Sims 4 - Legacy Challenge - Pokolenie #2 - Arthur i Oscar dorastają, Alice się starzeje i staje się przestrzeń

19:28

To dziś! To właśnie ta epokowa Simśroda, w której pożegnamy się z dotychczasowymi protagonistami wyzwania. Przed państwem ostatni odcinek sezonu dotyczącego drugiego pokolenia Legacy Challenge! 
Protagoniści, mimo świadomości nieuchronności upływu czasu, nie wyglądają na przesadnie przejętych - no, przynajmniej Malcolm się poczuł i pozbierał brudne gary, ku zdziwieniu Briana, który właśnie przyszedł popatrzeć, jak dorastają kosmiczne abominacje zrodzone z jego szwagra, ale niestety się spóźnił.

Co na temat dorastania sądzą rzeczone abominacje? 

- Bracie, podobno okres dojrzewania w który właśnie wkroczyliśmy sprawia, że Simziemianie są skłonni wybaczyć nam każde powszechnie nieakceptowalne zachowanie! To oznacza, że od dziś możemy, że tak się kolokwialnie wyrażę, naprawdę zaszaleć!
- Doskonale bracie, od czego zatem zaczniemy?


Tymczasem Lucy, zamiast położyć kres szalonemu zachowaniu swoich przysposobionych kosmicznych dzieci, postanowiła zainteresować się życiem prywatnym swojej starszej siostry.

- To kiedy następne puci z Aleksandrem?
- ODDALAM TO PYTANIE

- Pytam, bo na chwilę obecną prawdopodobieństwo, że przypadkiem zajdziesz w ciążę, wynosi równe zero, i to tak długo, jak długo mieszka w tym domu osiem osób, więc żal nie korzystać z takiej luki w wyzwaniu.
- Mówisz z własnego doświadczenia?
- ...Oddalam to pytanie.
- Czyli ta pianka, którą kazałaś wyłożyć ściany waszej sypialni, to nie było ocieplenie?
- Alice staph

Poza Brianem, w odwiedziny wpadła też Emily, wobec czego Lucy postanowiła zainteresować się życiem prywatnym również młodszej siostry.

- Hej, słyszałam, że Don się zestarzał, trochę szkoda, co? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- No nie wiem, znasz opowieść "Stary człowiek i może"? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- A wiecie, że ja i wujek czujemy się niekomfortowo, będąc uczestnikami tej rozmowy?

Może na tym zakończymy żenujący festiwal dialogów z podtekstami w wykonaniu naszej artystki i spojrzymy na inną artystkę. Margaret nie traci zapału co do nauki gry na skrzypcach. Wygląda na to, że to jedyna rzecz, jaka nie znalazła się w jedenastotomowym spisie rzeczy, które ma gdzieś.

- Skrzypce sirius biznes, chcę być sławną skrzypiarką.

- Im sławniejsza będę, tym więcej ludzi i rzeczy będę mogła mieć gdzieś!

No tak.

Apropos artyzmu: paczcie na to!

Lucy rzadko maluje małe obrazy, bo są mniej dochodowe niż duże, no ale jak już taki namalowała, to przedstawia on... Smutnego Klauna! :O

Kto grał w niezapomnianą część pierwszą The Sims z dodatkiem Światowe Życie, ten z pewnością spotkał tego skurczybyka, który pojawiał się, gdy tylko pasek towarzystwa twojego Sima spadł poniżej normy, a Ty nieopatrznie uprzednio udekorowałeś dom tym oto pięknym obrazkiem widocznym obok. Smutny Klaun przychodził, snuł się po domu za Simem, płakał, histeryzował i ogólnie zgrywał królową dramatu. Aby się go pozbyć, należało usunąć obraz lub zadzwonić po odpowiednie służby do wyłapywania skunksów Smutnych Klaunów - a na simsowej Wikii wyczytałam jeszcze, że można też było spalić obraz Klauna, a wówczas Klaun płonął razem z nim. JPRDL.

Osobiście panicznie bałam się Smutnego Klauna i byłam uczulona na jego wizerunek, i nie wieszałam jego obrazka w domu moich Simów nigdy przenigdy - a tu Sims 4 robi mi taką niespodziankę!

A to nie wszystko w tym temacie - po ostatniej aktualizacji gry w trybie kupowania pojawiło się to:

źródło
JPRDL x2

Mam tylko nadzieję, że po powieszeniu powyższego arcydzieła do domu Simów nie wpadnie nagle ten niepokojący smutas. D:
Chociaż z drugiej strony, może w końcu w tej grze zaczęłoby się dziać coś ciekawszego, niż bugi.

Wróćmy jednak do naszej opowieści. Dojrzewający kosmici w dalszym ciągu szaleją.

- Co to za niecodzienne uczucie, które każe mi poruszać ciałem w kontrolowanych, rytmicznych sekwencjach?
- To się nazywa taniec, Astro.
(w ogóle, Astro świeci, wtf)

Alice najwyraźniej zainspirowały wcześniejsze popisy Lucy w zakresie kontaktów międzyludzkich oraz nieuchronny upływ czasu, bo nagle zainteresowała się życiem prywatnym swojego syna.

- Arthurze, jesteś już dużym chłopcem i masz pewnie wiele swoich spraw, ale chciałabym ci tylko powiedzieć, że gdybyś sobie z jakąś nie radził, na przykład z czymś, co dotyczy, powiedzmy oględnie, sfery uczuciowej, to zawsze jestem gotowa, żeby...
- Widzę, do czego to zmierza.
- Więc, gdyby zdarzyło ci się, że ulokowałeś uczucia w jakiejś konkretnej osobie, która nie jest bohaterem fikcyjnym, to chciałabym, żebyś...
- Nic z tego.
- Powiedz chociaż, czy to coś poważnego!
- Nie mam zamiaru kontynuować tej rozmowy.

- A ładna jest chociaż?
- NIE ROZMAWIAM Z TOBĄ.

Już mi się nie chce powtarzać tego samego w każdym odcinku, od dziś mam od tego ludzi. Zapraszam na scenę Chór Udręczonych Głosów, który wykona swój popisowy numer.

Chór Udręczonych Głosów: (z uczuciem) Arthur, ty bucu!

To był debiut Chóru Udręczonych Głosów!

Tymczasem na pięterku:

- Ojej, Lucy, zbiłaś mi konia!
- Nie traktuj tego tak osobiście.
- Łatwo ci mówić...
- Mógłbyś wygrać, gdybyś posunął królową.

- Jeszcze nic straconego. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Jednak jestem świetna w te klocki. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Festiwal żenujących podtekstów trwa w najlepsze i wygląda na to, że nie skończy się tak prędko. Szybko, dajcie jakiś bezsensowny przerywnik!

... Może nie aż tak bezsensowny. Porozmawiajmy lepiej o dziwnej epidemii, której Malcolm był świadkiem w swojej pracy - a pracuje w szpitalu, jako jeden z najważniejszych lekarzy, sirius biznes bardzo; jest już niemal na szczycie drabiny kariery, więc nie musi zajmować się pierdołami, za to może poświęcać czas wyłącznie na naprawdę interesujące przypadki; taki House w wersji light.

Pewnego dnia na oddziale... wylądowały same dzieci.

(adekwatny podkład muzyczny)

Czy to wynik osobliwego zbiegu okoliczności? Czy to owoc sezonu masowych zachorowań? Czy to ofiary nieudanego posiłku z jednej stołówki szkolnej? Czy to przykład powracającej obecnie epidemii świńskiej simskiej grypy? Czy to iluminaci? CZY TO KOSMICI? Nigdy się nie dowiemy...

...bo Malcolm wolał odbyć wizytę domową.

- Tak bardzo boli mnie brzuch. :c
- I całe szczęście, dzięki pani nie muszę zajmować się piątką chorych dzieci!

Tak. Przed państwem raz jeszcze Chór Udręczonych Głosów.

Chór Udręczonych Głosów: (śpiewa) 
Malcolmie, Malcolmie, coś nie jesteś w formie,
zblazowanie źle wygląda w lekarskim uniformie.
Mogłeś być dziś Housem, mogłeś być Mulderem,
ale okazałeś się zwykłym frajerem,
w tak prostacki sposób idąc na łatwiznę.
Zejdź mi lepiej z oczu, bo cię zaraz-

DZIĘKUJEMY, to był ponownie Chór Udręczonych Głosów.

Tymczasem Lucy rozwija się artystycznie... ale niestety w już odkrytym kierunku.

- Vangoghowanie coraz lepiej mi wychodzi!

Nie jestem pewna, czy to powód do dumy. No ale. Zerknijmy może, jak miewa się pokolenie przyszłych dziedziców. Oscar na przykład również odnalazł swój sirius biznes - wytrwale realizuje się w stand-upie. 

Co prawda na razie wyłącznie w zaciszu własnego pokoju i bez świadków, ale każdy od czegoś zaczynał.

W tym samym czasie Margaret kontynuuje rozwijanie spisu rzeczy, które ma gdzieś. Okazało się, że każdy powstały tom rozpoczyna imię i nazwisko jej drogiego kuzyna. Arthur nie wydaje się być poruszony tym faktem.

- Jeśli cię to jakoś uszczęśliwi, droga kuzynko, to powiem ci, że też absolutnie mnie nie obchodzisz.
- No ojej, przejęłabym się, ale mnie to nie obchodzi.
- Obawiam się jednak, że mnie nie obchodzisz bardziej.
- Obawiam się, że to niemożliwe.

- Słyszałem, że nie obchodzę cię aż tak bardzo, że wpisujesz mnie do każdego tomu swojego spisu.
- Źle słyszałeś, nie obchodzisz mnie tak bardzo, że wpisuję cię na każdej stronie każdego tomu mojego spisu.
- A więc nie obchodzę cię tak bardzo, że zajmuję połowę miejsca w twoim spisie. To dosyć ironiczne, nieprawdaż?
- Mów do ręki, twarzy to nie obchodzi.

Po tej uwadze, której Margaret nie potrafiła lepiej zripostować, jej nieobchodzenie osiągnęło poziom krytyczny.

- ...i tak Sixiamianie udowodnili, że plazma to przestarzała...
- Ja tu siedzę.
- Jak widzisz, droga kuzynko, ja tu siedzę.
- Nie obchodzi mnie to.
- To biegnij uzupełnić swoją listę.
- Pobiegnę, jak zjem.
- Margaret, pozwól na chwilę, mama coś ci powie.

- O co chodzi? Nie, żeby mnie to obchodziło.
- Skarbie, nie możesz po prostu mówić ludziom, że nie obchodzi cię to, co mówią. To za proste.
- Co.

- Osiągniesz lepsze efekty, jeśli dasz im to do zrozumienia na inne sposoby.
- Jakie?
- Zaczniemy od ignorowania. Pokażę ci, jak to się robi.
- Halo, czy ciocia nie powinna inaczej podchodzić do wychowywania dzieci?
- Widzisz słońce, usłyszałam komunikat Arthura i przyjęłam go do wiadomości, ale nie wyciągnę z niego wniosków ani nie wcielę go w życie. 
- Ciocia tak na serio?
- W ten sposób go ignoruję, a on z każdą chwilą jest coraz bardziej sfrustrowany.
- Też mogę ciocię ignorować! Mogę was obie ignorować!
- To prosta technika, poradzisz sobie.
- Dobra, bierę.

Chwilę później sfrustrowany Arthur i wyszkolona Margaret podjęli walkę. Ten stan rzeczy nieco zdziwił Alice.


*ignoring intensifies*
- Lucy, wiesz, o co im chodzi?
- Być może.
- To pozwól na chwilę, siostra coś ci powie.

- Co za ulga, w końcu cisza. Jak to zrobiłaś, że przestali się ze sobą kłócić?
- Takie tam, sztuczki socjotechniczne.

Wow, Lucy jednak porzuciła festiwal żenujących podtekstów na rzecz podstępów psychologicznych. Nie wiem, co lepsze. A oprócz tego dalej rozwija się artystycznie, teraz dla odmiany w... hm.

- Oto dzieło na miarę epoki.

Yyy, skoro tak twierdzisz, oznacza to, że żyjemy w naprawdę... ciekawych czasach.

Alice też rozwija się artystycznie, zbijając kokosy na, nomen omen, Świecie Zysku.

- ...dlatego właśnie w następnym tomie Rjinswand, doktor ekonomii pozytywnej, będzie musiał zmierzyć się z rządami panującego w Egipcie wielkiego faraona Kryzysa oraz wrócić do rodzimej Szwecji, aby móc dalej zmagać się z galopującą inflacją.

W wolnych chwilach nasza dziedziczka, korzystając z porad życzliwych ludzi, uprawia jogging.

- Wcale nie wisi nade mną klątwa genetycznej grubości.

A wiecie, kto jeszcze uprawia jogging? Pamiętacie Mroczne Widmo Przyszłości, przyczynę rozpadu małżeństwa Niny i Mandarka? Bob jest już starym piernikiem i wyraźnie jest zachwycony swoim życiem!

- Are you fcuking kidding me

Jedno z dwojga - albo nie może się pozbierać po śmierci Niny (umarła w międzyczasie oraz w samotności), albo nie może uzyskać rozgrzeszenia u swojej żony (bo był żonaty, kiedy gził się z Niną, a potem jeszcze przygarnął ją pod swój dach, więc ten).
Albo to po prostu hemoroidy. Starość nie radość.

Wróćmy jednak do hacjendy Astronomo(no)vów, w której chyba grubość nie jest tak genetyczna, jak wścibstwo dotyczące prywatnego życia rodzeństwa. Przy okazji - Margaret dalej jest nie do wytrzymania.

- Ojej, braciszku, czy ty znowu jesz same warzywa?
- Nie wiem, czemu masz z tym problem.
- Widzisz, zazwyczaj mężczyźni odżywiają się w taki sposób, żeby wyglądać korzystnie i atrakcyjnie, ale rozumiem, że możesz nie mieć o tym pojęcia...
- O RLY
- Tak, bo gdybyś potrafił o siebie zadbać, wiedziałbyś że powinieneś przyswajać szczególnie dużo białka, co pozwoliłoby na budowę masy mięśniowej... wiesz, co to jest masa mięśniowa? Prawdziwi mężczyźni ją mają. Bez urazy, oczywiście.
- Siostrzyczko, a wiesz, że człowiek jest tym, co je?
- Oczywiście, co to za pytanie.
- Bo chciałem powiedzieć, że chyba nie powinnaś jeść tyle pasztetu.

*badum-tss*

- I co na to powiesz, kochana kuzynko?
- Dziś na deser zjem zemstę.

Odpowiednia okazja do przyrządzenia tej potrawy nadarzyła się wieczorem, kiedy Malcolm wrócił z pracy i stwierdził, że dawno nie pełnił w sposób czynny obowiązków ojca.

- Jak tam w szkole, córuś?
- U mnie okej, nie ma o czym mówić, jestem wspaniała i w ogóle, ale wiesz, trochę martwię się o Oscara.
- Jak to?
- Zrobił się taki... jakby, zamknięty w sobie. Obawiam się też, że opuścił się w nauce. Chyba ta dziewczyna tak na niego działa...
- Jaka dziewczyna?
- Taka jedna, znają się długo, ale ostatnio kompletnie zawróciła mu w głowie. Często razem znikają i w ogóle. Chyba powinieneś z nim o czymś porozmawiać.

Malcolm w mig pojął swój błąd - jest lekarzem, a jeszcze nie uświadomił swojego pierworodnego w tak istotnej kwestii! Kto zrobiłby to bardziej profesjonalnie, jak on? (no, pewnie Lucy, zważywszy na jej żywe zainteresowanie tą tematyką)


- Oscarze, myślę że to odpowiedni czas, abym opowiedział ci historię o pszczółkach.
- Świetnie, zawsze lubiłem bajki.

Margaret, na tę okoliczność powinnaś przygotować sobie popcorn, a nie naleśniki, cóż za niedopaczenie.

- Widzisz, w przyrodzie generalnie sprawa wygląda tak, że wszystkie zwierzęta, w tym nasze pszczółki, za najważniejszą rzecz w życiu uważają... efektywne przedłużanie gatunku.
- Hm.
- Przedłużanie gatunku polega... no, myślę, że omawialiście to na biologii, więc nie będę może zagłębiał się w szczegóły techniczne, ale chodzi o to, że pszczółkom w tej kwestii podpowiada instynkt. Instynkt każe im robić miód, instynkt każe im bronić ula, instynkt każe im zapylać i bzykać... czekaj...
- Co?

- Nie mówiłem w tym sensie.
- Jeny, tato, o co ci właściwie chodzi?
- Wracając do rzeczy... pszczółki kierują się instynktem, bo mają małe móżdżki. Ludzie też mogą kierować się instynktem, ale mają duże mózgi, których potrafią używać.
- No fajnie, ale serio, o co chodzi!

- Zmierzam do tego, że jeśli znajdujesz atrakcyjną samicę, to nie musisz dokonywać pochopnej defloracji.
- CO
- No że nie musisz być jak ta pszczółka!
- Że mam nie zapylać i nie bzykać?

- SYNU ALE NIE W TYM SENSIE
- A WEŹ SIĘ TATO
- Zemsta rzeczywiście jest słodka.

I na tym już naprawdę zakończymy żenujący festiwal rozmów z podtekstem. Oficjalnie zamknie go nowy utwór autorstwa Chóru Udręczonych Głosów.

Chór Udręczonych Głosów: (śpiewa)
Lepiej jest mówić o defloracji
niż o zwyczajach w pszczelej nacji.

Niestety, niektórzy nie wiedzą, kiedy skończyć.

- Wie wujek, poznałem ostatnio jedną dziewczynę...
- A słyszałeś taką historię o pszczółkach?

MALCOLM JUŻ NAPRAWDĘ WYSTARCZY

I zmieniamy temat - nadszedł dzień urodzin naszej dziedziczki. Ponieważ tak jakoś wyszło, że Arthur, czyli nadchodzący dziedzic, miałby urodziny zaledwie dzień później - a skoro Arthur, to również i Oscar, bo między nimi jest ledwie pół dnia różnicy - podjęto decyzję o wielkiej i hucznej wspólnej imprezie, wyznaczającej oficjalne przejęcie brzemienia pokoleniowego wyzwania. Lucy bardzo nie mogła się doczekać.

- OMG tak bardzo nie mogę się doczekać!!1
- Wyluzuj, to tylko zmiana dziedzica.
- Nie mów, że cię to nie rusza, przecież wraz ze zmianą dziedzica zmieni się wszystko!

- Po pierwsze, uwolnimy się od reguł wyzwania, nareszcie będziemy mogły robić, co tylko będziemy chciały!
- No wiesz...
- A ty to w ogóle, w końcu będziesz mogła czniać to wszystko i pójść do Aleksandra!
- Lucy, jak ja mam iść po tym do Aleksandra, przecież będę stara.

- Ale będziesz wolna! Kogo obchodzi reszta? Znasz opowieść "Stary człowiek i może"?
- Ale przecież wiesz, że nie chodzi tu tylko o mnie. Przecież Arthur przejmuje wyzwanie, martwię się o niego. A jak sobie nie poradzi? A jak będzie musiał je współprowadzić z pomocnikami, tak jak ja z tobą? Jak on ma podołać jakiejkolwiek współpracy, skoro jest bucem?
- Właśnie dlatego, że jest bucem, nie powinnaś się przejmować. Dziś wieczorem Arthur zostanie nie tylko dziedzicem. Zostanie dorosłym. Dorosłym bucem. A tacy radzą sobie w życiu. Więc może dla odmiany pomyśl w końcu trochę o sobie. A od dziś będziesz miała na to dużo czasu, bo nawet nie będziesz musiała pracować.
- Chyba masz rację.

- Ej, a właściwie co to za historia o tym starym człowieku, co może?
- Opowiem ci ją po dwudziestej drugiej.

- A tak w ogóle, ja i Malcolm będziemy mieli dla ciebie małą urodzinową niespodziankę.
- Ooo, teraz ja nie mogę się doczekać! Tylko że... Lucy?
- Tak, Alice?
- Może się ubierz, impreza zaraz się zacznie...
- To doskonały pomysł. 

I tak Lucy poszła się ubrać, a Alice przystąpiła - tradycyjnie - do pieczenia tortów.

- Ach, pamiętam, jak tata dawał olej słonecznikowy do ciasta na biszkopt...


- A potem się dziwił, że zawsze wychodził zakalec.

Poczyniwszy niezbędne kulinarne przygotowania, dziedziczka przystąpiła do ściągania gości.

- Chodźcie, chodźcie, mnie was tutaj potrzeba!

Młodzież w samą porę wróciła ze szkoły.

- Cóż to za niecodzienne doznanie aromatyczne?
- To chyba świeże biszkopty, Cosmo.
- Nie, chłopaki. To zapach wolności, przyszłości i wiatru zmian.
- Łotewa, nie obchodzi mnie to.

Okazało się, że latorośle Landgraabów przygotowały występy artystyczne - Oscar zajął miejsce przy mikrofonie, a Margaret nawet zgodziła się zagrać na skrzypcach!

- Ojej, Margaret, to takie urocze z twojej strony!
- Meh, don't care

Chwilę później przybyli pozostali goście. Alice chciała urządzić przyjęcie w gronie rodzinnym, ale i tak w towarzystwie znalazł się jakiś niespełniony kowboj oraz znana nam z urodzin Lucy dzika baba.

No ale i tak spoko ekipa.

A teraz... *werble* 
Wszystkie fanki Aleksandra zaliczają synchronicznego zgona!

- Still hot.

Nie da się ukryć, Aleksandrze! :3

- Cześć, dziadku.
- Spokojnie, za kilka chwil dołączysz do mojej grupy wiekowej i wtedy pogadamy.

- A tak w ogóle to o rany, nasz syn jest już taki duży?
- A nawet prawie pełnoletni. Wiedziałbyś, gdybyś odwiedzał go częściej.
- Nie musisz mi tego wypominać...
- Trochę muszę...

Czekajcie chwilę, coś rozprasza moją uwagę.

Oujea, stalkerzy stojący za żywopłotem zaczynają walczyć o miano tradycyjnych... zaraz, czy to nie Malcolm?

Malcolm, wiesz że jesteś po niewłaściwej stronie ogrodzenia?
- Doesn't matter, had dance

Świetnie. Wróćmy jednak do naszych gołąbeczków - czy coś nas ominęło?

ALICE, COŚ TY MU POWIEDZIAŁA? :O

Nie mamy jednak czasu, aby się tego dowiedzieć, bo oto młodsi jubilaci przystępują do zdmuchiwania świeczek!

- To jak Oscarze, dmuchamy synchronicznie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Weź nie mów takich rzeczy, bo mi się przypomina historyjka o pszczółkach...

Miało nie być więcej podtekstów, gimbusy!

W każdym razie - do dmuchania jako pierwszy przystąpił Arthur. Kibice szaleją.

Hurra, nadchodzi nowy dziedzic!

Nawet antyimprezowy Brian naparza na wuwuzeli na jego cześć!

Oscar, nie rób takiej miny ( ͡° ͜ʖ ͡°) Mamy już trochę za dużo Lennych w tym odcinku ( ͡° ͜ʖ ͡°)

No ale wracając do naszego jubilata - Arthur chuchnął, dmuchnął i...

- Nagle poczułem na barkach i psychice ciężar rodzinnego wyzwania!

Gratulacje, Arthurze, oficjalnie otrzymujesz tytuł dziedzica trzeciego pokolenia Legacy Challenge!

Kolej na Oscara. Oscar, twój bucowaty kuzyn naparza dla ciebie na wuwuzeli, czemu nie dmuchasz?

- Oczekiwałem od gości nieco większej atencji.

No, ma trochę racji.

- No rośnij, miejmy to już z głowy.
- Zapamiętam to sobie.

Jak to jednak w życiu bywa, gdy rodzina zawodzi, z pomocą przychodzą obcy ludzie.

Dzika baba used konfetti! It's super effective!

What? Oscar is evolving!


Congratulations! Oscar evolved into pełnoletni Oscar!

(Że też dorastanie w Simsach nie skojarzyło mi się wcześniej z ewolucją w Pokemonach, nawet iskierki się zgadzają.) 

Dorosłe chłopaki padają sobie w objęcia - zupełnie, jakby przeczuwali, co ich czeka.

- PÓJDŹ W ME RAMIONA KUZYNIE

Tymczasem wzruszona Alice jest wzruszona.

- Wzruszonam!

Tymczasem Aleksander... no właśnie...

OLEK, DLACZEGO PO ROZMOWIE Z ALICE DOPADŁ CIĘ WELTSCHMERZ? D:

Na razie jednak znów się nie dowiemy, bowiem nadszedł czas, aby dotychczasowa dziedziczka również zmieniła grupę wiekową.

- O rany, za chwilę stanę się zgrzybiałą staruszką.

- Ciekawe, czy obecność ciotki Diny wystarczy za zastępstwo babci Katriny?

Jakby nie było, musiało nastąpić to, co nieuniknione. Alice więc wzięła i dmuchnęła...

YAAAY!

...i się zestarzała!

- Hej, starość nie jest taka zła!

- Oh shit, jednak jest.

I tak dopełniła się zmiana warty na stanowisku dziedzica wyzwania. Można jeść tort!

Margaret naprawdę dała koncert skrzypcowy, ale jakoś tak... nikogo to nie obchodzi. Cóż, karma.

Tymczasem niektórzy goście spalają zawczasu pochłonięte kalorie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Rzeczywiście, stary człowiek też może!

Wróćmy jednak do ogródka. Od chwili rozmowy z Alice Aleksander posępnie snuł się w tle, a teraz postanowił usiąść obok niej i się nie odzywać. Czy możemy w końcu dowiedzieć się, o co chodzi tej dwójce?!

Nie możemy, bo przyszła Lucy ze swoją niespodzianką.

- Siostruś, muszę przyznać, że zestarzałaś się obłędnie!
- Oj tam, oj tam.
- I widzę po tobie, że mi też będzie dobrze w takim kolorze włosów!

- Ty masz na to jeszcze trochę czasu, mam tylko nadzieję, że dożyję twojej metamorfozy.
- No weś, nie mów tak.
- I koniecznie musimy wtedy zrobić taką samą imprezę dla całej rodziny, upiekę tort i w ogóle.
- A właśnie, mam dla ciebie niespodziankę, o której mówiłam... 

- Właściwie to taka sobie niespodzianka, do przewidzenia w sumie, ale myślę, że nie spodziewałaś się tego i na pewno się ucieszysz.
- No, już dawaj, nie trzymaj mnie w niepewności!

- Sama wiesz, że pełna chata ma swoje plusy, z których obie chętnie korzystałyśmy... ale teraz, kiedy nasze chłopaki dorosły, potrzebują przestrzeni do rozwoju i realizacji wyzwania.
- Przecież Oscara wyzwanie nie obowiązuje.
- Ale rozmawialiśmy z nim i powiedział, że chce zostać z wami i pomóc Arthurowi, jeśli będzie mógł.
- Jak to zostać?
- No i tu dochodzimy do niespodzianki.
- Chyba wiem, o co ci chodzi, i mi smutno.

- Tak, wyprowadzamy się, żebyś mogła spokojnie zostać z chłopakami! Ale nie przejmuj się, nie będziemy daleko, bo ciotka Dina stwierdziła, że należy mi się dom po babci Katrinie (skoro nie odziedziczyłam jej urody).
- Och, Lucy!
- Zostawiamy wam tylko Oscara i mnóstwo przestrzeni do zagospodarowania, ale będziemy często wpadać i w ogóle, no a tort możesz mi upiec zawsze, prawda?

- Warto było dźwigać wyzwanie, żeby móc mieć w tobie przyjaciółkę.

- No już, nie melodramatyzuj.

I tak...

...nadszedł czas pożegnania.

- Trochę mi przykro, że już nie będzie z nami Alice, ale z drugiej strony cieszę się, że w końcu idziemy na swoje!
- Czeka na nas prawdziwa willa, Kaliente Manor! Może nawet moja matka zechce w końcu nas odwiedzić?
- Mam tylko nadzieję, że Oscar sobie tu poradzi.
- Spokojnie, niedawno odbyłem z nim poważną rozmowę. Jest gotowy.
- Czy Astro zabrał ze sobą michę pełną kotletów?
- Nie pytaj.

Pozostali domownicy też wyszli przed dom, by pomachać Landgraabom przed odjazdem.

- Dobra, zwijamy się, bo nas tu noc zastanie.
- Astro, ty naprawdę wziąłeś ze sobą michę kotletów?!
- Oj cicho. Do widzenia wszystkim! I do szybkiego zobaczenia!
- Przybędziemy po więcej kotletów!
- Astro, zachowuj się!
- Do widzenia!

- I dzięki za wszystko.

I tak Landgraabowie odjechali na nowe włości, w kierunku nieznanej przyszłości.

Tymczasem w ogródku trwa melodramat, choć w wykonaniu innego bohatera.


- Simboże, czy to wszystko musiało się tak potoczyć?

- Olek.
- Alice.
- Przepraszam, że ci wypominałam.
- Przepraszam, że sobie nie poradziłem.
- Zestresowałam się tą całą wolnością i tym, że nie ma już wyzwania, do dla mnie nowa sytuacja...
- A ja zestresowałem się perspektywą, jaką ta sytuacja roztacza, a przecież od dawna o tym marzyliśmy...
- Dobra, nie ma co się szczypać, przecież nie znamy się od wczoraj. Olek?
- Hm, tak?

- Chcesz być moim chłopakiem?
- O matko, ale tak od razu?
- Głupku, zgadzasz się, czy nie?
- Oczywiście, że się zgadzam!

- ŁIHIHIHI

- To teraz może ja cię zapytam o, hm, pewną nieco ważniejszą kwestię...
- Brzmi obiecująco.

- Wyjdziesz za mnie?
- Ojej. Ale tak od razu?
- Alice, nie stresuj mnie z łaski swojej...
- Poczekaj, przymierzę sobie.

- Och, pasuje! Jaki piękny!
- A mogłabyś, hm, udzielić mi odpowiedzi?
- Tak, wyjdę za ciebie, pobieramy się od razu!

- Pierścionek cię przekonał?
- Nie interesuj się.

Łuk weselny został wzniesiony w trybie błyskawicznym, i chociaż wszyscy urodzinowi goście już sobie poszli, zdołano i temu zaradzić.

- Kto by pomyślał, że twoi rodzice zdecydują się pobrać na starość!
- No cóż, oni o tym myśleli długo i intensywnie.
- Nie sądzisz, że ciotce Alice przydałyby się druhny?
- Myślisz o tym samym, co ja?

Druhny również przybyły w tempie błyskawicznym.

- Pierwszy raz jestem na Simziemskim ślubie i muszę przyznać, że to imponujące!
- Pierwszy, ale mam nadzieję że nie ostatni, hyhy...

To było taaakie subtelne, Oscarze.

I tak...


...ogłaszamy Alice i Aleksandra mężem i żoną!

NARESZCIE!

Gratulacje od żony!

Gratulacje od syna!

Gorzko, gorzko!


A teraz można pokroić weselny tort... albo dojeść te, które zostały po urodzinach, łotewa.

- Tato, skoro już oficjalnie należysz do naszej rodziny, powinniśmy uczcić ten moment, kultywując rodzinną tradycję.
- Synu, jestem na to za stary, gnaty mnie bolą, w stawach mi strzyka...
- Oj nie daj się prosić.
- No dobra, przekonałeś mnie.

- Zawsze chciałem to zrobić.
- Moczenie nóg w basenie to najlepsza świecka tradycja!

Tymczasem Alice przyprowadziła na wesele jednego zbłąkanego wędrowca.

- Tato, nareszcie mogę przedstawić ci mojego męża!
- Wprost nie mogę się doczekać.

 - Czy to ten wymoczek, który po nocach słuchał u nas Bajmu?
- Mam wrażenie, że stoi za mną jakieś mroczne widmo przeszłości.

Mimo wszystko tradycji i tak stało się zadość.


Nareszcie kompletna rodzina miło i tradycyjnie spędziła czas, słuchając anegdotek z zaświatów serwowanych przez protoplastę rodu. W końcu jednak zrobiło się późno, druhny oraz drużby oddalili się spać, Mandark zdecydował się na pozostanie w basenie, a młoda para...

- Zdaje się, że czas na noc poślubną...
- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.
- Oj, no nie daj się prosić.
- No dobra, przekonałaś mnie.

- Ale jesteś tego pewna?
- A znasz historię "Stary człowiek i może"?
- Nie. Będziesz moją Szecherezadą?
- Wręcz przeciwnie, Aleksandrze. ( ͡° ͜ʖ ͡°)


I tak dopełniła się jeszcze jedna rodzinna tradycja Astronomo(no)vów...


...znowu nikt nie posprzątał po imprezie.

Arthur niniejszym stanął przed koniecznością zmierzenia się z pokoleniowym wyzwaniem. Jak łatwo możecie się domyślić, Oscar będzie go wspierał w nadchodzących zmaganiach. Jakie jednak konkretne wytyczne czekają na świeżo upieczonych dziedziców? Jakich zawodów będą musieli się podjąć? Jak będzie wyglądać ich życie uczuciowe? Czy zapowiada się najnudniejsze pokolenie w dziejach wyzwania?

To temat na kolejny odcinek Legacy Challenge - z nowym dodatkiem Spotkajmy się!


Podobne posty

19 komentarze

  1. Jezu, zamsteryzowałam rozmemłanie: płaczę (dobra, oczy mnie swędzą) czytając odcinki SIMSów. Ale co ja poradzę, kończy się EPOKA! Bez Malcolma i Lucy to nie to samo. Nie pomaga fakt, że ledwo rozróżniam najmłodsze pokolenie. Ale blondi dalej jest słodka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Borze, moja tfurczość porusza ludzi do głębi, mogę umrzeć spełniona!

      Też będę tęsknić za Malcolmem i Lucy, no ale co poradzić, młodzi potrzebują przestrzeni... i myślę, że zaczniesz ich rozróżniać, kiedy to na nich skupi się opowieść. Pamiętam, jak sama miałam problemy z rozróżnianiem piątki dzieci Mandarka. :D

      Usuń
    2. Ich było...pięcioro? Oesu.

      Usuń
  2. Zaraz, ale czy Oscar mieszkając z Arthurem nie zepsuje mu aby LC (podejrzewam, że Arthur i tak by się nie przejął, bo podświadomie zdaje sobie sprawę z tego, że jego kuzyn jest jedną z niewielu osób, które w pełni akceptują go takim, jaki jest)? Co, jeśli Oscar wzorem ojca okaże się mieć wiele (także nieplanowanych) dzieci i nie starczy miejsca na prawilnych dziedziców?!

    Ale tak w ogóle, to fangirluję Oscara coraz bardziej - to się nazywa prawdziwa, męska przyjaźń(chociaż...mając wybór pomiędzy prawie pustą chatą i mieszkaniem z Margaret...)!

    Nawet nie myślałam, że Dina nadal żyje :D

    Cieszy mnie, że Alice i Olek w ostatecznym rozrachunku doczekali się szczęśliwego zakończenia - zasłużyli.

    A Mark chyba poszedł na jakąś terapię traktującą o pielęgnowaniu więzów krwi, bo nie dość, że przyszedł na imprezę, to jeszcze (chyba) nie zmył się po pięciu minutach (BTW, zakładam, że ten młodzieniec w czarno-czerwonych barwach to Damon, co każe mi zapytać: czy synowie Emily postanowili iść wzorem wuja - komedianta i odciąć się od rodziny...tyle, że permanentnie? Bo nieodmiennie fascynuje mnie fakt, że Kacpra widzieliśmy, gdy był jeszcze dzieckiem, a Pabla - ani razu :D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nah, niemożliwe, Oscar nie jest takim ogierem, żeby zdążył zrobić dwójkę dzieciów przed szanownym dziedzicem. Z drugiej strony, Arthur jest ujemnie uczuciowy, więc rzeczywiście może minąć trochę czasu, zanim zdecyduje się przedstawić potencjalnej partnerce wartość swoich rodowych klejnotów. :D

      Zdaje się, że Oscar rośnie na godnego zastępcę Aleksandra w kwestii posiadania zaplecza zakochanych fanek. :3

      Siet, zapomniałam się zdziwić na widok Marka. xD Rzeczywiście, to dziwne, że przyszedł! Zakładam, że starsze siostry zastosowały wobec niego skuteczne metody perswazji - szczególnie Lucy, bo to przecież jej syn postrzega wujka jako wzór do naśladowania. No i to jednak była ważna uroczystość, zmiana dziedzica, nie ma to tamto, wypada mimo wszystko się pojawić.

      No więc tak - Kacper przychodził do Astronoo(no)vów, owszem, ale nie nawiązał z nimi bliższej relacji - podobnie jak synowie Briana i Kasandry - natomiast to, że Pablo w ogóle istnieje, wiem tylko dlatego, że mogę go obejrzeć wśród członków jego rodziny, kiedy przeglądam mapę miasta. W trakcie gry nie pokazał się nigdy, nigdzie, więc nie mogłam go nawet udokumentować. Ale naprawdę wygląda jak Don, tylko włosy ma po matce. xD

      (btw, zaczęłam czytać waszego Księcia do wzięcia i już mam obawy, że moje czoło nigdy nie odzyska pierwotnego kształtu, wtf tak bardzo D:)

      Usuń
  3. Kryształowa łza wzruszenia, Arthur i Oscar dorośli, Alice stara, Aleksander stary, stara Alice i stary Aleksander się pobrali, how cute
    Olek mimo wieku jest fabjulus, fangurluję motzno!
    Fangurluję także Chór. Chór jest spoko. Pszczółki też są spoko.
    Jakie Arthur ma wymagania pokoleniowe? Czy jak tam sie to nazywało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinnam na tę okoliczność powklejać jakieś tęczowe gify, byłoby jeszcze bardziej kjutaśnie <3

      Yay, ktoś docenił występy Chóru! Chór dziękuje!

      Wymagania pokoleniowe dla Arthura wypiszę i omówię na samym początku pierwszego odcinka trzeciego pokolenia. :3

      Usuń
  4. No ja nie wierze, że to już kolejne pokolenie za nami T^T Malcolm moj słodziaku nie odjeżdżaj, co ja bez ciebie poczne.... ( na pewno nie dzieci xD) normalnie aż tak cieżko mi sie zrobiło na sercu, no ale nic przezyjemy niech nas odwiedzaja jak najczęściej , moze Margaret bez Oscara znormalnieje..( w co ja wierze xD) kolejne pokolenie przed nami czekam na kariere głownej latorośli :3 Pozdrowionka przesyła z niecałych 2 kilometrów Hania :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spieszmy się kochać postacie z Legacy Challenge, tak szybko odchodzą. ;___;

      Ależ skąd, dla Margaret normalność to jest manie wszystkiego i wszystkich gdzieś i ogólne biatchin' around, Oscar nie miał na to absolutnie żadnego wpływu.

      Eeej, przecież już Ci spojlerowałam, jaką karierę wylosował Arthur! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      (tak blisko, a jednak tak daleko ;-;)

      Usuń
  5. Błagam, powiedz, że wylosowałaś Full House. Jeśli Arthur musi zostać samotnym rodzicem, albo Oscar samotnym helperem, to może i jakoś zniosę, ale będzie mi bardzo przykro.
    Margaret jest świetna, ale nie rozumiem, czemu jako zwalczająca klątwę dżęderu nie nosi spódniczki? (I w ogóle, ona ma na drugie Katrina, zgadza się? Dziękuję za to <3)
    Alice i Aleksander w swoim dzisiejszym zachowaniu przypominają mi trochę pewnych simów z mojego wyzwania, i zrobiło mi się od tego smutno, bo bardzo mi ich brakuje.
    Tak w ogóle, chcę, żebyś wiedziała, że czytam wszystkie wpisy. Najczęściej nie mam siły skomentować, ale staram się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh, niestety nie będzie Full House, ale patrzę na to jak na miłą odmianę - bo zazwyczaj w domu Astronomo(no)vów mieliśmy Full House mimochodem. :D Mimo to Arthur na pewno nie będzie czuł się samotny (choć chciałby :P).

      Margaret po wejściu w okres dojrzewania dopisała zwalczanie klątwy dżenderu do listy rzeczy, które ma gdzieś. Zresztą, i tak już nie miała czego zwalczać, Malcolm już więcej nie był w ciąży, a Oscar okazał się męskim mężczyzną i nawet dziewczynę sobie znalazł, więc jest spoko.
      (tak, ma na drugie Katrina, o słodka ironio!)

      Dziękuję, że ciągle chce Ci się czytać. :3

      Usuń
  6. Wszystko pięknie, ale i tak w tym odcinku najbardziej mnie urzekło, że bohaterem powieści Alice jest doktor Rjinswand :D

    OdpowiedzUsuń
  7. CHÓR wymiata! HARD PARTY BOOK tym bardziej!

    ale smutne klauny zawsze mniej przerażają
    niż te roześmiane bądź tylko wykrzywione
    na kształt uśmiechu a i tak straaaszneee -
    smutek = refleksja = autorefleksja = zmycie
    makijażu przez dorosłego mena i może, może
    zajęcie się mniej podejrzaną profesją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanklub Chóru rośnie, Chór jest dumny i wdzięczny. :D

      Klauny przerażają zawsze. I wszystkie. A ten konkretny był smutny nie dlatego, że rozmyślał, co robi nie tak ze swoim życiem, tylko dlatego, że umarł. No, co prawda najpierw wewnętrznie, ale w trzeciej części gry już całkiem fizycznie. :c

      Usuń
    2. i to jest absolutny news dnia!
      i niechaj nikt! już go nie budzi!

      Usuń
  8. Chcesz być członkiem Iluminatów jako braterstwa, które mogą uczynić cię bogatym na wieki może również sprawić,że imię i nazwisko znane i uprawnienia do kontrolowania ludzi na wysokich stanowiskach w całym świecie.stać się członkiem Illuminati wszystkie swoje trudności żywej będzie sportu. Twoje życie będzie bardzo łatwe,będziesz wolny od ucisku,pieniądze będą wiedzieć być problemu i będziesz bogaty i sławny,bez żadnego stresu.dziś dołącz Illuminati nas i dostać niektóre $ +40.000 co tydzień i co miesiąc $ +1.000.000 dla każdego nowego członka, jeśli jesteś zainteresowany skontaktuj się z nami? poprzez morganilluminatirich@gmail.com~~HEAD=pobj lub zadzwoń +234706184880 Y.M.C.M.B

    OdpowiedzUsuń
  9. WELCOME TO THE GREAT BROTHERHOOD.
    Do you want to be a member of Illuminati as a brotherhood that will make you rich and famous in the world and have power to control people in the high place in the worldwide .Are you a business man or woman,artist, political, musician, student, do you want to be rich, famous, powerful in life, join the Illuminati brotherhood cult today and get instant rich sum of. 2 million dollars in a week, and a free home.any where you choose to live in this world and also get 10,000,000 U.S dollars monthly as a salary %2026
    BENEFITS GIVEN TO NEW MEMBERS WHO JOIN ILLUMINATI.
    1. A Cash Reward of USD $500,000 USD
    2. A New Sleek Dream CAR valued at USD $300,000 USD
    3.A Dream House bought in the country of your own choice
    4. One Month holiday (fully paid) to your dream tourist destination.
    5.One year Golf Membership package
    6.A V.I.P treatment in all Airports in the World 7.A total Lifestyle change 8.Access to Bohemian Grove
    9.Monthly payment of $1,000,000 USD into your bank account every month as a member
    10.One Month booked Appointment with Top 5 world Leaders and Top 5 Celebrities in the World.
    If you are interested of joining us in the great brotherhood illuminati satanic hand symbol contact us no +2348074100134 OR on our Email- Illuminatimoney66@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Droga Lunatyczko! Czy mogłabyś pokazać kosmiczne bliźniaki w ich kamuflażach? Nie było przyjemności zobaczyć. :C Pozdrawiam, J.O

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe