Pyrkon - nieporadnik z punktu widzenia wiejskiego ziemniaka

22:12

Konwent to przeżycie unikalne i jedyne w swoim rodzaju, więc warto przeżyć je w sposób właściwy. I na pewno nie taki, jaki wybrała Lunatyczka. Przed państwem - nieporadnik pyrkonowy!

Tak, wiem, że zdjęcie jest rozmazane i niewiele mówiące, ale je lubię, bo dobrze obrazuje moje odczucia na temat.
1. Rozplanuj swój pobyt
Czasy są niepewne, więc żelazny harmonogram, którego będziesz się mógł chwycić bez względu na wszelkie okoliczności, to coś czego potrzebujesz, aby dać radę nadchodzącemu szeregowi spontanicznych zmiennych, potocznie zwanych Pyrkonem. Usiądź, przejrzyj cały program imprezy, wybierz to, co cię interesuje, a następnie ułóż w chronologicznym porządku. Dokładnie sprawdź czas i miejsce akcji wszystkich interesujących cię paneli. Dwa razy. Korzystając z zebranych danych oblicz, jak najefektywniej poruszać się po halach, aby nie stracić ani jednej cennej minuty na bezsensowne włóczenie się między stoiskami. Wiesz co, najlepiej to sobie rozrysuj. Przygotuj mapę, listę zadań, wykres i tabelę w Excelu. Teraz już nic nie jest w stanie stanąć ci na drodze do konwentowego spełnienia. Jesteś właściwie przygotowany. Jesteś zwycięzcą. Jesteś mistrzem organizacji.

Chyba że jesteś ziemniakiem. Ziemniak nie zna się na organizacji. A nawet jeśli jednak się zna i zdołał przygotować sobie jakiś harmonogram działań, nie ma to najmniejszego znaczenia – i tak nie będzie potrafił samodzielnie wytoczyć się poza swoją grządkę. Prawdopodobnie usiądzie bezradnie i pod wpływem ogromu doznań zmieni się w puree. Ponadto ziemniak, który nie jest rdzennie poznańską pyrą, ma -20 do odporności na wielkie imprezy (-30, jeśli jest prawdziwym wiejskim ziemniakiem), więc z czym do ludzi.


Cielę i lew paść się będą społem, a arabski pasterz kóz będzie je... zaraz, jak to było?
2. Ruszaj w miasto
Oczywiście Pyrkon to nie jedyna atrakcja, którą Poznań ma do zaoferowania. Jako mistrz organizacji doskonale zdajesz sobie sprawę, że skoro już przyjechałeś tu z tak daleka, to nie możesz tak po prostu przepuścić okazji, by obejrzeć stukające się koziołki, skorzystać ze świetnego toru saneczkowego, no i przede wszystkim udać się na szalony szoping do Ikei, bo dostałeś jakiś milion list zakupów od wszystkich krewnych i znajomych, którzy do Ikei mają daleko. Na szczęście pogodzenie wszystkich potrzeb to wyłącznie kwestia organizacji – spokojnie wykorzystasz czas między pyrkonowymi panelami na obskoczenie wszystkich charakterystycznych miejsc w mieście, z Ikeą włącznie, i jeszcze zdążysz wpaść na imprezkę do jakiegoś baru. Pamiętaj, że im mniej będziesz spał, tym więcej przeżyjesz! (i przy okazji zaoszczędzisz na noclegu)

Ten punkt nie dotyczy ziemniaków, bo ziemniaki tak naprawdę nie opuszczają dobrowolnie swoich grządek aż do czasu wykopków, kiedy to ziemniaka można wydobyć i zaproponować mu jakąś formę spędzania czasu. Ziemniak pragnie spędzać czas, ale nie ma punktów inicjatywy. Ani nóżek. Trzeba go załadować w worek i nosić ze sobą. Tylko po co, skoro ziemniak wciąż ma -20 do imprez, a alkohol działa na niego superefektywnie?


Tyle dużo Star Warsów, fandom jest w tym miejscu silny.
3. Weź ze sobą ekipę
Czymże byłaby obecność na najlepszym nawet konwencie bez ludzi, z którymi można na bieżąco dzielić się radością z kupionych gadżetów oraz spostrzeżeniami na temat uroczej cosplayerki w lateksowym kostiumie?
Rozjuszona koleżanka Lunatyczki do swojego męża: Gapiłeś się jej na tyłek!
Dyplomatyczna Lunatyczka: Przecież ona nie miała tyłka. #truestory
Nie od dziś wiadomo, że fajność imprezy zawsze mnoży się przez liczbę ludzi, którzy wraz z tobą biorą w niej udział, bowiem im was więcej, tym weselej. Dlaczego więc ta zasada nie miałaby sprawdzić się na Pyrkonie? Z pewnością różnorodność i niejednolitość waszych zainteresowań, mogąca stanowić poważną przeszkodę w takim doborze rozrywek, który zadowoliłby każdego, nie ma tu absolutnie nic do rzeczy. Zresztą, skoro jesteś mistrzem organizacji, to zapewne jesteś również charyzmatycznym przywódcą waszej grupy. Bez problemu dokonasz wyborów, które pozwolą całej ekipie w pełni czerpać z dobroci oferowanych przez konwent. Wszyscy będą zadowoleni, szczęśliwi i absolutnie nie będą wykazywać skłonności separatystycznych, a fiordy będą jadły ci z ręki

Tymczasem ziemniak w dalszym ciągu nie ma nóżek, więc w dalszym ciągu zdany jest na łaskę tego, kto akurat niesie worek. Tym sposobem być może nie obejrzy tego, co by chciał, ale przynajmniej obejrzy cokolwiek i to powinien docenić; zazwyczaj ziemniaków nie spotykają takie atrakcje. Właściwie nie spotykają ich żadne atrakcje. W końcu są ziemniakami. Najciekawsze, czego doświadczają w życiu, to wykopki. Raz do roku.

A w Games Roomie siedziało się tak.
A tak na serio?
Mam mieszane uczucia co do Pyrkonu, ale to raczej nie jego wina, a moja; bo ziemniakiem byłam śmiertelnie serio, to oczywiste.

A uczucia mam mieszane, bo wydaje mi się, że powinnam być pod ogromnym wrażeniem tego doświadczenia; w końcu było tam niemal wszystko, co kocham, w jednym miejscu, w jednym czasie. Tymczasem jedyne, co czuję, to zmęczenie i niewyspanie, i jest mi z tego powodu trochę dziwnie, bo nie sądziłam, że jestem aż do tego stopnia martwa w środeczku. ;_;

Nie wiem, co mam powiedzieć, i nie wiem, czemu przeżyłam Pyrkon tak niewłaściwie. Jestem pewna, że jeszcze jakieś dwa lata temu fruwałabym po wszystkich halach na wysokości sufitu, że byłoby to dla mnie przeżycie mistyczne i religijne wręcz, bo oto dostąpiłabym łaski poznania ludzi, których podziwiam za to, co robią w komiksie, literaturze i internecie. Tymczasem w sobotę ogrom imprezy wprawił mnie w stupor i tak już zostałam. I nawet fakt, że przeszłam obok stoiska cudownej Kasi z Rainbowner (dwa razy!) i ujrzałam ją na własne oczy, nie zrobił na mnie wrażenia, nawet nie poprosiłam jej o podpis na klacie ani nic.

Podobny brak uczuć wywoływał we mnie widok tych wszystkich fantastycznych cosplayerów i innych świrów, którzy zdecydowali się na wyrazistą ekspresję swojego wewnętrznego popaprania poprzez adekwatny kostium (widziałam gościa, który pod kapturem bluzy zamiast głowy miał balon, więc musiał być nawigowany przez drugiego gościa, trzymającego tego pierwszego za ramię i prowadzącego go przez hale). Oczywiście, wspaniałe były te wszystkie Cirille, rycerze Jedi, Jednorożki, Sailorki (prawie kompletna grupa!), księżniczki Disneya, całe stada postaci z anime czy inne Batmany (zwłaszcza jakaś radziecka wersja odziana w uszankę, walonki i kożuszek z adekwatnym symbolem), spotkałam nawet jednego Saurona (który spędził mnóstwo czasu grając w planszówkę dla dzieci) oraz Czarnego Rycerza (już bez ręki)... ale na zobaczeniu kończyła się refleksja. Nawet nie chciało mi się robić zdjęć. A poza tym trochę głupio tak obcych ludzi zatrzymywać, żeby ci pozowali, nie?... #ziemniakiembyć

