Miniaturowa biżuteria - bransolety z recyklingu

18:25


Jestem wielką fanką biżuterii, a szczególnie tej wielkiej i ciężkiej - i z tego powodu nieustannie ubolewam nad faktem, że o ile wielkie i ciężkie kolczyki potrafię nosić, o tyle w wielkiej i ciężkiej bransolecie, bez względu na jej wzór i kolor, wyglądam jak nieszczęście. A tak bardzo mi się podobają wielkie, ciężkie bransolety na pół łapy!

Jak ktoś ma taką bransoletę, to nie musi wkładać zbyt wielkiego wysiłku w wybicie zębów nielubianemu delikwentowi, bo wystarczy, że się zamachnie. I może taką bransoletę wyciskać przez cały dzień, w ten wdzięczny i dyskretny sposób modelując sobie biceps. I na pewno będzie dobrze zakotwiczony do ziemi w wypadku huraganu. Same plusy!

Dlatego też swoje skrywane pragnienia po raz kolejny przełożyłam na moje lalki.
To chyba jest jednak jakiś defekt umysłowy, srsly.




Kto jada mleczne bułeczki i inne pieczywo pakowane w foliowe worki, ten wie, że często są one (worki, nie bułeczki) zamykane takim plastikowym pitusiem, zaciśniętym na płasko. Plastikowy pituś ma na brzegach dwa druciki, które pozwalają na modelowanie go w dowolny niemal kształt.

W naszym przypadku będzie to niedomknięte kółeczko.

Uzbierawszy więc trochę takich zamykających pieczywko pitusiów, przystępujemy do pracy. Potrzebujemy do pomocy lakierów do paznokci oraz nożyczek i ołówka; najwygodniej byłoby oczywiście dokonać dzieła przy dodatkowej pomocy precyzyjnych szczypiec widocznych na zdjęciu, ale myślę, że mocno zdeterminowani miniaturzyści (nie mylić z maturzystami, pozdrawiam obecnie zdających!) zdołają zrobić to samymi palcyma.

1. Rozprostowujemy pitusia, starając uzyskać się jak najbardziej równą powierzchnię - lepiej, żeby druciki nie tworzyły garbów, bo garbata bransoleta nie jest tym, co chcemy osiągnąć.

2. Bierzemy ołówek o grubości zbliżonej do grubości ręki lalki i zaginamy na nim rozpłaszczonego pitusia, tworząc obręcz. Nożyczkami odcinamy nadmiar pitusia, robiąc w obręczy przerwę, w którą wsunie się lalkowa dłoń. Zaginamy lub piłujemy odstające ostre końce drucików, żeby przy zakładaniu nie porysowały ręki lalki.

3. Następnie malujemy obręcze na złoto lub srebrno - najpierw w środku, potem na zewnątrz, szczególną uwagę przykładając do drucików, które będą oprawą dla późniejszego koloru.


4. Po wyschnięciu baz bransolet (BAZOLET, huehuehuehue, rozumiecie, że bazy i bransolety... e... nieważne) wybieramy sobie ładnie kryjący kolor lakieru i dokładnie wypełniamy płaską przestrzeń między drucikami. Po osiągnięciu satysfakcjonującego krycia - można położyć dwie warstwy - odstawiamy dzieła do wyschnięcia, najlepiej na parę godzin.


5. Od tej pory nie reformujemy już kształtu naszego dzieła - nie zginamy, nie rozginamy, bo lakier poodpryskuje i będzie doopa. Z tego też powodu nie wykonujemy bransolety z pełnej, zamkniętej obręczy, którą owijałoby się w miarę potrzeby na ręce lalki - bransoletę można zakładać tylko dzięki zaprojektowanemu otwarciu, wsuwając ją na dłoń i dalej, na nadgarstek.


A teraz spam zdjęciowy nowej biżuterii na anonimowych modelkach w roli głównej, i wcale nie widać, które to są lalki, ależ skąd, no co wy (i że noszą te same ciuchy od trzech miesięcy).





