Niedzielalka - Twoja niedzielna dawka plastiku - Leśny Maczek

00:46


Mam na regale cały karton lalek, które na co dzień nie oglądają światła dziennego. Głównie dlatego, że są gołe, nieuczesane i każda z innej parafii, a więc problematyczne i czasochłonne - w porównaniu z nowiutkimi Fashionistas, które są kompletne i gotowe do pokazania światu od razu po wyskoczeniu z pudełka. No i trochę to smutne.

Z tego powodu zdecydowałam, że konsekwentnie w przynajmniej jedną niedzielę miesiąca poświęcę czas, aparat i post na blogu przynajmniej jednej lalce z pudła, bo zasługują one na choć chwilę sławy.

Wybrałam niedzielę, bo dzień święty trzeba święcić. Poza tym niedziela należy do weekendu, a w weekendy teoretycznie powinnam mieć czas na robienie zdjęć lalkom. A jeszcze poza tym to jedyny dzień tygodnia, którego nazwa dała się zhybrydować ze słowem "lalka".

Zazwyczaj Niedzielalkami będą jakieś pojedyncze, stare barbioszki - bo to do nich należy pudło - a ich zdjęcia postaram się wzbogacać o rys historyczny i inne fachowe informacje dotyczące danych modeli. Dziś tego niestety nie zrobię, bo jest już tak późno, że Niedzielalka powinna już nazywać się Poniedzielalką.

Zatem nie przedłużając, oto modelka: właścicielka najnudniejszej mordki na świecie.



Panna pochodzi z serii Bead Blast i jest jednym z trzech (nie licząc AA) modeli lalek wypuszczonych pod tą nazwą. W oryginale wyglądały sobie tak, a ich obłędnie długie włosy miały służyć do wplatania w nie kiczowatych koralików tudzież innych odwracalnych zabiegów fryzjerskich.

W każdym razie pochodzi z okresu, kiedy lalki Barbie z długimi włosami miały naprawdę długie włosy, które były przy tym piękne, sypkie i niezniszczalne. #neverforgetti



Trafiła do mnie całkowitym przypadkiem, kiedy trzy lata temu wyciągnęłam ją za kłaki spod stosu podzieciowych Stefek od Simby i, zapoznawszy się z jej walorami, uznałam, że nie mogę wrócić bez niej do domu. Walory były trzy: mordka i ciałko nietknięte zębem czasu ni niszczycielskimi rączkami nadpobudliwych dzieci; włooooosy, ciemne, calutkie, nieobcięte i niezniszczone; oraz mold Mackie w rozkosznym wydaniu błękitnych oczek do jaskrawoczerwonych ust.

Z pewną przykrością przyznaję, że jestem mainstreamowa w upodobaniach i po prostu uwielbiam ten mold. Każda lalka, która go nosi, charakteryzuje się nieodpartą, niezbywalną elegancją, której nie poskromiłby nawet najgorszy rysunek twarzy. Mackie jest jak radziecka pralka - prosta, klasyczna i nie do zepsucia.


 
Oczywiście moja Bead Blast w chwili, w której wyciągałam ją za kłaki z regału zawalonego zdezelowanymi plastikowymi zwłokami, była zupełnie naga, no bo po co miałaby mieć swoje oryginalne ciuchy na przykład, albo przynajmniej cokolwiek na sobie, żebym przy jej zakupie poczuła się podwójnym zwycięzcą, no co to za fanaberia w ogóle.

Stroju dorobiła się z dniem dzisiejszym. Powiedzcie, że zupełnie nie wygląda jak coś, co zostało naprędce sklecone na kolanie wyłącznie na potrzeby najszybszej sesji zdjęciowej w historii.





Przyznaję, że mogłam uprościć sobie życie, bowiem z ubrań sesjowych, które wchodziły dziś w grę, miałam do wyboru sukienkę po jakiejś Livce, która składała się z błękitnej, kwiecistej góry oraz dżinsowego dołu i leżała na dzisiejszej modelce naprawdę wyśmienicie...

...i miałam kawałek tiulu na wstążce do absolutnego braku bluzki. Wybór był oczywisty - tiul i szycie bluzki na kolanie. Nic nie poradzę, Bead Blast i jej oszałamiające włosy mogły się zaprezentować dobrze jedynie w baśniowo-leśnej stylistyce.





Oczywiście leśna stylistyka wymaga ofiar - po raz pierwszy w tym roku pogryzły mnie komary i jakieś trzy razy kładłam się na mrowisku w poszukiwaniu najlepszego ujęcia, ale myślę, że było warto.

