Gry karciane w systemie Windows
16:05
Tak, nie mylą was oczy - oto traktat o karciankach szczególnie aprobowanych przez stereotypowe "panienki z okienek".
Ostatni raz miałam z nimi styczność w czasach, kiedy Windows 95 był najlepszym systemem operacyjnym ever,
a wierzch monitora mógł pełnić rolę przestronnego kociego legowiska.
Jednak od pewnego czasu gry Microsoftu przeżywają w moich oczach jakiś
renesans.
Poza
wymienionymi poniżej tytułami rżnę jeszcze w kierki (również na żywo),
pasjansa-pająka (na jednym kolorze) oraz mahjonga (gra tak karciana, że
hu hu), nie mam jednak na ich temat wiele do powiedzenia; no chyba że
ktoś chce, żebym wyjaśniła ich zasady?
...nie? No to jedziemy.
Pasjans
Ostatnimi
czasy wyjątkowo upodobałam sobie pasjansa. Nabrałam już takiej wprawy,
że przy w miarę korzystnym rozdaniu jestem w stanie ułożyć karty w
niecałe dwie minuty! Byłabym świetną sekretarką.
Jednakowoż przy takiej ilości rozdań, jakie przebyłam, spostrzegłam jedną ciekawą właściwość tej przezacnej gierki.
Otóż
miewa ona gorsze chwile. Kiedy dopadnie ją chandra, bo na przykład
procent Twoich wygranych zaczyna niemożebnie rosnąć, ona wygeneruje ci
rozdanie niemożliwe do ułożenia. I kiedy mówię "niemożliwe", mam na
myśli, że... niemożliwe.
Miałam już rozdania, gdzie komunikat o braku ruchów wyświetlał się po przełożeniu dwóch kart. Albo jednej. Albo po samym przetasowaniu talii.
rozdanie klasyczne |
rozdanie porąbane |
Być
może jestem za bardzo blondynką, aby ogarnąć celowość takich układów.
Może tak naprawdę te rozdania dało się ułożyć, a ja za słabo próbowałam.
Ale jeśli nie, to konia z rzędem temu, kto mi wskaże, jakim trzeba być
geniuszem, żeby napisać algorytm gry, w której połowa plansz będzie nie
do przejścia?!
Ale czasami gra ma też dobry humor i stara się pomóc udręczonemu amatorowi układania stosików.
Bywają
takie chwile, kiedy na ekranie nie widać nic, co można by przełożyć,
podpowiedź leci w bolka, podświetlając talię i zżerając punkty, ale
komunikat o braku ruchów jakoś nie chce się ukazać.
To wyzwanie. Pasjans w ten sposób puszcza do ciebie oczko, daje ci do zrozumienia, że coś jest na rzeczy, mówi: no pomyśl tylko, co jeszcze mógłbyś zrobić z tymi kartami? a ty niemalże widzisz cyfrowy odpowiednik uśmiechu Giocondy.
Oznacza
to, że prawdopodobnie możesz jeszcze odsłonić którąś z kart albo posłać
ją na stosik, odblokowując przy pomocy innej; na przykład przekładając
kolumnę kart z brakującej dziewiątki karo na niepotrzebną chwilowo
dziewiątkę kier. Czasem wymaga to ściągnięcia odłożonych już kart z
powrotem na planszę i ponownego odsyłania ich "ruchem wahadłowym", ale
satysfakcja z ułożonego tak wymyślnym sposobem rozdania jest
nieporównywalna z niczym.
FreeCell
Dziecięciem
będąc, zagrawszy już we wszystkie dostępne gry i nudziwszy się
śmiertelnie, lubiłam sobie odpalić tajemniczą grę z wizerunkiem
karcianego króla i patrzeć, jak jego umieszczona między pustymi polami
główka obraca się w tę i z powrotem za kursorem myszki. Przez długi,
długi czas to była dla mnie istota rozgrywki.
Usiłowałam
co prawda dojść po swojemu, w jaki sposób powinno się układać rozłożone
na planszy karty, wkładałam w miejsca po lewej przypadkowe figury,
próbowałam przenosić pozostałe, ale zawsze było "za mało miejsca" na ich
przełożenie. Zawsze o JEDNĄ KARTĘ ZA MAŁO.
Nikt, kogo pytałam, nie wiedział, jak w to grać, a solucji czy poradników natenczas za bardzo niet.
Nie byłam jedyną borykającą się z takim problemem - na ten temat powstał nawet artykuł, potwierdzający prawdziwość tego dramatu (naprawdę życiowy!).
I
tu się mogę pochwalić - w zeszłym tygodniu zostałam wtajemniczona w
zasady tej, niegdyś irytującej, gry. Okazuje się, że umiem w nią grać.
Idzie mi nawet lepiej, niż w pasjansa. Jest naprawdę prosta, a nawet, o
dziwo, logiczna!
na na na na na, umiem we FreeCella! |
Nie
jestem pewna co prawda, czy również generuje rozdania nie do ułożenia,
jak w przypadku pasjansa, bo jeszcze za słabo się znamy i dużo rozdań
minie, zanim będę mogła obiektywnie ocenić algorytmy tą grą rządzące.
Ale na razie cisnę ostro, a procent wygranych mam trzy razy wyższy, niż w
pasjansie :3
Jedyne tylko, co mnie zasmuca w tej grze, to brak esencji mego dzieciństwa - ruchomej główki króla między polami...
Reasumując
- karcianki są fajne! Świetnie zabijają czas, a przy tym
(prawdopodobnie) rozwijają coś na kształt logicznego myślenia.
Polecam nawet robienie rodzinnych zawodów w "kto szybciej ułoży pasjansa". Zabawa gwarantowana!
1 komentarze
Jak to ciekawie się czytało:) Jaki masz procent wygranych w pasjansie? Bo ja 6-7% :/
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:
[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty
Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>