Właścicielka tego stoiska była kochanym śmieszkiem, handlowała cudownymi magicznymi fantami po raz pierwszy w swym życiu i szczerze się dziwiła, że komuś się to podoba. Coś niesamowitego. Jak w październiku nie przyjedzie do nas na Pilkon, to ją znajdę i uduszę.
Patrzyłam na tych wszystkich ludzi i wiedziałam, że na pewno są cudowni i kochani, bo nikt inny nie chodziłby z zawieszonym na szyi napisem Free hugs i nie tuliłby się tak szczerze z dowolną mijaną osobą, która akurat wyraziła chęć tulenia; a jednocześnie sama nie chciałam się tulić. I nawet widok rozśpiewanego korowodu Kryształowych Klejnotów, który w pewnym momencie spotkałam, wzbudził we mnie jedynie niewielkie ukłucie żalu, że nie mogę się do nich przyłączyć, bo na pewno się zgubię, a poza tym przecież ich nie znam, więc jak to tak. #ziemniakmotzno

A strach przed zgubieniem się był we mnie silny, gdyż albowiem absolutnie przytłoczył mnie ogrom powierzchniowo-liczebnościowy Pyrkonu. No i jednak przyjechaliśmy na tę imprezę grupowo, więc tak się z grupy wyłamywać dla własnych egoistycznych potrzeb też byłoby trochę głupio, nie? No właśnie, apropos grupy...

Pamiętacie, że na naszym własnym, pilskim konwencie nic nie widziałam, bo byłam animatorem? Tu z kolei nic nie widziałam, bo byłam żoną organizatora naszego własnego, pilskiego konwentu. A rzeczony organizator przyjechał na Pyrkon wyłącznie po to, żeby robić biznesy i, ewentualnie, spróbować świeżo wydanych planszówek. No i towarzyszyłam mu w tym dzielnie, jak na bezwolnego ziemniaka żonę idealną przystało.

Na pierwszym planie coś, co pewien pan robi własnoręcznie, w tle Książę robiący biznesy.
W związku z powyższym poruszaliśmy się głównie między Games Roomem, Media Roomem i Krainą Wystawców; no i przynajmniej Krainę mogłam swobodnie zwiedzić wzdłuż i wszerz i dzięki temu coś jednak z tego konwentu wynieść. Ale o prelekcjach, mimo moich ambitnych planów szczegółowo rozpisanych w kajeciku, nie śmiałam nawet bąknąć, gdyż dokładnie nikt z mojej ekipy nie dawał prelekcjom nawet ćwierci faka. Jakieś panele literackie z Ćwiekiem i Grzędowiczem? Warsztaty rysunkowe i dyskusje z popularnymi twórcami polskich komiksów internetowych? Najlepsze piosenki z kreskówek grane na żywo przez wszystkich, którzy tylko mają własny instrument i się przyłączą? Who cares, skoro można siedzieć i grać w gry, bo przecież to nie tak, że siedzimy i gramy w gry dokładnie co tydzień w każdy weekend oh wait.

No ale taki już los ziemniaka - jak go nikt nie zaniesie, to sam nic nie zobaczy. Bo nie ma nóżek. A świat poza grządką jest przerażający.

Ale najgorszy z tego wszystkiego chyba jest fakt, że obejrzałam wszystkie te stoiska, na których sprzedawano cudowne rzeczy, jak zegarek w kształcie broszki Czarodziejki z Księżyca, czy w pełni obracalny zmieniacz czasu, czy przepiękne różdżki i laski maga z gałkami na czubku, i piękne bransoletki z prawdziwych minerałów, i kubki, i książki, i torby, i przypinki, i poduszki, i figurki, i wszystko, wszystko, wszystko ze wszystkich fandomów świata; i było mi autentycznie szkoda pieniędzy na takie pierdoły.

Chyba po prostu jestem już na to za stara.

Smutek trochę. :c


Podobne posty

23 komentarze

  1. Mogę się z tobą łączyć w bulu nieogarniętości, bo tylko jak słyszę słowo "harmonogram" mam ochotę płakać w kącie i rzucać we wszystkich cebulą.
    I polemizowałabym z tym brakiem nóżek, kadłubek nie dojechałby na konwent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kadłubek był noszony w worku, jak na poprawnego ziemniaka przystało, stąd jego doświadczenia.

      (poza tym jak się ma cztery kółka i kierowcę, to nóżki właściwie i tak są niepotrzebne. :P)

      Usuń
  2. jak na ziemniaka z przekonania - sporo udało Ci
    się jednak uchwycić dla wszelakiej maści gapiów -
    choć całkowicie obracalny zmieniacz czasu mnie tak
    nie kręci, jak kosmiczny czasomierz Dr Who w formie
    wisiora steampunk :)))

    śmiało chwal się nie tylko naszyjnikiem, którego
    nigdy nie zdejmiesz (nawet do snu, do kąpieli?!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypraszam sobie, moja ziemniakowość to nie tylko przekonanie, to też lata doświadczenia! :D
      Doktora też zapewne było tam pełno, po prostu jestem na niego niewrażliwa, bo nie znam fandomu, shame on me.

      A z tym naszyjnikiem to nie do końca tak, bo chociaż wygląda epicko, to jest zrobiony z jakiegoś chińskiego amelinium i tak naprawdę noszę go jak najmniej, żeby się nie odzłocił. :C

      Usuń
    2. ups, nie wiedziałam, że to ziemniaczane kompetencje
      za tym stoją - ważne, że efektywność była przyzwoita!
      ja nie znam nawet filmów, co nie przeszkadza mi tymi
      artefaktami się zachłystywać - co do amelinum - no
      niepojęte to, niepojęte - tak zbeszcześcić Pradawny
      Symbol Skośnookiej Harmonii, niewybaczalne wręcz!

      Usuń
  3. Nieszczęsny ziemniaczy los. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, czyż nie? Nawet jeśli dobre znów zmieni się w złe. Czekam na następne posty mając nadzieję, że nie umrzesz w internecie. Pozdrawia Anonimowe Konto ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta sinusoida dobrego i złego to po prostu wykres życia każdego człowieka (i ziemniaka).

      Dzielnie staram się nie umierać i planuję kolejny wpis w weekend albo wkrótce po - niestety, chyba znów będzie konwentowy, bo real life mnie trzyma mocno.

      Usuń
  4. PS. Czy będzie jeszcze potwór muzyczny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę, ktoś czeka na Potwory Muzyczne! To najszczęśliwszy dzień mojego życia! XD

      Na chwilę obecną najbardziej do analiz skłania mnie radosna działalność Fisza, ale nie chcę się powtarzać; chętnie więc przyjmę pod nóż jakąś sugestię z dziedziny współczesnej polskiej muzyki względnie popularnej. :D

      Usuń
    2. Weź pod nóż byle co, chcę po prostu wincyj! Mogą być to nawet piosenki dla dzieci! A może się pokusisz o ,, hity" z radia? Zawsze są takie kawałki. :)

      Usuń
    3. Hmm. To mi przypomniało o "Królowej łez" Chylińskiej. Hmmmm...

      Usuń
    4. Weź ją pod nóż. Zasługuje na to.

      Usuń
  5. Zanim przeczytam twoją notkę muszę wyrazić swój żal i rozpacz że jakoś wcześniej nie ogarnęłam żeby do ciebie napisać czy będziesz na Pyrkonie.. mogłybyśmy się wtedy spotkać chociaż na chwilkę i pogadać (żal, rozpacz i smutek).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi nagle wzięło i padło w trakcie pisania więc jeżeli mój komentarz pojawi się 2 razy, w tym raz niedokończony, to przepraszam za powtarzanie wypocin. Drugie przeprosiny będą za długość komentarza, ale nic na to nie poradzę. Przeczytałam co napisałaś i tym bardziej żałuje, że nie wpadłam na to wcześniej żeby do ciebie zagadać czy będziesz. Podsunęłabym jakąś radę czy dwie, tym bardziej, że czytając twoją notkę jestem z tobą zgodna co do niektórych spraw. Między innymi do ludzi z tabliczkami free hugs, którzy mnie rozczulali jak ich widziałam i trudno było powstrzymać uśmiech widząc ich, a jednak sama do nich nie chciałam podchodzić, albo sprawa ze zdjęciami, też mi trochę głupio poprosić, chociaż wiem że to im sprawia radość jak ludzie ich pracę podziwiają ale jednak czułabym się natrętem więc tego nie robiłam, albo z kupowaniem, też nie kupiłam nic specjalnego, parę pierdółek, podchodziłam do każdego stoiska i podobało mi się mnóstwo rzeczy ale tez dochodziłam do wniosku – po co mi to. Nie sądzę ze to przez to że człowiek jest za stary może po prostu chodzi o dojrzałość przy takich decyzjach – tym bardziej jak się samemu te pieniążki zarabia ; ) Z drugiej strony przecież nie jest nigdzie powiedziane ze musisz coś kupić, skoro nic nie chwyciło cię za serce to po co się zmuszać :) Sama byłam dopiero drugi raz ale wiem jakie jest pomocne pogadanie z kimś kto już jednak wie co i jak bo w tym roku już czułam się dużo już pewniej. Mam szczęście że moja koleżanka z którą podbijam Pyrkon jest starym wyjadaczem i pewnie dzięki temu mogłam się dobrze bawić bo za pierwszym razem wyjaśniła mi co i jak. Pierwsze co mi powiedziała to właśnie to że oglądanie się na innych jest bez sensu bo każdy ma inny gust i ciężko się dogadać a uszczęśliwiane innych na siłę tylko psuje zabawę. W tamtym roku weszłyśmy na Pyrkon w 4 os. i po chwili zostałam ja i moja koleżanka i też się dziwiłam że jak to, przecież miałyśmy być w 4 a tu nagle jedna w prawo, druga w lewo i tyle je widziałam, ale to też nie znaczy że już do koca pyrkonu się unikałyśmy bo już w trakcie nie raz nagle się okazało że szłyśmy na ten sam panel, albo też na sale wystawców więc co jakiś czas się widziałyśmy. Chciałabym nawet więcej ci napisać ale już teraz ogromny komentarz z tego będzie. Strasznie mi przykro że nie mogłaś się dobrze bawić, ale mam nadzieję że się nie zniechęcisz tym i za rok spróbujesz znowu i wtedy pomogę ci dobrą radą chociaż troszkę : )

      Usuń
    2. Coooooo, też byłaś na Pyrkonie i Ciebie też nie widziałam?! No DKJP, przecież mogłam sama wyjąć głowę z tyłka i Cię zapytać, co robisz w weekend, zanim radośnie ruszyłam w drogę. #ziemniakstulecia ;_;

      Ej, czyli wygląda na to, że skoro mój post spotyka się ze zrozumieniem, to albo takich wewnętrznych ziemniaczków jak ja jest więcej, albo to po prostu powszechniejsze odczucia dotykające również ludzi normalnie funkcjonujących w społeczeństwie? :D

      Tru racja z tą niechęcią do wydawania piniondza, kiedy się je własnymi ręcoma zgromadziło, przecież tak naprawdę na chwilę obecną nawet na lalki mi szkoda wydać hajs. Czyli to nie starość - to zwyczajna dorosłość. :C

      I tru racja z chodzeniem z grupą, to nie ma najmniejszego sensu! A jeśli się już przyjechało z ekipą, to trzeba jak najszybciej się rozdzielić i poruszać maksymalnie dwójkami, jeśli chce się zobaczyć to, co się zaplanowało, że się zobaczy.

      Ale absolutnie się nie zniechęcam, rozumiem, że pierwszy Pyrkon musiałam przeżyć jak ziemniak, żeby w ogóle przekonać się, jak go ugryźć. Następnym razem pójdzie mi lepiej. I może nawet się spotkamy, kurde, bo aż głupio trochę, tak się nie spotkać przy takiej okazji. :D

      A długie komcie kocham tak bardzo, jak kocham czekoladę krówkową. Czyli bardzo. <3

      Usuń
    3. (w sumie przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że długie komcie kocham jednak bardziej, niż czekoladę krówkową, bo od komciów nie grubnie tyłek.)

      Usuń
    4. Nie no, spokojnie, pisałyśmy o Pyrkonie jakoś parę miesięcy temu jak wrzucałaś notki odnośnie Pilikonu i wtedy coś wspomniałaś że chciałabyś na Pyrkon się kiedyś wybrać. Także obydwie po takim czasie mogłyśmy jednak o tym zapomnieć xD Ja sobie właśnie te dwa dni temu nagle przypomniałam że kiedyś o tym pisałyśmy, dlatego uznałam że zerknę na bloga i obczaję czy może jednak i puf, akurat wrzuciłaś notkę xD

      Podejrzewam że gdyby nie to że poszłam z tą moją koleżanką to pewnie też bym się czuła zagubiona i pewnie szybko bym uciekła. Ale na szczęście świat się zlitował i mi ją podsunął bo niestety ale oprócz niej to inni moi znajomi jakoś nie wykazują zainteresowań tematyką Pyrkonu także nawet nie miałabym z kim iść a to by się równało temu że pewnie nigdy bym się tam nie pofatygowała ostatecznie bo bym się bała i czuła ziemniakiem właśnie xDD

      Hahah, no coś w tym może być. Chociaż to też może zależy od tego czy miałaś jakiś zamysł co chcesz kupić. Bo rok temu to wydałam tam bardzo dużo hajsów w porównaniu do tego roku gdzie nawet nie dobiłam do połowy tej sumy co mnie zaskoczyło ostatecznie. Ale też szłam z zamysłem że kupie coś z mojego ukochanego Mass Effecta starej trylogii - w tamtym roku było całkiem sporo rzeczy i miałam nadzieję że skoro w tym roku wyszedł ME: Andromeda to rzucą więcej fantów. Po czym zonk, bo praktycznie nic nie było, jakiś pojedynczy plakat przy 3 stoiskach, przy jednym naklejki, chyba jakaś bluza się trafiła a tak to tylko parę rzeczy z Andromedy i chyba to mnie tak zniechęciło do wyrzucania pieniędzy skoro nie ma tego co chce.

      Potwierdzam. To się najlepiej sprawdza, ale też nie znaczy że się nie widzicie bo było momentami tak że nasz dwuosobowy skład robił się grupą 3-5-6 os. bo okazywało się że znajomi też tam szli xD

      To się cieszę, że się nie zniechęciłaś bo Pyrkon jest naprawdę świetną imprezą i warto dać mu drugą szansę :))

      (Hahah.. cieszę się że mogłam ci komciem zastąpić radość z czekolady ;D)

      Usuń
  6. Oj tam, oj tam :):) Może jesteś Batatem ?? :) Nadmiar wrażeń zgromadzonych w jednym miejscu zdecydowanie MOŻE prowadzić do odrętwienia !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie batatem to będzie kolejny etap mojej ewolucji w człowieka. :D
      I tak, po prostu nastąpiło przeciążenie systemu, chyba mam za słabe parametry na takie przeżycia...

      Usuń
  7. Halo! Prawdziwe życie! Oddaj Lunatyczkę! I wpisy z bloga! Miało być coś wkrótce! A jest wkrótce! A wpisów ni ma!:( Nie wolno tak umierać, kiedy daje się komuś nadzieję! Zwłaszcza, że moja historia z blogami zwykle polega na tym, że są strasznie stare i nie ma nic nowego. Nie chcę, żeby TEN blog tak skończył! On ma potencjał! Wiem, że życie daje w kość i nie ma na nic czasu, ale może chociaż jakiś wpis na weekend? Albo czas na wpis max. 2 miesiące przerwy? Przynajmniej człowiek wie, że żyjesz... Mam nadzieję, że wszystko ok i blog się nagle nie pokryje pajęczyną zapomnienia na wieki. Pozdrwiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram, codziennie tu wchodzę, i nic nowego nie znajduję. A najbardziej czekam na simsy, bo też zaczęłam Legacy Challenge. (co prawda mój blog nie jest w połowie tak fajny, ale pomarzyć można. Chyba , no nie?

      Usuń
    2. Aaaa, przepraszam! Nawet nie wiem, gdzie się podziały te dwa tygodnie! D: Ale przysięgam, będę pisać, już o tym myślałam od piątku, i dziś nawet specjalnie do tego usiadłam, i zdjęcia zrobiłam i w ogóle, i co prawda nie będą to Simsy, ale mam nadzieję, że przynajmniej uzupełnię niedobory cukru w Waszych organizmach. <3

      Usuń
  8. Polecam towarzystko Certyfikowanego Przewodnika Ziemniaków. Taki ktoś zawsze ma plan, mapke i notatki na karteczce pod obudową telefonu- najważniejszej rzeczy jaką trzeba mieć coby potem dzwonić i mówić "jestem koło stoiska z różdżkami, bierz miotłe i cho tu!" Chociaż nie wiem bo nie byłam ale się domyślam :D

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe