Zjedzmy zielsko - sałatka z fiołkiem + deser
20:37Kwiecień! Pierwsze ciepłe dni, pierwsze pąki na drzewach, pierwsze kwiatki wychylające się spomiędzy pierwszych zielonych źdźbeł trawy, pierwsze motylki i zaspane pszczółki siadające na pierwszych kwiatkach! Czy powinnam dodać, że uwielbiam tę porę roku?
Wiosną po okresie ponurej stagnacji odżywają roślinki, a Lunatyczka odżywa razem z nimi. Wiosną ze snu zimowego budzą się zwierzątka, a w Lunatyczce budzi się żądza znachorstwa.
W ubiegłym roku podzieliłam się z Wami przepisem na syrop z mniszka, czując się jak prawdziwa zielarka. W tym roku, po przyjęciu właściwej dozy inspiracji, sezon na zioła otwieram miesiąc wcześniej; choć w tym wypadku będzie to sezon na zielsko.
Za kolejną nieobecność internetową przepraszam. Potrzebowałam nawału roboty, drugiego etatu znienacka, przesilenia i doła, aby pod pewnymi względami zemrzeć; i potrzebowałam jakiegoś nowego, nieznanego mi dotąd impulsu, aby, adekwatnie do sezonowych okoliczności, powstać z martwych. Impuls kupiłam na promocji w Biedronce.
Książka Pyszne chwasty to coś absolutnie oszałamiającego, na co nie wpadłabym nawet za milion lat, ja, baba ze wsi. Otóż chwasty są jadalne i można z nich robić jadalne rzeczy! A jakby tego było mało, do tego są superzdrowe i pyszne! No kto by pomyślał?
Powyższa propozycja zawiera niemal 140 przepisów z rozmaitych kategorii, zarówno dań głównych, jak i deserów. Łączy je parę rzeczy: są proste, zdrowe i zawierają rośliny, które niewiele osób postrzega jako zdatne do spożycia. Oprócz tego przepisy poprzedza kompletny spis chwaściorów, których będziemy potrzebować do przygotowania dań sprawdzonych i zaproponowanych przez panią autorkę - a to wszystko przepięknie ilustrowane.
Polecam tę śliczną książeczkę każdemu, kto mieszka lub bywa w pobliżu łąk tudzież polan lub w jakiś inny sposób ma dostęp do pokrzyw, mniszków, stokrotek, żółtlic, kurdybanków lub... bohaterów dzisiejszego wpisu.
Fiołki często były używane do produkcji domowego syropu na kaszel, ponieważ mają działanie wykrztuśne. Oprócz tego fiołkowe ziele może służyć moczopędnie a także, jak podaje wyżej wymieniona książka, reguluje przemianę materii, poprawia kondycję naczyń krwionośnych, a nawet leczy trądzik - nic, tylko zajadać!
Ten chwast można równie dobrze spożywać w formie surowej lub po przyrządzeniu. Kwiatki fiołka smakują słodko i pachnąco, z bardzo delikatnym echem dzikiej róży lub żurawiny - choć może zrobić się nam dziwnie, jeśli przykleją się do podniebienia. Jego liście natomiast bardzo przypominają sałatę - są łagodne, pod koniec troszkę orzechowe. Ani kwiaty, ani liście, nie smakują trawą, ni zielskiem, więc jest to, moim zdaniem młodej zielarki, idealny kandydat do rozpoczęcia przygody z jedzeniem chwastów.
Aby to zrobić, możecie posłużyć się tymi oto przepisami mojego własnego autorstwa, które ułożyłam po opędzlowaniu rabatki z fiołkowego egzemplarza doświadczalnego. Są prościutkie, szybciutkie i przepyszne, co potwierdziło 6/6 ankietowanych osób.
Najpierw jednak: kwestia zbioru fiołków.
Fiołki zbieramy w suche, słoneczne dni. Jeśli chodzi o liście, najlepiej wybierać te młode - im większe, tym intensywniejszy smak - lub po prostu spróbować, które bardziej nam smakują. Można je spożywać razem z łodyżkami. Kwiaty rwiemy rozwinięte i pachnące. Zebrane roślinki wystarczy opłukać i osuszyć, aby były gotowe do spożycia.
W trakcie zbioru uważamy, aby nie wybrać wszystkiego z jednego miejsca - tak jak w przypadku szczypiorku, powinniśmy zbierać jedynie po kilka liści i kwiatów z każdej kępki, sprawdzając, czy pozostały na nich jeszcze pączki. W ten sposób nie będziemy niszczyć fiołkowych siedlisk... i zagwarantujemy sobie świeże dostawy kolejnych partii produktu!
Ja się wycwaniłam i, żeby nie biegać wokół stawu, posadziłam sobie kilka kępek na rabatce blisko domu, zobaczymy, czy się przyjmie.
Sałatka błyskawiczna z liściem fiołka
(przepis na 4 osoby)
pół szklanki liści fiołka
dwa niezbyt duże pomidory
pół główki sałaty lodowej
trzy łyżki ziarna słonecznika
oliwa z oliwek
pieprz i sól
Sugestia: można dodać też garść liści rukoli.
Inna sugestia: słonecznik można uprażyć, aby jego aromat był bardziej wyrazisty, ale to podobno niezdrowe, więc wiecie.
Płuczemy i osuszamy liście fiołka i sałaty. Następnie rwiemy drobno sałatę i wraz z fiołkiem wrzucamy do miski. Dorzucamy skrojone w kostkę pomidorki i pestki słonecznika, dodajemy nieco oliwy z oliwek i przyprawy do smaku. Całość mieszamy.
Sałatka gotowa! Pasuje do schaboszczaka z kością i tłuczonych ziemniaczków, czyli klasycznego, niedzielnego polskiego obiadu. Sprawdziłam i polecam, rodzinka Lunatyczki approves.
Mini-serniczki z owocami i fiołkiem
(przepis na 6-8 osób, w sumie trudno powiedzieć, ale z przyjemnością zjadłam resztki z procesu produkcji) 1 i 1/2 szklanki musli czekoladowego
1 i 1/2 szklanki musu lub dżemu truskawkowego / z dzikiej róży
1 serek homogenizowany waniliowy
200 ml śmietanki kremówki
1 szklanka mleka
2 łyżki żelatyny
1 łyżka cukru
1 łyżka cukru pudru
aromat waniliowy
kilka kwiatów fiołka do dekoracji
Sugestia: dzika róża z fiołkiem jest osom, totalnie polecam ten towar.
Inna sugestia: słoiczki widoczne na zdjęciu też są z Biedronki, pierwotnie zawierały jogurty z jeżynami, kosztują jakieś pinć złoty za dwie sztuki, ten towar też polecam
1. Mleko podgrzewamy, ale nie gotujemy. Dodajemy rozrobioną w gorącej wodzie żelatynę, dokładnie mieszamy. Dorzucamy łyżkę cukru i aromat waniliowy. Pozostawiamy do ostygnięcia.
2. Ubijamy kremówkę z cukrem pudrem. Dodajemy serek waniliowy, ubijamy, dodajemy mleko z żelatyną, ubijamy. Odstawiamy w chłodne miejsce do zgęstnienia, ale nie zastygnięcia.
3. Układamy w szklankach warstwy: musli, krem, dżem, krem. Wierzch dekorujemy kwiatkami fiołka. Desery wstawiamy do lodówki, aby całkiem stężały. Najlepiej podawać schłodzone. Przed podaniem zaleca się uświadomić współbiesiadników, że kwiatki też się zjada.
Jak łatwo można się domyślić, prawdopodobnie niedługo wypróbujemy razem kolejne jadalne chwasty, tym razem nieco bardziej kontrowersyjne. A tymczasem - smacznego i wszystkiego kwietniowego!
10 komentarze
Te mini-serniczki mnie urzekły jeszcze tak pysznie wyglądające zdjątko no ja nie moge, głodna jestem a przecież wiesz, że na mojej diecie mi takich dobroci nie wolno! T^T bądź co bądź jak wpadne do ciebie po cichaczu to raczej sie nie powstrzymam ;-;
OdpowiedzUsuńEjno, jak to, przecież nie wiesz, czy nie wolno, i Twoja dietetyczka też na pewno nie wie, bo nie ma zielska w tym swoim spisie i dlatego Ci jarmuż wciska :P
Usuń(mogę Ci przywieźć trochę fiołka na parapetówkę, bo kwitnie jak szalony teraz, to będziem robić pyszności. :D)
O, nie wiedziałam, że można taką fajną książkę teraz w biedrze spotkać. Lubię wszystko, co znachorskie, łącznie ze zjadaniem kwiatków (najbardziej polecam bez i koniczynę czerwoną). Kiedyś też widziałam w sieci bardzo fajne spisy dla kwiatkojadów... ;)
OdpowiedzUsuńObecnie się zażeram zwykłym pyłkiem pszczelim, częstuję nim również szczury i moje wróble.
Pozdrawiam <3
Znachorska pjona!
UsuńTeż nie wiedziałam o tej książce, natknęłam się na nią absolutnym przypadkiem, ale tak mi się wkręciła, że teraz zjadłabym pół łąki. Koniczyny jeszcze nie próbowałam, a bez jadłam, jak byłam mała i wynajdywałam kwiatki o pięciu płatkach, bo podobno jak się je zjadło, to miało to przynieść szczęście, czy coś takiego. :D
Ooo, właśnie mam całą torbę pyłku pszczelego i zastanawiam się, co z nim zrobić - jakieś sugestie? (szczurów nie mam, wróble sobie radzą, koty i psy chyba nie będą chciały, a sama jeszcze nie próbowałam :D)
Pozdrawiam też! <3
Zielsko... Omnomnom :) a kiedy będą simsy? Pozdrawiam bardzo cieplutko, ale nie za cieplutko żeby się nie przegrzać. I polecam dużo kawy na porządną pobudkę ze snu zimowego.
OdpowiedzUsuńJak widać, trochę jeszcze nie żyję, a zaległości w Simsach dobijają mnie poczwórnie. A kawy nie pijam, więc nie ma dla mnie nadziei. D:
Usuń(nie no, będą i Simsiory, jak się nieco bardziej ogarnę, a na razie zajmuję się recenzją, którą piszę drugi miesiąc, bo tak mnie sponiewierał obiekt badawczy, ale może w ten weekend się uda.)
(chyyyba że pojadę na Pyrkon, to będzie wpis o Pyrkonie. :D)
koniczyna baaardzo słodka!!! jadłam dziecięciem będąc
OdpowiedzUsuńi jakoś mi w życiu nie przeszkodziło - a koniom ile
krzepy zapewnia!!!
jutro biegnę szukać książki - bo i ja kwiatkolubnam!
swego bluszcza doiłam regularnie - kwiatki tzw. wosk
kusiły mnie swym lepkim nektarem - a w klombach z mrówkami
walczyłam o mleczko z długich kielichów wprost do dzioba!!!
Takie piękne rzeczy ;_;. Ja i bym miała może ambicje na zostanie zielarko (albo chociaż ogarniać trochę roślinki) ale biedne dziecko z miasta jestem i jak już jakąś łąkę spotkam to przy drodze i kto by ufał takiej łące, no kto? Nwm czy mnie pamiętasz ale kiedyś napisałam Ci, że jak dostanę nowy telefon to zacznę komciować to obietnice spełniam :)
OdpowiedzUsuń~osoba z fobią społeczną, która trochę się wstydzi, ale postanawia być najdzielniejszym pączkiem w pudełku
Koniczynę jadałam jak młody królik, namiętnie i torbami wręcz :D a dodatkowo kwiaty akacji jak kwitły, ale to chyba wszyscy wiejscy jedli :) szczaw dziki, lebiodę i coś, co u mnie się nazywa "grzybki wędrowniczki" - może nie chwasty ale równie niedoceniany przez amatorów zielarstwa i grzybiastrwa mieszkaniec łąk dróżek i inszych trawników. Ogólnie dużo więcej jadalnych rzeczy jest na łące i w lesie, niż się normalnemu niedokształconemu w tem temacie człowiekowi zdaje. A pyszne pyszności są i za friko ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEj, co to ma być? Gdzie nowe wpisunie? ;>
OdpowiedzUsuńZielsko dodałaś dwa miesiące temu, myślisz, że przez tyle czasu będę to jeść?! Zaraz ja anemii dostanę! Dawaj lalki! Albo simsy! Albo coś innego! :D
Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:
[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty
Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>