Zwierzę się #3 - Koty czynią psoty

15:21

Figa i Wena, miuość międzygatunkowa tak bardzo
Dzisiejsze "Zwierzę" otwierają aż dwa zwierze - nasz osobisty kot i nasz ogólnorodzinny pies. Trochę trwało, nim obie panie zechciały wziąć udział we wspólnej sesji zdjęciowej, ale ostatecznie, po wielu dniach pertraktacji i spotkań biznesowych, Figa uległa urokowi osobistemu swojej starszej koleżanki i przestała się na nią jeżyć.

Wena natomiast, jak na potomka golden retrievera przystało, z iście buddyjskim spokojem znosi teraz nieustanne próby zaproszeń do wspólnej zabawy, które uskutecznia nasza pręgowana cholera; i choć nie przyłącza się do dokazywania, to zamiast tego chętnie dzieli się z Figą legowiskiem, miską oraz... pchłami. DUŻĄ ILOŚCIĄ PCHEŁ, które w dodatku prawie zjadły babcię - ale to temat na kolejny raz.

Figa nie jest pewna, czy ja tak na serio proszę ją o pozostawienie moich ubrań w spokoju
DZIAŁANIE MATEMATYCZNE NA DZIŚ

Prawdopodobieństwo zniszczenia ostatniej pary rajstop można opisać wzorem:


Gdzie:
x dla wielkości potrzeby posiadania całej pary
y dla stopnia szczególności danej pary w skali od {para w odpowiednim kolorze = 1} do {para z edycji limitowanej, niepowtarzalny wzór, bezszwowe, modelujące, marki Calzedonia = 10}
z dla stopnia szczególności danej okazji w skali od {wyjścia po bułki do sklepu = 1} do {wielkich urodzin wrednej ciotki = over 9000}.
q dla liczby innych całych par dostępnych w danym czasie
n dla  tej małej małpy  liczby kotów.


Figa aprobuje sposób odżywiania swojej pańci.
KOCIA DIETA

Zazwyczaj nie pozwalam Fidze uczestniczyć w moich posiłkach, ale jeśli dochodzi do wieczornego podjadania w łóżku, no to niestety - o tej porze nie chce mi się już reagować na jej skakanie wokół mojego talerza. Ale w ten sposób odkryłam, że Figa jest małym kanibalem.

Lubi owoce!

Zaczęło się od tego, że z wyraźnym upodobaniem obgryzała badyle z soczystymi pozostałościami po oderwanych winogronach - a więc od tej pory winogrona jadamy w ten sposób wspólnie. Kolejnym razem wyraziła zainteresowanie marchewką utartą z jabłkiem i bananem, i tego też chętnie skosztowała - a więc i tym daniem się dzielimy. A niedawno domagała się pomelo, więc dostała parę wiórków, które wtranżoliła niezwłocznie, mrucząc przy tym, jakby jadła najwyborniejszy delikates.

Internety mówią, że koty nie powinny jeść winogron ani cytrusów, ponieważ mogą prowadzić do schorzeń nerek (w pierwszym przypadku) lub wymiotów (w drugim przypadku) - no ale badyl z paroma ogryzkami serwowany raz na miesiąc raczej nie zrobi jej wielkiej krzywdy; a wymioty wynikają zapewne z aromatyczności i gorzkich białych błonek, którymi cytrusy się cechują; no ale pomelo było bez błonek i nie jest jakoś wielce aromatyczne, więc też jej pewnie nic nie będzie od kilku kęsków co jakiś czas.

Następnym razem będziemy testować warzywa.


Figa syberyjska, rzadka odmiana cholery.
ZEW NATURY

Inną rzeczą, której Figa doświadczyła dzięki Wenie - poza dużą ilością pcheł - jest świeże powietrze. Z obawy o zdrowie i życie kociej zołzy uzgodniliśmy z Księciem, że nie będziemy jej wypuszczać samopas na dwór, póki jej nie wysterylizujemy; a nawet po sterylizacji będziemy musieli jeszcze rozważyć, czy to dobry pomysł. Ponieważ jednak nauczyłam Figę stabilnego siedzenia mi na ramieniu, zdecydowałam, że przy okazji wyprowadzania psa mogę wyprowadzać też kota.

Przez tydzień więc robiłyśmy sobie ku zdrowotności rundki wokół stawu całą trójką - ja samobieżnie, Wena na szelkach i Figa na moich plecach - i byłyśmy niezmiernie szczęśliwe.

Kolejnym krokiem w prezentowaniu Fidze uroków okolicy było zdjęcie jej z ramienia. Chadzałyśmy w jedno miejsce, trochę dalej od domu, żeby nie przeszkadzały nam koty podwórkowe, stawiałam Figę na trawie, ona obwąchiwała wszystkie punkty orientacyjne, a następnie brykałyśmy wokół drzew, aż nam się znudziło. Figa była wniebowzięta i zainteresowana każdym jednym zapachem i dźwiękiem, jaki do niej docierał; najbardziej zaś spodobało jej się wspinanie na drzewa z pełnego rozbiegu. Uskuteczniała tę zabawę niczym zawodowiec i, niezależnie od wysokości, na której się znalazła, zawsze potrafiła zejść z powrotem na ziemię. Nigdy też nie oddalała się tak, że traciłam ją z oczu i zawsze przybiegała, kiedy ją wołałam.