W ogóle była to dosyć przełomowa sesja - pierwszy plener w tym roku oraz zupełnie pierwsza sesja lalki na ciałku typu TNT, a więc z naprawdę ograniczoną ruchomością (choć na pewno nie tak ograniczoną, jak współczesne Fashionistas, lel).

W każdym razie na nowo mogłam odkryć walory skrętnej talii oraz kolanek zginanych na klik i nawet poczułam się przy tym znów jak dzieciak, co było wielce przejmujące. :D

A teraz ostateczny spam zdjęciowy pod kryptonimem "Martwa Natura".







Ogłoszenia parafialne!

Szanowni Państwo, jest mi niezmiernie miło ogłosić, że blogasek, który macie niniejszym wątpliwą przyjemność czytać, dorobił się Dobrego Mzimu. Dobre Mzimu postanowiło wziąć w opiekę moje tendencje do nieregularności i zobowiązało się zgoła niemetaforycznie kopać mnie po dupie, aby posty pojawiały się przynajmniej co dwa tygodnie.

Możecie wobec tego podziękować Dobremu Mzimu, które ma poważny zamiar dopilnować, żebyście regularnie otrzymywali solidne porcje moich wypocin, i jest przy tym absolutnie nieprzekupne i niewrażliwe na moje protesty.

Możecie również mi trochę powspółczuć, bo to Mzimu jest Dobre tylko z nazwy, a tak naprawdę wygląda na to, że sprzedałam duszę diabłu, ratunku.

Podobne posty

24 komentarze

  1. Jak zobaczyłam zdjęcie, to pomyślałam "Kurczaczki, Lunatyczka rerootuje", bo jakieś dziwne dla mnie jest, że Mattel może dać takie ładne owłosienie. Modelka urody niewątpliwie cudownej, a sukienka wcale nie wygląda na skleconą na kolanie. Jakbym ja miała taką klecić to zajęłoby mi to tydzień.
    Mackie są ładne. Temu się nie da zaprzeczyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zawsze czuję się nieswojo, gdy patrzę na lalki wydane przez Mattel w okresie "Wtedy Jeszcze Nam Się Chciało Starać". A tymczasem współczesna reprodukcja Totally Hair - a więc lalki, której głównym atutem była właśnie bajeczna fryzura - podobno ma włosy mocno podłej jakości. #WTFMattel

      Ta sukienka wyszła mi tylko dlatego, że dół miałam już gotowy, a górę stworzyłam, będąc leniem i idąc na łatwiznę, a więc wycinając paseczek materiału i przerzucając go modelce do przodu przez szyję celem zakrycia strategicznych walorów - więc szycie to w sumie za dużo powiedziane. XD

      Usuń
  2. i ja BAAARDZOOO lubię ten pysiałek ♥

    a strój faktycznie zupełnie nie wygląda jak coś,
    co zostało naprędce sklecone na kolanie wyłącznie
    na potrzeby najszybszej sesji zdjęciowej w historii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego pysiałka tak naprawdę nie da się nie lubić, bądźmy szczerzy. :D

      A jednak tak było, true story, i przez to miałam mocne opóźnienie działaniowe, i sesję musiałam zrobić trybem przyspieszonym, bo ciemno się już zaczynało robić, więc ten...

      Usuń
  3. Da się nie lubić. Ale do czasu :P Gdyby ktoś mądry, produkując wersję oryginalną, odział ją w takie mięciutkie muśliny, to brałabym że ojojoj. Ale że wtłoczyli plaidówny w paskudne kiece, to się nawet nie obejrzałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę Cię bardzo: raz, dwa, trzy baleriny oraz ich muśliny, czyż nie są przesłodkie? :D

      A ruda Pretty in Plaid to pierwsza lalka, jaką kupiłam, rozpoczynając kolekcjonerstwo (całe pięć lat temu! ;_;). Paskudny ciuch nie odwiódł mnie od decyzji, jej twarz wszystko mi wynagrodziła, co więcej, nadal ją mam i kocham. <3

      Usuń
  4. Jaka śliczna! Czemu nigdy takiej nie miałam? A bluzka szyta na kolanie jest bardzo ładna. Widzę, że posty będą wreszcie regularne. Nareszcie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nigdy takiej nie miałam! Wszystkie moje Barbie z lat mych dziecinnych były blondynkami, musiałam dorosnąć, żeby sobie wymacać jakąś ciekawszą. :D

      Również się cieszę, a wszelkie wyrazy wdzięczności co do potencjalnej regularności postów należą się Dobremu Mzimu oraz jego skutecznym metodom perswazji. <3

      Usuń
  5. Czekam z niecierpliwością na inne wpisy. Pssst, może dorzucisz jeszcze jakąś kategorię? Albo ankietę? Cokolwiek? Ps. Masz bardzo ładne lalki. Niestety, będę zwykle komentować jako Anonim, bo nie mam o czym pisać bloga:C Mimo wszystko zawsze będę wytrwale śledzić twój! Cieplutkie pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wincyj kategorii to totalnie coś, czego tutaj potrzeba! XD Już w ostatniej (i pierwszej zarazem) ankiecie ludzie narzekali, że jest ich za dużo. Ale spokojnie, tematów ci u nas dostatek, a jak zabraknie, to na pewno dorzucę coś nowego. :D

      Aw, dziękuję! Mam nadzieję, że ten blogasek pozwoli Ci jak najmilej marnować czas. <3
      (a jeśli nie masz o czym pisać bloga, to piszesz o lajfstajlu, #potwierdzoneinfo, połowa sław blogosfery potwierdza)

      Usuń
  6. PS2. Nadal czekam na Potwory Muzyczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, więc to mój ulubiony Anonim od Potworów Muzycznych! :D Będą, będą, czekam tylko na przypływ właściwego natchnienia (bo ostatnio słucham tylko starannie dobranej muzyki, niestety).

      Usuń
    2. A tak właściwie, jak tam z komputerem? Niestety, chyba to będzie zgon na śmierć. :C P.S.
      Kiedy nowy wpis? Jak tam życie? Czy masz zamiar wziąć ,,Królową Łez" pod lupę? Jak sytuacja z grami? Pozdrawiam po raz kolejny
      C:

      Usuń
    3. Komputor stacjonarny w dalszym ciągu nie żyje, a mój osobisty mechanik od wszystkiego twierdzi, że nie warto go reanimować, więc cały czas działam na bieda-laptopie... ale nadchodzi czerwiec, a układ planet w tym miesiącu mówi, że to dobry czas na przełomowe zmiany i poprawę jakości życia. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Co do reszty pytań:
      1) za chwilę,
      2) wygląda dobrze,
      3) zabawne, że pytasz,
      4) komputerowe leżą, planszowe takoż, real life nie odpuszcza, Pilkon się zbliża, mam przesrane.

      Też pozdrawiam! :3

      Usuń
  7. "Bead Blast"! Miałam blond Barbie z tej serii; ta maszynka do koralików była dla mnie źródłem nieustającej frustracji, ozdóbki nigdy się nie trzymały dłużej niż kilka chwil :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, zazdraszczam! Jak to właściwie działało, te koraliki można było jakoś przymocować w miejscu, czy po prostu nawlekało się je na włosy i miało nadzieję, że nie spadną? :D

      Usuń
    2. W teorii tak jak w tej reklamie: https://www.youtube.com/watch?v=732nFyzYWtU

      W praktyce te diabelskie kawałki plastiku albo tkwiły w maszynce tak uparcie, że nie chciały się przyczepiać do włosów, albo przyczepiały się tylko po to, by spaść po mocniejszym poruszeniu lalką :D

      Usuń
    3. Kwik, czyli tradycja produkcji badziewnych zabawek dla dzieci jest dłuższa, niż mi się zdawało. :D

      W ogóle jaką ciekawą reklamę zalinkowałaś, blond Bead Blast ma tam mold Superstar, a nie Mackie!

      Usuń
  8. Małe pytanko: czy zastanawiałaś się może kiedyś na lepieniem w glinie, modelinie? A jeśli tak, to czy mogło by się to pojawić na blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, bowiem strasznie mnie jara lepienie w modelinie, ale jara mnie z daleka i wolę, żeby tak pozostało, bo na razie nie stać mnie więcej zajęć dodatkowych angażujących czas i piniondz. :D

      Usuń
  9. Czy komiks z pokemonami będzie kontynuowany? Albo chociaż będzie miał pogrzeb?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontynuowałabym, ale po pierwsze: komputor od rysowania nie żyje, a po drugie: doba dalej ma tylko 24 godziny. Lecz nie traćmy nadziei, kiedyś na pewno przyjdzie na to czas! :D

      Btw - doceniam wysyp anonimowych komciów, ale podpisujcie się chociaż jedną literką, żebym nie miała wrażenia, że rozmawiam z jednym spamującym psychofanem, co? :D
      (no chyba że tak jest, to też spoko, nigdy nie miałam psychofana, kolejny krok do wielkiej suafy)

      Usuń
    2. Oki. Od dziś masz podpisy pod pseudonimem J. Jeżeli kiedyś zdecyduje się na założenie bloga, dam znać. Pozdrawiam, J.
      (PS. Możesz poznać komentarze po pozdrawiam, które prawie wszędzie się pojawiają.)

      Usuń
  10. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe