Sims 4 - Legacy Challenge - Pokolenie #2 - Arthur poznaje ojca, Oscar rośnie i w ogóle dzieją się rzeczy

13:08



Nareszcie Simsodziałek, i znowu w środę, coraz lepiej, zaczynam wypracowywać jakąś regularność!

Cały czas żyję. Muszę jednak przyznać, że jakoś wyjątkowo trudno jest mi wrócić do równowagi po tym nieblogowaniu, a rzeczywistość wcale w tym nie pomaga; ale wiedzcie, że się bardzo staram. :c

Ma szczęście, choć ja zawodzę, to Internet nie - blogi o Legacy Challenge wyrastają jak grzyby po deszczu, i to wszystkie robione na Sims 3! *dzika zazdrość* Więc, ponieważ żyjemy w takich niespokojnych czasach, chciałabym zaproponować Wam  konkurencyjne  lepsze  inne simsowe telenowele:
Projekt Prokrastynacja - moja miłość i muza, od której wszystko się zaczęło
Scheda Księcia Półkrwi - świeżo zaczęte, ale omg, protoplastą jest Snejp, musicie to zobaczyć
Akcja Reprodukcja - też świeżo zaczęte, ale omg, protoplastą jest Voldemort, na pewno będzie płodził piękne córki!!1
Wszystko 10/10, polecam ten towar.

A teraz wracamy do historii!

W poprzednim odcinku dziedziczce Alice wyrósł dziedzic Arthur. Wyrósł imponująco, dorodnie i niebezpiecznie podobny do największego wroga swojego dziadka, więc Alice uznała, że to idealny moment na sielskie spotkanie rodzinne.


- Synu, zanim poznasz swojego tatę, muszę ci wyjaśnić, dlaczego nie mieszka on razem z nami, tak jak to bywa w porządnych, niepatologicznych rodzinach.


- Nad naszym rodem ciąży klątwa Imperatywu Wyzwaniowego, który sprawia, że aż do śmierci musimy spełniać określone warunki, co tak naprawdę uniemożliwia nam korzystanie z wolnej woli, zapewnionej przez skrypt gry. Jednak nawet, gdyby Imperatywu nie było, to i tak naszym życiem nieustannie steruje nieznana siła zwana Boską Scenarzystką Naszego Żywota, a my, pomimo tej niby wolnej woli, jesteśmy tylko pionkami w grze, przebiegającej według jej tylko znanego planu. To oraz klątwa Imperatywu uniemożliwiają nam stworzenie pełnej, szczęśliwej rodziny. Oprócz tego klątwa jest dziedziczna i będziesz musiał ją przejąć, gdy dorośniesz. Chciałbyś o coś zapytać?
- Nie, to chyba nie jest odpowiedni moment na dyskusje religijne.

Istotnie, nie był to odpowiedni moment na dyskusje religijne, bowiem przyszedł Aleksander.


- …
- Może się przywitacie?
- Dzień dobry, jestem Arthur.
- Hm, Arthur. Ajm jor fader.


- A nie wyglądasz!

*badum-tss*


- I już na starcie jeden zero dla Arthura przez nokaut, proszę państwa, co za emocje!
- AWW YEEEAAAAH
- Mój własny syn ;__;

Bądź Arthurem: nie miej ojca z powodów religijnych, ujrzyj go po raz pierwszy w życiu, pociśnij mu w drażliwej kwestii jego trudnego ojcostwa. 

Na szczęście w miarę upływu czasu panowie nawiązali ściślejsze porozumienie na płaszczyźnie intelektualnej.


- …i dlatego myślę, że cumulusy to najdostojniejsze ze zbadanych przez naukę chmur.
- Zatem zapewne jako pisarz przychylisz się do tej, niestety niezbyt popularnej, teorii wedle której William Wordsworth w pierwszych wersach swoich „Żonkili” tak naprawdę zawarł topos cumulusa-wędrowca, który wymyka się okowom znanych praw.



- OMG DOPIERO TERAZ TEN WIERSZ NABRAŁ SENSU
- NO TOTALNIE, JA TEŻ NIE MOGŁEM TEGO OGARNĄĆ
- TO NIESAMOWITE
- NO WIEM



- ALICE CZY TY WIESZ ŻE NASZ SYN JEST GENIUSZEM
- No coś ty, nie miałam pojęcia!

Ja tam nie miałam pojęcia. Właściwie sądziłam, że Dexter  Arthur! będzie bardziej zainteresowany naukami ścisłymi i mechatroniką, niż teoriami toposów w literaturze; no ale najwidoczniej nie jest na szczęście AŻ TAK podobny do największego wroga swojego dziadka...

Następnie młody dziedzic i jego ojciec przystąpili w jak najlepszej symbiozie do odrabiania lekcji.


- …no i na koniec możesz walnąć coś w stylu: „Reasumując, energia czerpana z wiatru jest najlepszym substytutem paliw kopalnych, a w dodatku przyczynia się do ochrony środowiska.”
- Mhm.


- „Elektrownie wiatrowe to przyszłość, którą kolejne pokolenia powitają z radością i wdzięcznością!”
- Mhm.
- I co, napisałeś?
- Nie.


- Czemu?
- Bo to nieprawda. Elektrownie wiatrowe nie są przyszłością, są kosztowne i mało wydajne. Podobnie elektrownie wodne. Już prędzej słoneczne, ale to również nienajlepszy przykład. O atomowych nie ma co wspominać, to przestarzała technologia.
- To co w końcu chcesz zaprezentować?
- Zrobiłem wstępny szkic Perpetuum Mobile, powinno się spodobać.
- O.

I drugi nokaut, i dwa zero dla Arthura! W naukach ścisłych również jest geniuszem, czyli istotnie będzie najprawdziwszym geniuszem do kwadratu... czyli jednak przypomina największego wroga swojego dziadka, oh well.
No i przystosowaną humanistycznie Boską Scenarzystkę Jego Żywota czekają ciężkie chwile.

Tymczasem Aleksander nieco smutnął w związku z faktem, iż najwyraźniej nie jest dla swojej latorośli wystarczającym autorytetem. Latorośl zaś poza nieprzeciętną inteligencją wykazała się również wysokim poziomem empatii.


- Wiesz, doceniam twoje starania. Powinniśmy częściej odrabiać razem lekcje.
- O! To znaczy, na pewno jeszcze będziemy.


AWWW

A teraz krótka przerwa na obcowanie ze sztuką: spójrzcie, w tle Lucy maluje chyba swojego teścia.
 

Stary Landgraab jak żywy! :D No ale wróćmy do głównego wątku.

Arthur udał się do pokoju, aby dopracować szkic swego pierwszego wynalazku, a jego rodzice zostali sami.


- I jak, dobrze wypadłem?
- Wypadłeś najsuper. Tatuśku. ( ͡° ͜ʖ ͡°)


- Och Alice, tak się cieszę, że was mam! Nasz syn jest niesamowity.
- Też się cieszę.
- Przykro mi, że mogę być z wami tak rzadko, ale sama wiesz najlepiej, jak to jest, kiedy twoją wolę ograniczają jakieś niepojęte siły wyższe…
- Zabawne, mam wrażenie, że już dziś o tym rozmawiałam…
- Chciałbym was trochę bardziej. A najbardziej ciebie.


- No to chodź tu, glonojadzie.

Ej, ale pamiętacie, że w tej części gry przy każdym puci istnieje ryzyko ciąży?
I że kolejna ciąża będzie wbrew wyzwaniu?
Alice? Olek?
Ktokolwiek???

 NO EJ

 

- Hm, a jak przypadkiem, hm, znowu zajdziesz w ciążę?
- Ojtam, YOLO.

 
I tak po raz kolejny zUo i Imperatyw musiały ustąpić przed atomową siłą miłości Aleksandra i Alice!
No, przynajmniej tak troszeczkę. Zresztą, jak mogłabym się na nich złościć, to przecież takie słodziaki. :3

Tymczasem młody dziedzic rozwijał swoje wrodzone talenta.


- Dziwne, wszystkie odczynniki są na miejscu, a przysiągłbym, że słyszałem wybuch… no cóż. Dokończę sobie ten prosty związek i przejdziemy do dalszych czynności badawczych.
 

- Eureka! Oto gliceryna!
 

- Hmmmm.


- Wyszła mi NITROGLICERYNA!


- Jak mogłem tak pomylić się w obliczeniach! Co za katastrofa! Co za straszliwy dzień dla Ameryki!

Och wow, mój pierwszy pożar w Sims 4! Więc jednak się da!

Aaaale zaraz... jak to zabawki dla dzieci mogą ulec zapłonowi?!
Zgłaszam to do prokuratury! Widzimy się w sądzie! Leci pozew! I Instytut Matki i Dziecka też się o tym dowie! D:


- O BORZE ARTHUR NIC CI NIE JEST
- O BORZE POŻAR RATURCIE MEBLE
- Ludzie, zaczekajcie, ja też chcę popatrzeć!
 

- MALCOLM TRZYM GAŚNICĘ
- LUCY IĆ STOND, JESTEŚ W CIĄŻY, NIE MOŻESZ SIĘ STRESOWAĆ
- ALE JA POMOGĘ, PRZYNIOSĘ WODY
- Jak mogłem! Jak mogłem zrobić błąd! Jestem bezwartościowym bezmózgiem.
- LUCY, NIE WODY, TU JEST JAKAŚ CHEMIA
- O FAK, RZECZYWIŚCIE, JAK TO GASIĆ TERAZ
- MALCOLM BIERZŻESZ TĘ GAŚNICĘ DO KROĆSET
- Nie zasługuję na swoje miejsce w Mensie. Jak mogę być zdolny do czegokolwiek, skoro mogę popełnić błąd! To tak, jakbym był zupełnie przeciętnym posiadaczem mózgu!

Arthur dalej angstował i przeżywał swój szok poznawczy, podczas gdy dorośli nie mogli uporać się z pożarem. Ale wtedy za gaśnicę złapała dzielna Lucy.


- LUCY NIE PO OCZACH JPRDL
- MIAŁAŚ STĄD IŚĆ
- JA TEŻ CHCĘ BYĆ BOHATEREM W SWOIM DOMU
 

- YEAAAH, BUUUURN BIATCH!
- Przecież już zgasło, możesz przestać?
- I to jest gaśnica, a nie miotacz ognia!
- Cicho, dajcie się ponapawać!

Niebezpieczeństwo zostało zażegnane, ale nie obyło się bez ofiar. Spłonął taki piękny stolik! Ten sam stolik, na którym przeprowadzała swoje pierwsze doświadczenia mała Alice! D:


- Uczcijmy poległy stolik doświadczalny minutą ciszy.


- A, w sumie było fajnie!
- Nie sądziłam, że potrafimy tak sprawnie obsługiwać gaśnice.
- Wszyscy jesteśmy bohaterami w swoim domu!

Tymczasem Arthur jako jedyny właściwie zrealizował plan ewakuacji z budynku.
Ale nie przestał angstować.



- A więc to tak zazwyczaj czują się przeciętnie inteligentni śmiertelnicy.

No ale. Po nocy pełnej wrażeń nastał rześki poranek. Malcolm właśnie zwlekał się z łóżka, kiedy nagle…



- Dziwne, mam brokat na pościeli, a przecież przed spaniem dokładnie zmyłem makijaż.
*w tle melodia transformującej się Czarodziejki z Księżyca (serio, jeszcze żadne dziecko nie rosło mi z takim wdziękiem)*

Tak więc - Oscar wyrósł!… 
...na śliczną dziewczynkę. :O

Na szczęście nie z nami te numery, szybko Oscarka przebrałam i już zdążyłam się ucieszyć, że daliśmy radę podstępnym dżenderom, kiedy…


- Ojejciu, jak ślicznie!

Ja wiem, że Wy tego nie słyszycie i musicie mi uwierzyć na słowo, ale OMG OSCAR PISZCZY JAK DZIEWCZYNKA D: Ma taki wysoki głosik, że to aż nieprawdopodobne! Czy jest na sali lekarz?!


- Hej tatku!
- Dziwne, wydawało mi się, że jesteś chłopcem.
- A nie jestem?
- No właśnie nie wiem.
- Może jestem jak Pinokio, tylko odwrotnie?
- … może zjedzmy śniadanie.

Malcolm, ty bucu, twój syn właśnie chciał sam z siebie transformować w Czarodziejkę z Księżyca, albo co najmniej w dziewczynkę, ale ewidentnie coś poszło nie tak, może nosi jakieś wirusy dżender, a już na pewno pilnie potrzebuje pomocy medycznej - a ty mu proponujesz śniadanie?!

No dobra, tak się tylko znęcam, wiem przecież, że Oscar nie jest żadną czarodziejką, tylko facetem na 100%.


I to jeszcze taki podobny do ojca!
Chociaż, zważywszy na kwestię makijażu, nie jestem pewna, czy to dobrze.

Ciotka Alice na szczęście nie ma problemów z cudzą odmiennością.


- Nie przejmuj się Oscarze, chociaż wszyscy się jakoś od siebie różnimy, to naprawdę jesteśmy dokładnie tacy sami.
- Ojejku, ciociu, to takie mądre!


- Muszę cię rozczarować kuzynie, ale takie puste frazesy brzmią mądrze tylko, gdy słyszy się je po raz pierwszy.
- Arthur, zachowuj się, nie siej defetyzmu przy jedzeniu.


- A ja myślę, że Alice ma rację, wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi i nieważne, czy piszczymy jak dziewczynka, prawda, cór… synku?
- E... no jasne, mamuś.
 

- W sumie to wszystko jedno, i tak wszyscy umrzemy.
- ARTHURZE MASZ SZLABAN NA DZIEŁA DEKADENTYSTÓW, MARSZ DO POKOJU

Arthur wyraźnie źle znosi swoją pierwszą porażkę.

Apropos pokoju, Oscar dostał śliczne umeblowanie do swojego własnego kącika.


W zasadzie jego pokój jest po prostu lustrzanym odbiciem pokoju Arthura – wyjąwszy szczęśliwie odratowany ze zgliszczy stolik doświadczalny - ale ciii. Zamiast stolika, Oscar dostał skrzynię na zabawki oraz dinozaura.


Dinozaur jest w pewnym stopniu interaktywny – to znaczy dziecko może z nim rozmawiać, bawić się i ogólnie budować relację oraz zaspokajać własne potrzeby towarzystwa i zabawy. Jest to taka nędzna namiastka znanych z Sims 3: Pokolenia lalek-niewidzialnych przyjaciół; bo ten dinozaur nawet się nie rusza, a dobicie paska relacji do maksimum też nie robi na nim wrażenia. Oscar się do niego cieszy, opowiada mu historie, trzyma za łapki i w ogóle – a zabawka nic. 

Ta gra jest tak boleśnie realistyczna. D:

No i dinozaur, jak wszystkie przydatne przedmioty w Sims 4, zajmuje milion razy więcej miejsca, niż to konieczne (żałujcie, że nie widzieliście jeszcze domku na lalek; taki domek dla lalek nie zmieści się w żadnym przeciętnym dziecięcym pokoju).

Anyway. Co porabia dziedzic Arthur?


- Już nigdy nie popełnię błędu. Nigdy więcej.

- FUUUUUUU-

W zasadzie to szkoda, że przy laboratorium Dextera  Arthura nie ma kogoś, kto mógłby rozrabiać za niego; jak na przykład, powiedzmy, niezrównoważona starsza siostra z ADHD oh wait

Tymczasem dziewczęta chodzą sobie do pracy.


Lucy już strasznie długo jest w ciąży, a dalej nie chce rodzić. No ale może to i dobrze, bo dostała awans, na rodzicielskim nie dostała by awansu, a awans oznacza więcej hajsów, ogólne propsy oraz… nowe ubrania, adekwatne do nowego stanowiska!


Tak.

Hipoteza na dziś: artyści w miarę rozwoju tracą wyczucie własnego stylu na rzecz wypracowania stylu w malarstwie. Proszę o argumenty za i przeciw w komentarzach.

Tymczasem Arthur podjął próbę zacieśniania więzów rodzinnych, ale coś go zdekoncentrowało.


- To niewiarygodne, ile potencjału kryje się we właściwościach fizycznych tak prozaicznej substancji!
- Powiem ci w tajemnicy, Dezyderiuszu, że Arthur zachwyca się zwykłą glinką do lepienia.

Tak, wśród zabawek dostępnych w trybie kupowania mamy zwykłą bryłę gliny, z której mogą korzystać zarówno dzieci, jak i dorośli. Zabawa gliną rozwija kreatywność i pozwala Simom na lepienie rozmaitych figur i kształtów - w nieskończoność, bo ulepiony kształt można jedynie zagnieść z powrotem w bryłę, ewentualnie w kolejny kształt. Zauważyłam, że Simy bardzo lubią tę glinę, i niemal za każdym razem, kiedy widzą ją w pomieszczeniu, choć na chwilę biorą ją w ręce i zaczynają maltretować.

Dinozaur Dezyderiusz w dalszym ciągu nie jest pod wrażeniem. A przecież nawet dostał imię!

Natomiast Malcolm w końcu ogarnął, że z jego synem coś jest nie tak. Najwidoczniej jednak uznał przypadek za beznadziejny i zdecydował, że podejdzie do sprawy jedynie od strony pedagogicznej.



- Synu, musimy porozmawiać, więc skup się, bo to bardzo ważne.
- Tak?
- Jak wiesz, każdy człowiek ma płeć.
- ...Tak?
(Arthur w tle: "Oho, wuj ma zamiar zrobić wywód filozoficzny.")


- Niektórzy mówią, że to, kim jesteśmy, określa... los, siła wyższa, no, generalnie coś... stamtąd. 
- Z sufitu?
- Nie, raczej... z góry.
- Z nieba?
- Być może.
- Jak kosmici?
- ... być może. Ale nie to jest najważniejsze. 
( "Idę posłuchać, to może być niezłe.")


- Najważniejsze jest to, co jest w tobie, i jaki jesteś ty sam. Płeć może określić biologia, socjologia, psychologia i jeszcze wiele innych nauk, ale tak naprawdę... decydujesz o tym ty.
("Kocham wywody niepoparte rzetelnym przygotowaniem merytorycznym.")
- Ach, tatku, chyba wiem, o co ci chodzi!
- Naprawdę?
- Naprawdę! Ale nie musisz mi się tłumaczyć ze swojego brokatowego makijażu, i tak cię kocham!
...


 - Właściwie to już dawno chciałem zapytać, jak osiągasz ten supcio efekt powiększenia oka! Czy to kredka?
- ... Lucy, ratunku.
- Na mnie nie patrz, już dawno mówiłam, że kiedyś będziesz tłumaczyć się z tego dzieciom.
("Ciekawe, jak wyglądał wzór na prawdopodobieństwo, że urodzę się akurat w tej rodzinie?")

No cóż.

Dobrze, że Oscar nie wie jeszcze o marihuaenen.

A w sumie, co robi Alice? 


Alice zaczęła biegać, zauważyła bowiem, że ostatnimi czasy jakby trochę zgrubła.
A naprawdę bardzo nie chciałaby na starość zmienić się w swoją matkę.
W ogóle to kompletnie nie pamiętam, czy w tym odcinku Nina jeszcze żyje gdzieś tam w tle, czy już umarła. Tak bardzo nikt jej nie kocha D:

A Lucy znów namalowała arcydzieło.


BORZE JAKIE PIĘKNE CHCĘ TAKIE DO POKOJU :O 

Oprócz tego Lucy wykorzystała wolny dzień w inny sposób: mianowicie postanowiła, że odwiedzi dawno niewidziane najmłodsze rodzeństwo - Marka oraz Emily z tym jej mało zaangażowanym facetem Donem. No, a przy okazji obczai, jaką dostali chałupę w spadku po ciotkach.


 - No tak. Typowe.

Nie wiem, czy wiecie, ale gdyby Lucy nie została przez Alice wciągnięta do realizacji wyzwania, to pewnie sama mieszkałaby w takiej willi - albo po Angie, Mary i Charlie, albo po Stefanie, Jenny i Esmeraldzie.

W każdym razie - Lucy to wie.


- Siostrzyco ty moja!
- O, Lucy... taka fajna niespodzianka, jak ja się cieszę...co cię tu sprowadza?
- No wiesz, chciałam zobaczyć, jak żyjecie. To znaczy, jak sobie radzicie, i w ogóle, i wcale nie miałam na myśli waszego stanu majątkowego, ależ skąd, no co ty. To jak żyjecie?
- No w sumie spoko, Mark jest sobie tym komikiem, ja żyję z odsetek z lokaty po ciotkach, a Don... no wiesz.
- Właściwie to nie wiem.


- Ale ohohoho, ale ojejejej, widzę, że rodzina wam się powiększa!
- Tak, noszę ten ciężar już tak długo, że mam nadzieję, że to bliźniaki. No ale co Don?
- No, sama wiesz. Don jak to Don.


- Ale... to jest ten Don?
- A ilu Donów mamy w mieście?
- Znaczy, to jest przecież ten sam Don, który pracował z naszym ojcem.
- No tak.
- Ten sam, który mieszkał z naszą rodziną od strony mamy.
- No... tak.
- Ten sam, który rwał babcię Katrinę, ciotkę Dinę i mamę, kiedy jeszcze była panną.
- ... no i co?


- A, nic.

Najwidoczniej antystarzeniowe fluidy Katriny Kaliente swego czasu przeniknęły do organizmu Dona drogą... kropelkową. I miejmy nadzieję, że tylko kropelkową. D:

Tymczasem w domu...



- Ach Arthurze, ulepiłeś doskonały wielokąt foremny!
- Dziękuję, matko.

Tymczasem w ogródku...


Malcolm jest zdeterminowany, aby zgłębiać dalsze tajemnice kwestii płci, opierając się o wydobywane skamieliny. Być może jest o krok od epokowego odkrycia prehistorycznych wacków i gonad?

Aaalbo po prostu kruszy kryształy na zapas brokatu.

W końcu jednak dzień wolny dobiegł końca. Było już całkiem późno, kiedy Alice przypomniała sobie, że dzisiaj jeszcze nie biegała. No cóż, lepiej w nocy niż wcale - zwłaszcza kiedy wisi nad tobą genetyczna groźba upodobnienia się do Magdy Gessler.


Alice, ale gdzie masz dresy?...


Ty podstępna piczko.



- Alice? Nie chciałbym powiedzieć, że jestem zaskoczony, ale, hm, jestem trochę zaskoczony. Choć mile, oczywiście, to miły przypadek.
- To nie przypadek, wiedziałam, że tu jesteś. Chciałabym porozmawiać.
- No dobrze, teraz jestem bardzo zaskoczony... ale też otwarty na dialog, jak najbardziej.



- Nasze ostatnie spotkanie dało mi do myślenia.
- Jeśli chodzi ci o, hm, moje, hm, umiejętności, to możemy, hm, nad nimi popracować...
- Olek, weź się, mówię poważnie.
- Też mówię poważnie!
- Nie możemy więcej nad tym pracować. W ogóle.
- W ogóle?
- Olek, Imperatyw nie przewiduje mojej kolejnej ciąży, a ciąża zawsze może nam się... przydarzyć. Nie możemy tak ryzykować. Wiem, że to będzie trudne, będzie to jeszcze jedna trudna rzecz w naszym niezwiązku. Naprawdę nie mogę wymagać od ciebie tylu poświęceń. Dlatego chciałabym, żebyś jeszcze raz się zastanowił, czy chcesz ten niezwiązek współtworzyć.


- Alice... obawiam się, że... nie mogę.
- Rozumiem.
- Nie mogę cię tak z tym zostawić. Chodź tu. Glonojadzie.


- Pozdrawiam wszystkich Polaków!
WTF, dziwna babo, czemu znowu się wpierniczasz w środek cudzych romantycznych interakcji, skąd się tu wzięłaś w ogóle!
- Zobacz Gienia, jestem w Internecie! Powiedz Michałowej, żeby włączyła komputor, niech też se mnie obejrzy!


- Ych, czy ty też masz wrażenie, że Wszechświat nie sprzyja naszym poważnym rozmowom?
- Poniekąd.
- Myślisz, że to kosmici?
- Olek, prosiłam cię...
- No dobrze, chcę tylko powiedzieć... naprawdę nie mogę cię z tym zostawić. 
- Olek...
- Przecież mówiłem ci to już parę razy. Wiedziałem, w co się pakuję. Nawet sam to sobie wymyśliłem! Myślisz, że się poddam tylko dlatego, że Imperatyw nie pozwala mi być z tobą tak, jakbym chciał? 
- Olek...
- Ale to jest nic, najważniejsze, że przecież teraz mamy syna! Miałbym zostawić i ciebie, i jego? Tylko dlatego, że mogę kochać was jedynie z daleka?
- Olek.
- No co! 



- Weź się zamknij.
- No, w sumie.



- Hm, może i moje umiejętności nie są wcale takie najgorsze.


- Ale czy wystarczające?...

Imperatyw zdecydowanie staje się ciężarem, któremu podołać może jedynie atomowa siła. Czy będzie to atomowa siła miłości? Czy umiejętności Aleksandra będą wystarczające? Czy Alice schudnie? Czy Lucy w końcu urodzi? Czy Malcolm przestanie robić sobie makijaż? Czy Oscar przestanie być dziewczynką? I czy młody dziedzic Arthur przestanie być przemądrzałym bucem?

To temat na kolejny odcinek Legacy Challenge!

A simsodziałki chyba zmienią się w simśrody. 


http://akwarelove.blogspot.com/2015/10/sims-4-legacy-challenge-pokolenie-2.html



Podobne posty

11 komentarze

  1. Lucy po awansie- SWAG.

    Czy relacje młodego z dinozaurem nie są nieco, hm. Niezdrowe? Może to kwestia złego ujęcia, ale hm. I pbardzo ładnie proszę o zbliżenie na brokatowy makijaż, bo jakoś przegapiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SWAG na 100%, jeszcze tylko brakuje plastikowych okularów w prążki i złotego łańcucha!
      Nooo, chyba że mylą mi się style, co jest bardzo prawdopodobne, bo przestałam za tym nadążać w chwili, kiedy hipsterstwo stało się mainstreamowe.

      Oscar i dinozaur Dezyderiusz nie mogą tworzyć niezdrowych relacji, bo relacja z definicji zakłada chociaż częściowe zaangażowanie obu stron, a Dezyderiusz jest jako ta... kukła.

      To jest ten rodzaj makijażu, który robi się przez dwie godziny właśnie po to, żeby zupełnie nie było go widać!

      Usuń
  2. A co to jakieś gender propagowanie? Przecież Ty właśnie sabotujesz plany miłościwie nam panujących, by w Polsce zapanowała normalność i Polska! :I
    (Ale może poszukaj w internetach jakichś żeńskich ciuszków na simsowy męski model, mogą okazać się potrzebne.)
    (Mi raz sim przy wyrastaniu z dziecka do nastolatka samoistnie założył kolczyki i uczesał się w jakiś finezyjny koczek.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciiii, może się nie dowiedzą!
      (w ogóle weś, bez polityki na tym blogu, ostatnio dowiedziałam się, kto ma zostać nowym ministrem obrony i stwierdziłam że bitch I' out. orientujesz się, dokąd są teraz najtańsze bilety lotnicze? osobiście zawsze chciałam zobaczyć Irlandię.)

      (w internetach szukać nie muszę, Sims 4 zadbało o to we własnym zakresie - ciuszki dziecięce są w przeważającej większości takie same dla chłopców i dziewczynek, wyjątkiem są sukienki i lakierki, poważnie.)

      (oh well, z naturą nie wygrasz; choć może to po prostu taka... faza buntu? :D)

      Usuń
  3. Chciałam napisać konstruktywny komentarz, ale cycki Lucy odbiły mi się na siatkówce. Mam wrażenie, że ona jest po prostu gruba, a tę sprawę z dzieckiem wymyśliła, żeby nikt się nie przywalał.
    Cieszę się, że udało im się ugasić stolik, w moich simsach, taki pożar zwykle kończy się zgonem, nawet jeśli gasiło go pięć osób.
    Olo i Ala to moja ulubiona para. Słodziaki z nich takie, że mam ochotę ich tulić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cycki Lucy są już takich rozmiarów, że chyba powinny dostać własny fanpejcz na fejsie. Ale nie jest gruba, w przyszłym odcinku rodzi i znów wygląda jak szprycha!

      Sprawdzałam organoleptycznie i doczytałam w internetach, i mogę oficjalnie powiedzieć, że w Sims 4 trzeba się bardzo nagimnastykować, żeby kogoś zabić (bezsęsu, odchodzi połowa przyjemności z gry); więc wiesz, udane zażegnanie pożaru to żaden wyczyn, a standard...

      I know, right? A w ogóle, jak nazwać ten pairing - Aliceander czy Alexice? (też zasługuje na fanpejcz :D)

      Usuń
    2. A może "Alaksander"? Tak z polska?
      Do polubienia "cycków Lucy" założyłabym konto! ;)

      Usuń
  4. Kochana Lunatyczko!
    Apeluję o częstsze posty! Z simsów, z lalek, z życia koteła, z byle czego! Strasznie mi nudno i to taka moja "Syzyfowa praca" , bo myślę sobie "o zajrzę do Lunatyczki na bloga", a tu nic od dwóch tygodni! A więc grzecznie apeluje. ;_; A tak przy okazji to twoje teksty mogę czytać po dziesięć razy i przy każdym śmieję się do łez!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nieee, przepraszam ;__; Gdybym tylko wiedziała, że daję komuś tyle radości, pościłabym koty, simsy i lalki dzień i noc!
      (no, i gdyby tylko życie nie było do rzyci)

      Poprawię się, naprawdę! ;_____;

      Usuń
  5. Alice i Olek to piękny ship. Pomijając to, że Alice brzmi mocno niepokojąco ze swoimi religijnymi gadkami, a Olek trzyma się tego powalonego układu z mierną refleksją samozachowawczą, to są megasłodką parą. <3 I w sumie dobrzy z nich rodzice.

    Lubię też Malcolma i Lucy, elegancko się dobrali. I spłodzili pomiot genderowski.

    Oscar trawiony pogardą dla swojej porażki na tle płonącego laboratorium... :D Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do matki zostanie ateistą i będzie rozpaczliwie próbował się stać panem swojego losu. Starcie geniusza z bezlitosnym Imperatywem, jakie to by było tragiczne!

    Z wyrazami szacunku
    Kazik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay, Kazik przyszła! <3

      Alice osiągnęła ten poziom frustracji, że musiała trochę pobluźnić na bogów i Imperatyw, ale potem wróciła do równowagi. A gdyby Olek miał jakikolwiek instynkt samozachowawczy, to odpuściłby po pierwszej randce :P

      Też lubię młodych Landgraabów, i tak się składa, że będzie ich dużo w przyszłym odcinku... w przyszłym tygodniu.

      Geniusz ma na imię Arthur, Oscar to ten pomiot genderowski :D - ale tak, tragedia jest zapisana w gwiazdach, bo to Arthur jest dziedzicem, więc starcie z Imperatywem będzie nieuniknione. No ale, ma jeszcze kilka odcinków na oswojenie się ze swym dramatycznym przeznaczeniem.

      Usuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe