Bajki złe i brzydkie - Świnka Peppa
16:05
Jako że mam rodzeństwo wydatnie młodsze, w telewizji nie jestem w stanie obejrzeć czegoś poza bajkami na Mini Mini.
A ponieważ nie mieszczę się w grupie docelowej tego kanału, spoglądam
na jego ofertę nawet bardziej niż obiektywnie. Śledzę go regularnie już
od kilku lat, ramówkę znam niemal na pamięć, i pamiętam niemal wszystkie
seriale, które kiedykolwiek były tam emitowane, co czyni ze mnie
właściwie eksperta w dziedzinie.
Z
tego tytułu czuję się upoważniona do wypowiedzenia się w temacie.
Ruszam więc tutaj z serią recenzji bajek telewizyjnych dla dzieci.
Wyróżnię bajki dobre, bajki kiepskie, ale chociaż ładne, oraz tragiczne
współczesne remake'i 3D kreskówek z mojego własnego dzieciństwa. Lecz
najpierw - bajki złe i brzydkie (jednocześnie!).
Świnka Peppa
Wielka
Brytania 2004,
tytuł
oryginału: Peppa Pig
twórcy: Neville Astley, Mark
Baker,
produkcja: Astley Baker Davies
Ltd.
Serial opowiadający o codziennych
przygodach rodziny Świnek – Taty Świnki, Mamy Świnki, dwuletniego Georga oraz
pięcioletniej Peppy – w towarzystwie zaprzyjaźnionych rodzin Owiec, Kotów,
Psów, Królików, Słoni i innych. Każdy pięciominutowy odcinek obrazuje zmagania
z rzeczywistością gromady zantropomorfizowanych ssaków. Peppa chodzi do szkoły,
bawi się w ogrodzie, wyjeżdża do dziadków, odwiedza koleżanki i robi mnóstwo
innych fascynujących rzeczy, które tylko mogą robić dzieci w jej wieku.
Co więc sprawia, że serial
o scenariuszu tak przyjaznym małolatom i rokroczny laureat prestiżowych nagród jest,
moim skromnym zdaniem, sztandarowym potworem wśród animacji dla dzieci?
Po pierwsze – sama animacja.
Zdaję sobie sprawę, że ta prostota kształtów i kolorów dla wielu może być
zaletą, a małym dzieciom i tak jest pewnie wszystko jedno, ale oglądanie
postaci wyglądających na stworzone przy pomocy Painta to zbyt wiele na moje
nerwy.
Po drugie i najistotniejsze
– kreacja postaci. Redukcja osobowości delikwenta do kilku charakterystycznych
cech również mogłaby stanowić zaletę. Ale tutaj nie stanowi. Co zatem wiemy o
bohaterach?
- Tata Świnka jest gruby i leniwy, do czego nawiązanie możemy odnaleźć niemalże w każdym odcinku. Poza tym bywa nieodpowiedzialny, zachowuje się jak duże dziecko i, dla dopełnienia obrazu fujary, nie ma orientacji w terenie, bo na rodzinnych wycieczkach często gubi drogę.
- Mama Świnka z kolei jest odpowiedzialną kobietą sukcesu; zajmuje się domem, ale również pracuje (w domu, przy komputerze), udziela się w straży pożarnej i zawsze zdoła wyciągnąć Tatę z tarapatów.
- Mały George, jak to dzieci w jego wieku, często płacze z różnych absurdalnych przyczyn, a jego ulubionym słowem (i zabawką) jest dinozaur.
- Natomiast Peppa jest małą, wredną, rozpieszczoną egoistką, której niemal każdą fanaberię wszyscy są gotowi spełnić. Mimochodem, lecz złośliwie, wytyka wady i dzieciom, i dorosłym. Bywa niemiła dla brata i rówieśników, by zaraz potem być słodka, prosząc o pozwolenie na coś. Jest tak koszmarna, że nie wiem, jak można kogoś takiego zrobić głównym bohaterem bajki dla dzieci!
Po trzecie – kreacja
świata.
Każda rodzina składa się z (co najmniej!) mamy, taty i dziecka. Wszyscy
tatusiowie jawią się tu jako życiowi nieudacznicy, których jedynym polem sukcesu
może być ewentualnie Praca. Mamusie zaś są wszechstronnie uzdolnione i
odnajdują się niemal we wszystkim, co robią.
Dzieci się bawią i uczą, jak to
dzieci; oczywiście wśród nich znajduje się klasyczna, odstająca od rówieśników,
ofiara losu, czyli Pedro Kucyk.
Pępkiem tego świata jest ta zołza Peppa,
bacznie obserwująca otoczenie i beztrosko je komentująca. Każdy taki komentarz
wywołuje zakłopotanie komentowanego obiektu, co prawdopodobnie miało być
autentyczne i zabawne.
Ale nie jest! bo tylko pokazuje brak dorosłych
autorytetów w tej rzeczywistości. No bo jaki autorytet u swoich dzieci ma mieć
taki Tata Świnka, którego własna córka co drugi odcinek nazywa „głuptasem” i
tłumaczy mu, jak powinien się zachowywać? Takie sytuacje mogą śmieszyć – ale
dorosłych, zdających sobie sprawę, że to wszystko jest przesadzone i na wyrost.
Tymczasem dzieci radośnie wchłoną nowe wzorce i będą próbowały je realizować –
noo, i to dopiero będzie śmieszne! „Tata nie może mi mówić, że mam jeść
warzywa, bo jest głuptasem i ma za duży brzuszek!”
I po czwarte – Element
Komiczny. Kiedy pod koniec odcinka dzieje się coś, ach! zabawnego, wszystkie
postacie biorące udział w scenie zaczynają się śmiać i z tego śmiechu przewracają
się na plecy. Litości! Litości dla nas wszystkich.
Oczywiście, ja wszystko
jestem w stanie zrozumieć; w dużym uproszczeniu tacy przecież bywają
rzeczywiści ludzie, no i takie właśnie bywają prawdziwe dzieci. Ale czy
naprawdę wzorce tego typu powinny być przedstawiane i utrwalane w kreskówkach?
1 komentarze
Bardzo dobra recenzja! Pomijam, że zgadzam się z każdym słowem, ale jakże przyjemnie się to czyta! Wnioskuję, że jestes młodziutka, ale masz dobre pióro. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:
[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty
Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>