_____________________________________________________________________________

Moja lalkowa aktywność ostatnimi czasy zmalała do zera, a to z tego powodu, że oddaję się milionowi obowiązków oraz innych zajęć naraz, a że lalkowanie zabiera mi zazwyczaj największy procent czasu, siłą rzeczy zmuszona byłam z niego zrezygnować. A poza tym byłam na przymusowym detoksie i nie kupowałam plastików przez całe dwa miesiące. Straszny to był okres.

I dlatego, w internetach oraz ogółem, unikałam wszelkich miejsc, z których śmiały się do mnie różne rodzaje Basiek, żeby nie napędzać swojego plastikowego głoda, i było mi tak smutno, że aż rozpacz.

Ale już przestaję, chorera, no bo przecież tak się nie da żyć! 

Nakupiłam sobie ostatnio lalków, sztuk aż trzy, w tym jedną dawczynię ciałka, dzięki której będę mogła nareszcie wprowadzić nową postać do mojego haremu; kupiłam też troszkę ciuszków, znajdując to wielce satysfakcjonującym ("omg, nie muszę ślęczeć nad szyciem, bo zrobił to za mnie ktoś inny!!1"); poprzebierałam w końcu swoje panienki, mam ochotę na zrobienie im Pewnego Tajnego Pokoju, a poza tym czatuję na kolejne śliczne plastiki i zaczyna się klarować potencjalna wizja mojego nieogarniętego zbioru...

Tak więc wracam, będę znów lalkować, drżyjcie Baśki i w ogóle, o mój Broże, nareszcie.
Ciekawe, ile stron zaległych wątków na forumie mam do przeczytania.

Podobne posty

8 komentarze

  1. Jakie to proste, a jakie genialne:) Czekam niecierpliwe na Twoje lalkowe wpisy!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie trochę się dziwię, że nikt jeszcze tego nie opatentował :P
      Będą! Będzie dużo! (a w każdym razie na pewno więcej, niż ostatnio)

      Usuń
  2. Te bazoletki *_* (ukradnę sobie, dobrze? to jest takie suche, że aż mi się spodobało)
    Ja czekam teraz tylko na kolejne wpisy lalkowe. Dawno już ich nie było, może mnie to też zmotywuje żeby mojego plastika ruszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kradniesz bazoletki? Plz, to tak, jakbyś kradła karteczkę samoprzylepną z bloczku za 2 złote. Albo gumkę recepturkę. Taką sparciałą. Szkodliwość społeczna tego czynu jest żadna, a nawet trochę ujemna.

      Lalkowe wpisy będą, bo, jak wspomniałam, uruchomiłam postać, która poruszy mój harem fabularnie i bardziej aktywuje Mandarka, więc... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
  3. Lunatyczko, patent na bransoletki genialny jest w swej prostocie, dziękuję! Mam nadzieję, że gdzieś mi się poniewierają po szufladach te klipso-druciko-zamnięcia na chleb, bo zwykle takie rzeczy chomikuję nie wiadomo po co. No, teraz już wiadomo :-)
    Ostra dieta lalkowa daje natychmiastowy efekt yo-yo, niestety. Powiedziałam ja, wygrzebując się spod stosu nowych lalek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkąd dłubię takie miniaturowe akcesoria, przed każdym wyrzuceniem do śmieci jakiejś pierdółki muszę stoczyć ze sobą wewnętrzną batalię o to, czy przyda się ona lalkom, a jeśli tak, to czy zdołam się nią zająć w najbliższym czasie, skoro w kolejce na przeróbkę czeka już pierdyliard podobnych pierdółek...

      To są bardzo mądre słowa, muszę zapamiętać - będzie to koronny argument przeciw kolejnemu detoksowi :D

      Usuń
  4. ha - ja również nie noszę ciężkich b. -
    ale moim panienkom nie pożałuję, o nie :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe