Mandark tęsknił.
Mijało właśnie kolejne słoneczne popołudnie - jedno z tych, które rodziły wspomnienia o minionych latach. Minione lata zaś pełne były długich, słonecznych popołudni, wypełnionych radosną beztroską, tańcem i muzyką Czajkowskiego. To zaś rodziło tęsknotę, która z największego nawet twardziela jest w stanie wycisnąć jedną, samotną, kryształową męską łzę.
W takich chwilach Mandark wsuwał się w swoją różową podomkę, zasiadał na bujanym fotelu w swoim ulubionym kącie i oddawał się rozmyślaniom o swojej trudnej przeszłości.
Było to jednak niezwykłe popołudnie - popołudnie, w którym przeszłość wyciągnęła po niego rękę.