Sims 4 - Legacy Challenge - Pokolenie #2 - Malcolm pracuje, Brian dorasta, a Mandark sięga gwiazd
10:22
Zgodnie z planem dzisiejszy simsodziałek zaczniemy od przyjrzenia się Malcolmowi wykonującemu swoje szpitalne obowiązki - bowiem to właśnie jest jedna z rzeczy, które umożliwia dodatek Witaj w pracy. Otwierające odcinek zdjęcie być może nie wygląda najlepiej, ale proszę się nie lękać nieodpowiednich treści, to tylko chwyt marketingowy, a Malcolm tak naprawdę podaje temu chłopcu pavulon LSD zastrzyk na wyleczenie spuchniętej głowy!
No dobra, to nie brzmi zbyt wiarygodnie, przejdźmy więc do samego szpitala. Okazuje się bowiem, że jednak takie miejsce istnieje, mimo że nie ma go na mapie - czyli dokładnie tak, jak w przypadku Hogwartu.
Jak to, Hogwart nie istnieje?!
Szpital jest parcelą ukrytą - nie można go odwiedzić z poziomu miasta, a jedynie w sytuacji, gdy nasz Sim tam pracuje lub rodzi; a być może również wtedy, gdy ciężko choruje (choć wątpię, skoro do tej pory każdą chorobę Astronomo(no)vów mogłam zwalczyć sokiem, drzemką lub syropem z internetu).
Czynny udział gracza w pracy Sima wygląda następująco - przy każdym jego wyjściu z domu pojawia się komunikat z pytaniem, czy chcemy dołączyć do naszego bohatera i pójść wraz z nim do roboty, czy chcemy wysłać go w pojedynkę. Jeśli wyślemy go samego, idzie do pracy jak każdy inny pracujący Sim, a my nie możemy już zmienić zdania i przełączyć na niego gry. Jeśli zaś zechcemy mu towarzyszyć, przenosimy się w miejsce pracy, ale zachowujemy możliwość przełączenia gry na Sima, który pozostał w domu.
Tryb pracy z dodatku wygląda zaś, jak tryb prowadzenia przyjęcia - w lewym górnym rogu wyświetla się tabela z zadaniami, które Sim musi wykonać przed upływem czasu swojej zmiany. W tym miejscu znajduję ten system całkiem użytecznym.
Zadania do wykonania są zgrupowane w trzy kategorie, które dotyczą: kontaktu z pacjentami, wykonywania badań oraz obowiązków ogólnych. Wykonane zadanie z miejsca zostaje zastąpione kolejnym z tej samej kategorii, co sprawia, że Sim ma nieustannie pełne ręce roboty. Im więcej zadań zdołamy wykonać w ciągu dnia, tym lepsza ocena pracy, co obrazuje widoczny na tabeli pasek postępu ze wskaźnikiem w kształcie kaduceusza. Kiedy kaduceusz sięgnie ostatniego segmentu na pasku i zrobi się złoty - Sim dostaje awans.
Rodzaj zadań zależy od stanowiska, na jakim znajduje się nasz Sim. Malcolm pierwszego dnia pracy głównie podawał pacjentom jedzenie, zaprowadzał do kozetek, ścielił łóżka, wycierał podłogę i robił sobie kawę. Po awansie mógł zacząć przeprowadzać wstępne, podstawowe badania, których ilość i stopień zaawansowania wzrastały w miarę wspinania się po kolejnych szczeblach kariery. Następnie pojawiła się możliwość kierowania Simów na specjalistyczne badania wykonywane przy użyciu wielkogabarytowego sprzętu medycznego oraz korzystanie z profesjonalnej aparatury badawczej, aż w końcu Malcolm został lekarzem prowadzącym i nauczył się stawiać diagnozy bez konsultacji.
Pewien problem stanowi kolejka, której jakoś żaden z obecnych w szpitalu lekarzy nie kwapi się rozładować - Malcolm więc musi co chwilę przerywać badania, żeby zebrać pacjentów z hallu i porozsadzać ich na kozetki, gdzie mogą czekać na diagnostę.
Po zdiagnozowaniu ikonka z serduszkiem z niebieskiej zamienia się w czerwoną, co oznacza, że Malcolm znów musi rzucić wszystko i przebiec się po pokojach, żeby podać pacjentom przepisane leki, żeby zwolnili kozetki, żeby mógł na nich posadzić kolejnych, godzinami sterczących przy recepcji pacjentów. Prawie jak w Polsce.
- NIECH MNIE KTOŚ W KOŃCU PRZYJMIE!
- Proszę za mną, sir.
- Ueee, myślałem, że weźmiecie mnie na nosze...
- Proszę usiąść i zignorować bezczynnie stojącego lekarza za parawanem.
Poważnie, laska stała przy tej babci przez cały dzień i nie zrobiła jej nic.
- Teraz poczuje pan lekkie ukłucie.
- E tam ukłucie, ja chcę wiedzieć, czy będę mógł dzięki temu wypatrzeć smoka w ogródku. Ostatnio zeżarł mi wszystkie karczochy i zniknął, więc muszę teraz dorwać skubańca i skopać mu ten tłusty zad.
- ... proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze.
Ale najfajniejsze z tego wszystkiego jest to, że w hallu w kąciku zabaw dla dzieci siedzi wielki, pluszowy triceratops, na którym sfrustrowani pracownicy mogą rozładowywać swój gniew!
- Jak żyć, triceratopsie? Jak żyć?
Inna sprawa, że Malcolm nie ma czasu rozładowywać swojego gniewu, ani nawet zrobić sobie przerwy śniadaniowej, bo mimo wszelkich moich starań nie wyrabia się z zadaniami i żeby ukończyć dzień z pozytywną oceną pracy musi zawsze brać nadgodziny. Co za wyzysk.
Więc do domu wraca w glorii i chwale...
... ale przy tym maksymalnie wypompowany.
Muszę powiedzieć, że mimo wszystko bardzo mi się podoba ten tryb pracy - jest dużo intensywniejszy, niż w Sims 3 - może nawet trochę za intensywny - ale zadania i wykonywane interakcje są ciekawe, a podejmowanie ich sprawia sporą przyjemność. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mieć możliwość sprawdzenia pozostałych dwóch zawodów - czyli naukowca, a także detektywa, który w poprzedniej części gry był moim ulubionym.
Tymczasem zaś Brian rozwija swoją pasję.
- Wszystkie rybki śpią w jeziorze, ciulala, ciulala la... tylko Brian spać nie może, ciulala, ciulala la...
Swoją pasję, a zarazem zawód, rozwija również Lucy, ale ma przy tym drobne problemy z oryginalnością.
- Kurczę, ktoś już chyba malował takie cyprysy...
A teraz jeszcze słonecznik? Świetnie. Mam tylko nadzieję, że nie zacznie wkrótce tworzyć rozedrganych autoportretów. No i że w nagłym przypływie schizofrenicznego natchnienia nie odetnie sobie ucha.
Nie wiem, czy ktoś pamięta, ale według wytycznych wyzwania dla tego pokolenia Alice raz w tygodniu miała robić komuś psikusa. Nadszedł więc ten dzień.
"Dziwne, dopadło mnie niepokojące uczucie o nadchodzącym niebezpieczeństwie, ale to przecież niemożliwe..."
- Hej Lucy, widziałaś może gwiazdy?
- Jakie gwiazdy?
- Takie!
- IIIIIK!
Odkąd Święta Trójca Wyzwania zaczęła pracować, Astronomo(no)vom znacząco podniosła się stopa życiowa - w końcu co trzy wypłaty (i emerytura, i dochód ze sprzedawanych obrazów, i tantiemy z wydanych książek) to nie jedna. Uznałam więc, że Mandark zasłużył na taki zbytek, jakim jest teleskop.
Co prawda teleskop nie nazywa się teraz teleskop, a obserwatorium astronomiczne, ale wiadomo, o co chodzi.
Chyba mówiłam ostatnio, że to obiekt na sześć kratek? Poprawka - jakieś siedem na pięć.
No spójrzcie tylko na to bydlę! I jak tu w takich warunkach rozwijać logikę?
- Oh shit, ten klamot kompletnie zacienił nam salon.
Podczas gdy Mandark poznawał możliwości swojego nowego sprzętu, cała pozostała w domu młodzież zdecydowała się starym, rodzinnym zwyczajem... wyruszyć do baru.
Podczas gdy Mandark poznawał możliwości swojego nowego sprzętu, cała pozostała w domu młodzież zdecydowała się starym, rodzinnym zwyczajem... wyruszyć do baru.
- Mówię wam, ten wypad będzie LEGEN... - czekajcie...
- Brian, przecież ty nie lubisz imprez.
- ...DARNY! LEGENDARNY!
- Proszę, przestań.
Ale Brian nie przestał.
- Kobiety są jak ryby - przyciągają je błyszczące przedmioty. Piąteczka!
- ... Emily, weź mu coś powiedz.
- ... Niech pani tak na mnie nie patrzy, nie znam tych ludzi, przysięgam.
- Och Mark, wiem, że trudno się ze mną przyjaźnić, bo jestem taki wspaniały.
- Stary, WTF?!
Nagle Mark dostrzegł szansę na odłączenie się od niewydarzonej grupy.
- Ulala.
- Ouuu, bejbe!
Szybko ruszył do pięknej nieznajomej, aby przysiąść obok, ale jakimś sposobem wyprzedziła go barmanka.
"No nic to, trzeba stawiać czoło przeciwnościom losu..."
- Hej mała, twój stary był chyba złodziejem, bo ukradł wszystkie gwiazdy i umieścił je w twoich oczach.
- A twój był chyba piekarzem, skoro wychodzą ci takie piękne suchary...
- Czy ja państwu przeszkadzam?
:D
Barmanka taktownie się oddaliła, więc Mark mógł na spokojnie wyjaśnić zaistniałą sytuację.
- Jak to możliwe, że nie poleciałaś na mój tekst o gwiazdach?
- Algorytmy gry nie pozwalają na romantyczne interakcje między nastolatkami a dorosłymi. Dzieciaku.
D:
Emily tymczasem mimo wszystko przyciągała spojrzenia, brylując na parkiecie.
No i co się patrzysz, zboku, ona jeszcze nie ma osiemnastu lat!
Brian natomiast radośnie ignorował algorytmy gry, kontynuując ewolucję w pełnoprawnego Barneya Briana Stinsona.
- Ladies!
- Brian!
*fangirling intensifies*
Mark zaś pogodził się z romantyczną porażką i postanowił spróbować sił w wymarzonym zawodzie komika.
Skutek nie był zbyt powalający, ale przecież liczą się starania!
- A wiecie, jak mówią na parówkę w Paryżu?..
Nocny przegląd pomieszczeń w domu Astronomo(no)vów:
Podczas gdy parter spokojnie śpi...
...piętro ciężko pracuje, aby parter mógł spać spokojnie.
A Mandark, zgodnie ze swym nazwiskiem, sięga gwiazd!
Oglądanie gwiazd przy pomocy obserwatorium owocuje czasami otrzymaniem wydruku nieba, które to wydruki należą do obiektów kolekcjonerskich i są warte całkiem spoko hajsów (osiem lepszych wydruków i inwestycja w obserwatorium się zwraca, how cool is that); ale można je sobie też powiesić na ścianie, bo zazwyczaj przedstawiają coś ślicznego, jakieś drogi mleczne albo chmury, no i w ogóle, co ja będę opowiadać:
Co prawda wzory często się powtarzają, ale każdorazowo jestem nimi tak samo oczarowana, są piękne.
Do szpitala, w którym pracuje Malcolm, zaskakująco często przychodzą jego krewni i znajomi.
- Kochanie, przyszłam do tego plebejskiego przybytku, rezygnując z prywatnego szpitala wyłącznie dlatego, że ty tu pracujesz i jesteś w stanie zapewnić mi godziwą opiekę.
- Spokojna głowa mamuś, oczywiście, że jestem w stanie!
Tak naprawdę jednak Malcolm nie był w stanie, bo wtedy jeszcze znajdował się na tym etapie kariery, w którym zajmował się głównie wycieraniem podłogi, ale ciii.
- Proszę bardzo, pani Jenny!
- Och, dziękuję synu, ty wiesz, że jestem sportowcem i potrzebuję odpowiednio zbilansowanej diety.
- Oczywiście, dlatego osobiście przygotowałem pani jadłospis, a nawet sam gotowałem groszek!
"Jak tylko wyjdzie, wrzucę wszystko za kaloryfer".
- Bardzo mi przykro, ale stwierdzono u pani... lamią grypę.
Lamia grypa to nie mój pomysł, to autentyczna simsowa choroba, serio. :D
- Jest pani ciekawym przypadkiem, badanie wykazało, że nie posiada pani genu odpowiedzialnego za starzenie!
- Nawet nie ważcie się tego leczyć.
- Okej.
Z innych życiowych osiągnięć pozostałych członków rodziny:
Lucy zdecydowała się uwiecznić swego tatę na płótnie, ku potomności.
Oczywiście najpierw musiała zrobić mu zdjęcie, żeby następnie móc je namalować, ale kogo to obchodzi, spójrzcie tylko na ten epicki Tryptyk Astronomo(no)va!
Kolejno: Mandark rozmyślający, Mandark podejrzewający, Mandark czytający.
Sam zainteresowany natomiast wzbogacił swoją kolekcję wydruków nieba o obraz przelatującej komety:
Brian natomiast złowił rybkę zwaną aniołem morskim, która stała się ozdobą jego wspaniałego akwarium:
A tak w ogóle to nadeszły jego urodziny.
- Hej, Brian ma dzisiaj osiemnastkę, może zrobimy jakąś imprezę?
- Meh.
Ponieważ Brian, mimo swoich ostatnich odchyłów w stronę stinsonowatości, imprezowiczem tak naprawdę jest żadnym, rodzinka zdecydowała się zorganizować jedynie skromne przyjęcie w gronie najbliższych. Oczywiście Mandark przygotował tort - a ponieważ osiągnął już dziesiąty poziom gotowania, robił to tak:
Akurat Stefan wyczuł darmowe jedzenie przechodził opodal i w samą porę zdecydował się wpaść z wizytą.
Dobra, tak naprawdę wszyscy zlecieli się do pokoju przede wszystkim z powodu tortu. No kto by nie przyszedł na kawałek czekoladowego tortu by Mandark, proszę Was. Sama bym przyszła.
Sto lat, Brian!
Oczywiście wcale nie urósł, ani się nie przebrał, ani nic, wylosował sobie za to cechę Samotnik, dopełniając swój pierwotny imidż Foresta. Będzie mu się lepiej łowiło ryby.
Uznałam, że kiedy dzieciaki nie będące częścią wyzwania urosną, wyprowadzą się wówczas z domu i same ułożą sobie życie. Niestety, okazało się, że z poziomu rodziny nie jestem w stanie rozdzielić jej członków, co jest wybitnie kretyńskie - w Sims 3 wystarczył do tego telefon i opcja "Przeprowadź się". Tu istnieje jedynie opcja "Przenieś rodzinę" która... przenosi całą rodzinę. Żeby pozbyć się z domu jednej osoby, musiałam wyczyniać istne kombinacje alpejskie. Ale to tak na marginesie.
- Wiesz siostra, nie chcę zabierać ci przestrzeni życiowej, więc jeszcze dziś się wyprowadzę i zacznę żyć na własny rachunek, może z wypychania ryb, nie wiem... a potem poproszę Kasandrę Ćwir o rękę!
- Jestem z ciebie dumna, Brian, powodzenia!
Kasandra przywitała Briana bardzo ciepło.
Więc sprawy potoczyły się błyskawicznie.
- Hej, a może chcesz zamieszkać tutaj? Mamy przecież mnóstwo miejsca.
- No coś ty, jasne, że chcę!
Niedługo potem Brian i Kasandra zaręczyli się oraz pobrali. Brian podjął spokojną, nudną pracę w biurze, żeby wędkarskie hobby sprawiało mu większą radość po godzinach, zaś jego utalentowana muzycznie małżonka rozpoczęła karierę sceniczną.
I żyli długo i szczęśliwie, a potem... ale o tym może w kolejnych odcinkach. :3
Tymczasem u rodziny Astronomo(no)vów...
Znowu wszyscy wychodzą do pracy, zostawiając Mandarka samego w domu. Ale on już zupełnie przestał się tym przejmować, oddając się swoim pasjom.
Naprawdę nie mogę z tego, co się wyczynia z jedzeniem, mając tak zaawansowane umiejętności gotowania. :D
No i co się patrzysz?
- Szukam gwiazd.
Przecież jest biały dzień, czubie.
- Ale jedną znalazłem!
Awww, stop that you...
- Nazywa się Słońce!
Ale przecież ja nie jestem... ej, chwila...
- Trololololo
Znowu przyszedł Stefan.
- Stary, czemu mnie tak straszysz, sam ostatnio opowiadałeś o tym uczuciu, kiedy ktoś za tobą stoi z łapą grozy i w ogóle...
- Mam tu kogoś, kto chce z tobą porozmawiać.
- No cześć.
- Jaja sobie robisz?
- Nie, serio pytam, dlaczego właściwie nie moglibyście się pogodzić? Od rozwodu minęły ze dwa tygodnie! Wiesz, ile to godzin gry w przeliczeniu na rzeczywistość?
- A w sumie, czemu nie.
Kiedy więc dzieciaki wróciły ze szkoły i pracy, zastały swoich rodziców rozmawiających w jak najlepszej komitywie. I zgodnie zainteresowanych przyszłością swoich dzieci.
- Mark, czemu masz takie słabe oceny?
- Lucy, czy naprawdę zamierzasz mieszkać z Malcolmem na kocią łapę w domu twojego własnego ojca?
- ... Chyba jednak wolę was osobno.
Alice była innego zdania.
- Super, że potrafiliście się pogodzić, w ten sposób uporządkowaliście ten rozdział życia, nie macie pretensji ani niewyjaśnionych spraw i teraz już wszystko będzie dobrze!
- Pewnie że tak, córuś, w końcu jesteśmy rodziną.
- Może troszkę porąbaną, ale jednak.
- Olaboga, jak wy macie zamiar tak na kocią łapę pod dachem twojego własnego ojca, Lucy!
- MAME STAPH
W nocy Mandark nagle się przebudził i wstał z łóżka.
- Ach, tak bym chciał kiedyś sięgnąć gwiazd...
- Oj oj.
- O Borze, tato, co ci jest?!
- Gwiazdy... lecą po mnie...
- Tato, co ty mówisz, czemu świecisz, przestań...
- Coś ci kapie z twarzy, córuś.
- Tato, czemu się kładziesz na podłogę, nie kładź się na podłogę, tato...
- Tato?
- DOBRY WIECZÓR.
- Emily, co tu się kurna dzieje?!
- CZAS MANDARKA ASTRONOMO(NO)VA NA ZIEMI DOBIEGŁ KOŃCA.
- Jak to dobiegł końca, przecież ma jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, to niemożliwe!
*CIACH*
- TERAZ DOBIEGŁ KOŃCA. ZADOWOLONA?
- O Borze, nie, tato!
- Nie możesz go zabrać!
- SKORO TO DLA WAS TAKIE WAŻNE, POZOSTAWIĘ TU JEGO CIELESNĄ POWŁOKĘ.
- Co... co robisz?
- UTYLIZUJĘ. BĘDZIE WAM GO ŁATWIEJ PRZECHOWYWAĆ.
- NO I PROSZĘ, JAK ŁADNIE.
- Nieee!
- NAPRAWDĘ NIE ROZUMIEM, O CO WAM CHODZI.
Śmierć udał się do wyjścia, ale zdążyła dopaść go Alice.
- Dlaczego nam to zrobiłeś? Tata miał jeszcze żyć! Miał zobaczyć swojego wnuka, jedynego dziedzica!
- NO CÓŻ, O TYM NIE POMYŚLAŁEM.
- ALE SPÓJRZ NA TO Z DRUGIEJ STRONY: TERAZ MASZ WOLNY POKÓJ. DLA TEGO WNUKA. JEST TO JAKIŚ PLUS.
- NO CO?
- Nic, po prostu... idź już sobie.
- WYGLĄDASZ NA NIEPOCIESZONĄ.
- Nie no, coś ty, super jest.
- MOGĘ CI JAKOŚ POMÓC?
- Tak, możesz wyjść.
- OCH. NO DOBRZE.
- CAŁKIEM MIŁA PANI.
*PUF*
I tak Mandark sięgnął gwiazd.
17 komentarze
Szczecin. Serio, interna za dwa tygodnie i śmierć Mandarka, boję się myśleć co jeszcze mnie czeka :(
OdpowiedzUsuńNie traktuj jego śmierci osobiście D: Oraz - przecież to tylko gra...
Usuń*powiedziała Lunatyczka, płacząc w kącie*
Toruń. Nieee...Najsmutniejszy odcinek w historii;( Nie doczekał wnusia ;(
OdpowiedzUsuńSmutek wielce, teraz już nic nie będzie takie samo :(
UsuńŻeby jego dzieci się od razu do reprodukcji wzięły, to by doczekał nawet niejednego wnusia, ale tej dzisiejszej młodzieży to tylko kariera w głowie!
Nieeee! Tylko to, że Stefan jeszcze żyje, trzyma mnie jakoś moralnie. Why, okrutny świecie?
OdpowiedzUsuńNo tak, jeszcze żyje, tak... chociaż tak trochę... mniej intensywnie jakby, no i tego...
UsuńOlsztyn.
OdpowiedzUsuń[']
Wczoraj mnie swędziała stopa, wiedziałam, że coś się stanie.
Bu.
Ale zobacz, to mogła być groźna grzybica na przykład, a okazało się, że to tylko Mandark...
UsuńElbląg
OdpowiedzUsuń[']['][']
Wiesz co... no wiesz co...
Zżyłam się w nimi. Pochłonęłam dzisiejsze przygody, jakby wyszły spod pióra Katarzyny M.! I wiesz co?! WIESZ CO?!
Kryształową łzę uroniłam!
Serio!
Moje nieczułe, suche serce odżyło.
Ale w sumie dobrze się stało. Wnuk będzie miał swój pokój.
Ale kto im będzie gotował?
Przejęłabym się Twoją kryształową łzą, ale to porównanie do Katarzyny mnie dekoncentruje i czuję się dziwnie D:
UsuńAlice gotuje super, ma nawet pragnienie życiowe bycia kucharzem!
Ojej, myślałam, że z tym sięganiem gwiazd chodzi o teleskop, a tu takie smutne zaskoczenie na koniec :( Przynajmniej pogodzili się z Niną, brawo dla tej pary, że potrafili ze sobą rozmawiać w cywilizowany sposób.
OdpowiedzUsuńDodatek faktycznie lepiej wypada w tej notce, przynajmniej kariera lekarza jest dopracowana, ale widzę też, że jest zupełnie nie dla mnie, bo praca należy do tych aspektów życia Simów, które mało mnie interesują, więc i tak bym go nie kupiła. No ale to ja, pewnie wielu osobom się podoba.
Śmierć jako postać jest fajna, wygląda trochę jak Green Arrow w długiej kiecce. I Kasandra jest tu dużo ładniejsza niż w poprzednich częściach. Dziwne ma tempo dorastania, biorąc pod uwagę to, że według dwójki była nastolatką, gdy urodził się Aleksander. Ale nie będę się czepiać, bo i w trójce występują podobne patologie ze starzeniem (w każdym razie u mnie, nie wiem czy wszyscy tak mają).
Suspens atakuje znienacka.
UsuńJa z kolei najbardziej lubię w Simsiorach realizować kariery, jeśli tylko są ciekawe i zadaniowe, a nie polegają na siedzeniu w budynku od godziny do godziny - także jak na razie nowy dodatek spełnia ten wymóg, a jest w nim jeszcze trochę do odkrycia.
Co do Śmierci, to byłam w ciężkim szoku, że kiedy już wykonał swoją pracę, to Simy mogły z nim normalnie pogadać, a nawet podejmować interakcje z kategorii romantycznych! Opowiem o tym troszkę w przyszłym odcinku.
A z Kasandrą jest tak, że... przyjmujemy, że jest dużo starsza od Briana, a Brian ma fetysz dojrzalszej partnerki. A tak naprawdę za późno włączyłam starzenie dla niegranych rodzin, postarzyłam Aleksandra ręcznie, bo był mi potrzebny do fabuły, i dopiero potem wpadłam na pomysł, ze Kasandra też może wżenić się w rodzinę...
Da się wyłączyć starzenie sąsiadom? *.* W końcu coś fajnego dla mnie w czwórce. Skoro tak, to jednak jest mniej patologiczna niż to, co się w trójce wyrabia (młody dorosły stający się emerytem w kilka simowych godzin, srsly, EA? i kilkudziesięciodniowa różnica u bliźniaków?)
UsuńZazdroszczę Śmierci, wczoraj też jednego spotkałam i chciałam pogadać, już się napaliłam na wprowadzenie go do rodziny, a ten się rozpłynął w kłębach dymu :(
Piszę to tydzień po fakcie bo byłam na wyjeździe.
OdpowiedzUsuńKalisz.
NO DLACZEGO? DLACZEGO JA SIĘ PYTAM? JUŻ NIE MAM KOGO SZIPOWAĆ ZE STEFANEM. CO ONI SOBIE MYŚLĄ?
NO JA NIE ROZUMIE TEGO, TYLKO BIERO I UMIERAJO, DZIADY JEDNE, A GEJSEKSÓW ROBIĆ NIE MA KOMU
UsuńWarszawa zachwyca się portretami M.
OdpowiedzUsuńNieznana nikomu Bogoria.
OdpowiedzUsuń[*].
Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:
[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty
Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>