od razu stanęła na nogi z gracją godną najlepszej akrobatki i zobaczyła, że nic nie widzi. Mimo to podjęła paniczną próbę rozejrzenia się po okolicy w poszukiwaniu rzeczy, która zdołałaby jej przywrócić względną równowagę psychiczną i odetchnęła z ulgą, ujrzawszy swojego laptopa leżącego w zasięgu ręki. Zasięgnęła go więc, spojrzała na rozświetlony ekran i popadła w stupor.
- Charlie - wychrypiała. - Gdzie jesteś?
- Nie wiem, ciemno. Ale chyba na kanapie. Czekaj, bo coś na mnie leży...
Rozległ się odgłos uderzenia bezwładnego ciała o podłogę, a następnie stłumiony jęk.
- Aha, to chyba była Mary - skonstatowała Charlotte, przemieściwszy się po omacku do lśniącego w mroku komputera. - O cholera - dorzuciła, ujrzawszy źródło stuporu koleżanki. Przez chwilę trwały w milczeniu, zakłócanym jedynie cichymi pojękiwaniami leżącego pod kanapą rudzielca.
- To my, nie? - zapytała w końcu Evangeline.
- Na to wygląda - mruknęła Charlie, wpatrując się w ekran z żywym zainteresowaniem.
- A... pamiętasz coś z tego?
- Nic a nic.
- Aha.
- No ale zobacz, siedzimy tu wszystkie...
- Co ja mam na sobie?!
Angie przycisnęła nos do ekranu.
- Masz białą koszulkę. Skąd masz białą koszulkę?
- No przecież ja się ciebie pytam! - wściekała się Charlie.
- A może lepiej zapytaj, co za dziwadło siedzi między nami? - zasugerowała brunetka przytomnie. - I co ja mam za szmatę na szyi?! - dodała z najwyższym oburzeniem.
- To chyba będzie twoje najmniejsze zmartwienie...
- Masz siostrę bliźniaczkę! - zakwiczała radośnie Charlotte. - Która z was to ta zła?
- Nie pamiętam - wybąkała Angie, wpatrując się w zdjęcie w osłupieniu.
- I zarywasz do jakiejś laski! I chyba się nawet o nią kłóciłyście! Ja nie mogę, jakie jaja...
- Ach tak?
- Powiedz z łaski swojej, co się tu wyprawia? - zapytała słodko Evangeline. Charlie przestała tarzać się po ziemi i zamarła, zdjęta grozą. Brunetka tymczasem wprawnym ruchem wścibskiej zołzy przeszukała Fejsbuka pod kątem czerwonowłosych, wytatuowanych, nieletnich buntowniczek.
- Ma na imię Ariel, jest z Krakowa i, tak jakby, ma już dziewczynę - poinformowała, zanim Charlotte zdążyła otrząsnąć się z pierwszego szoku. Doznała więc szoku do kwadratu i zamknęła się w sobie.
Angie znów wpatrzyła się w zdjęcia, szorując nosem po monitorze.
- Esmeralda! - wykrzyknęła w końcu, rozpoznawszy przemyślnie kryjącą się w drugim planie Cygankę.
- Esmeralda - wycedziła Charlie, czując, jak obezwładniający wstyd ustępuje płomiennej nienawiści i palącej chęci zemsty.
- Była tam! - Angie gorączkowo przewijała zdjęcia. - I nawet nie robi nic głupiego!
- Flądra pasiasta...
- Jest i Mary, proszę państwa... i też nie robi nic głupiego - Evangeline była zdegustowana.
- Sporo nas tam w ogóle jest - zauważyła Charlotte, przebiegając wzrokiem tłum plastików w poszukiwaniu znajomych głów. - O, Jenny tam siedzi. Też chyba zabalowała, ma jakieś różowe pasemka...
- Jenny siedzi tu, koło pastereczki, włosy ma jak zawsze.
Charlie zdębiała.
- A kto w takim razie siedzi za pastereczką?
Dziewczęta w ciszy wpatrzyły się w fotografię.
- Siostra bliźniaczka! - wyszeptały nabożnie.
- Wygląda na to, że dochodzimy do jakichś wymiernych wniosków - odchrząknęła brunetka po chwili milczenia. - To musiał być jakiś zlot bliźniaczek.
- Suto zakrapiany - podsunęła Charlie z nadzieją.
- Niewątpliwie.
- O, Jenny nawet mizia się z twoją bliźniaczką. I z waszą laską. A bliźniaczka Jenny towarzyszy jakiejś niezłej dziuni, kto to?
- Nie wiem, ale chciałabym być chociaż w połowie tak fotogeniczna, jak ona. I fajną ma marynarę, taką... kolekcjonerską.
- Hm, ta niezła dziunia ma równie niezłą siostrzyczkę - mruknęła Charlotte z uznaniem, po czym zaniosła się złośliwym rechotem. - A ty znowu balujesz!
- Nie wierzę... to jest chyba Lola!
- Ta słynna Lola? - Charlie uniosła brew w zadziwieniu.
- Tak! Bajeczna Lola! - podekscytowała się Angie. - Pamiętam ją! Uczyła mnie, jak być fabulous!
- To ci chyba średnio wyszło... ale odkrywamy kolejne poszlaki; otóż na zlocie obecne były grzyby. To świetnie wyjaśnia dziury w pamięci.
- Hm... - brunetka z niepokojem obejrzała się za siebie. - Chyba trochę towaru przywiozłyśmy do domu...
- Tym lepiej - amatorka używek wszelakich uśmiechnęła się promiennie.
- Zaraz, co to za ciastek? - dla odmiany Charlotte rozpłaszczyła twarz na ekranie.
- To już na pewno zasługa grzybów - zawyrokowała Angie z całą stanowczością. - Sama widzisz, zakładasz nogi na lampę i w ogóle. Ale za to twojej kochance może pomóc chyba tylko egzorcysta.
- No dobra, ale co to za jeden? - drążyła niezrażona Charlie, wpatrując się uparcie w obiekt swojego nagłego zainteresowania.
- Kimkolwiek by nie był, najwidoczniej stracił dla kogoś głowę.
- Zobacz, masz z nim zdjęcie i go nie pamiętasz?
- No właśnie nie - jęknęła Charlotte żałośnie. - Bez sensu! Takiego pięknisia powinnam zapamiętać na całe życie!
- Nie ty jedna, z tego co widzę... no nic - Evangeline zdecydowanym ruchem zamknęła laptop. - Zlot bliźniaczek najwyraźniej był udany i pełen wrażeń. I myślę... że może to i lepiej, że niewiele z niego pamiętamy.
- Oj tam, oj tam - odrzekła Charlie konstruktywnie. - Co prawda nie wiem, jak my się właściwie tam znalazłyśmy, ani jak potem trafiłyśmy do domu... ale chętnie poszłabym na to jeszcze raz! Tylko może z większym... udziałem świadomości.
- Hmm... - potwierdziła Angie niemrawo, dyskretnie oglądając się za siebie. Czający się w ciemności muchomor mrugnął porozumiewawczo.
__________________________________________________________________________
Niniejszym poznańskie spotkanie lalkowe z dnia 21 lutego 2015 uznaję za udane!
Miejscówka była świetna, klimat sprzyjający, towarzystwo doborowe, atmosfera śmiechowa, a zbiory - imponujące (bo nie liczy się ilość, ale jakość! - powiedziała Lunatyczka dźwigająca skrzynkę plastiku).
Dziękuję dziewczynom za ciepłe przyjęcie do lalkowego grona w realu i bardzo chętnie przybędę na kolejny meet.
I tym razem może nie będę taką lamą. :3
14 komentarze
Świetne lalki, zwłaszcza Sindy od Hasbro :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHasbrowe Sindy darzę szczególną sympatią; dziękuję :)
UsuńPo takiej relacji to ja już się nie odważę nic napisać od siebie...
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia następnym razem, lamo! ;)
No weeeeź! Czekam na Twoją niepowtarzalną wizję tej samej rzeczywistości, odkąd przyjechałam do domu!
Usuń(wiem, że groźby są karalne, ale za którymś następnym razem chciałabym pobyć lamą w tym słynnym Krakowie... <3)
Wesoło było :-) Całuję po rączkach tego, co przyniósł Sindy, bo we Wrocku nie cieszą się popularnością... :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie czuję się wycałowana, bo obie są moje (a i tak żałuję, że mam tylko dwie) :D
UsuńRzuciłyście towary na stół i się tatałajstwo zajęło sobą :P Tylko skąd tyle bliźniactwa? Z nor jakichś powyłaziło, czy co? Historia uczy, że gdzie bliźniaki, tam kłopoty. A to księżyc zniknie, a to krowy mleko przestają dawać...
OdpowiedzUsuńAlbo rozpętują się konflikty polityczne...
UsuńNie no, nasze bliźniaczki były względnie grzeczne, i nie było ich znów tak dużo, trzy pary jeno (jeśli zaliczymy borze dynamitki).
Bo imprezy dzielą się na takie które były udane i na te, które się pamięta!
OdpowiedzUsuńAlbo te na których nie można pić bo jest się niepełnoletnim i za wszelkie stany upojenia odpowiada ptasie mleczko i mandarynki.
No, w każdym razie ciekawie musiało być.
Picie napojów wyskokowych jako forma rozrywki jest przereklamowane. Niestety, jestem osamotniona w tym przekonaniu. Aż czasem żałuję, że już nie mogę wymawiać się nieletnością, to był niezły argument - teraz już mi zostało tylko w ciążę zajść...
UsuńTo tak btw. A na spotkaniu owszem, było ciekawie :D
To że było tyle bliźniaczek świadczy o wybitnych gustach ich właścicielek :-)))
OdpowiedzUsuń(Odezwała się oczywiście właścicielka jednej z bliźniaczek Sporty!) :-)
Marynarka od Integrity nie daje mi spać po nocach, taka piękna.
Chciałoby się umieć takie robić...
A spotkanie trzeba powtórzyć!
O wybitnych gustach i wysmakowanym smaku świadczy! (powiedziała właścicielka drugiej bliźniaczki Tereski i obu bliźniaczek Sindy) :D
UsuńA ta marynarka była od Barbie Sinatry, która nie daje mi spać po nocach jako całokształt.
Podejrzewam, że będzie powtórka, jak się bardziej ociepli...
Uwielbiam je! I chcę więcej! :D
OdpowiedzUsuńKtóre "je"? Bo nie wiem, czy mogę zrobić więcej :D
UsuńFajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:
[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty
Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>