Doceniłam ten etap nieco po fakcie, bo nie sądziłam, że przyjdzie kolejny. A przyszedł - na chwilę obecną Figa wrzaskiem domaga się wyjścia na dwór, a gdy to nie pomaga, czatuje na otwierane drzwi. Jak jej się uda, pryska na zewnątrz i włazi na najbliższe drzewo. Menda.

Tymczasem na zewnątrz czatuje na nią podwórkowa samica alfa, która bardzo chce jej spuścić łomot. Już parę razy próbowała atakować, ale zawsze udawało mi się ją w porę przepłoszyć. Obawiam się jednak, że jeśli Figa pójdzie na dwór bez obstawy, podwórkowa samica alfa pogoni ją w cholerę, a ja potem jej nie znajdę. Albo, co gorsza, znajdę ją u sąsiadów, zamemłaną przez jednego z ich głupich psów.

Chyba muszę kupić puszorki.


Figa Tańcząca-z-Muchami wykonuje utwór Orki z Majorki.
DERATYZACJA ZA FREE

Figa zobaczyła muchę i:
- zaczęła merdać (!) ogonem
- wykonywała dziwne, kłapiąco-paralityczne ruchy paszczą
- wydając przy tym dźwięki brzmiące jak zew godowy delfina w rui.

Na początku nie wiedziałam, wtf, ale szybko okazało się, że Figa w ten sposób po prostu poluje, poprzedzając atak wyrażeniem frustracji, bo muchy najwyraźniej straszliwie ją wkuropatwiają. Właściwie to się nie dziwię.

Siada więc na parapecie i patrzy w okno, po którym tłucze się przykładowa, zaspana tłusta krowa. I wachluje tym ogonem i udaje delfina tak długo, aż tłusta krowa nie zniży się na pułap osiągalny przez podskakującego kota - wówczas ginie ona w kociej paszczy, co jest takoż pożyteczne, jak obrzydliwe.

W ten sposób Figę rajcują jeszcze muszki owocówki, ale komarów ani innych wątłych obiektów latających nie raczy wyłapywać, wybredna księżniczka.

Nie wspominając o tych nieszczęsnych pchłach. Ah joj.


A wiecie, co jest ciągle aktualne?

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif9TIlajLq3i4qqOKWyVXxD7VbOyp5SxJIOAdke2GVZL2bzP5mZs1ITP9hiIk5fleREzi0G-Dh0ZlSoBxkSjSgxdC-eYyV9YGprtuof3m9C2SruDlgDAc8Q_JxBwoJgbHkK73L6qXD_Sk/s1600/image.gif

Wypełniając ankietę gwarantujesz Fidze dobry start w karierze wokalistki! A przynajmniej deratyzatorki. A przynajmniej zapewniasz jej jedno mizianie po brzuszku. Zapewnij jej 39 z kolei mizianie po brzuszku!


Podobne posty

7 komentarze

  1. Borze! Jaka mondra Figa! Ona tym zewem godowym delfina próbuje zahipnotyzować muchę, by ta zlazła niżej, gdzie ją księżniczka capnie!
    Moja Kluska żarła ze smakiem te grube nóżki od ugotowanych brokułów i wpieprzała jak oszalała suchy chleb, a z pozostawionego samotnie, w brytfance, upieczonego kurczaczka dokładnie zlizała sos, pozostawiając truchło.
    Obecna Kota dostaje pierdolca jak kroję wątróbkę. Drze się wtedy jak opętana i nieomal włazi mi na deskę do krojenia, ale jak ulegnę i dam jej kawałek, to wtedy robi teatralne "gardzę!" odwraca się ogonem i nie ma kota.

    "Kot, który przybiega, gdy się go woła"- kochana, jeśli powiesz mi, że jesteś fioletowym kosmitą w brązowe kropki, to ci uwierzę. W kota, co przychodzi... nie uwierzę nigdy! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pacz, nie sądziłam, że zew godowy delfina może działać w ten sposób!

      Cóż, ludzie też mają swoje wariactwa i preferencje smakowe, więc czemu nie koty? Nawet jestem bardziej skłonna podzielić kocią chęć wtranżalania nóżek od brokułów, niż ludzką chęć jedzenia sera żółtego z dżemem (WTF?!).

      Ale że nie chce jeść surowej wątróbki? To jest sprzeczne z naturą kota! Nawet bardziej, niż przychodzenie na wołanie! (naprawdę przychodzi! choć nie zawsze. i po swojemu. znaczy, biegnie w moją stronę, ale nie zatrzymuje się przy mnie, tylko dopiero na ścianie, ale jest to jakaś metoda przychodzenia!)

      Usuń
  2. Fidze nie znudzi się polowanie na muchy - mnie -
    patrzenie na uroczo puchatą Łowczynię ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pacz, pacz, od czasu tych zdjęć zdążyła już mocno urosnąć i wcale nie daje się oglądać :c

      Usuń
    2. ha, zatem będę wypatrywać kociej kąpieli!!!

      Usuń
  3. O nie, karierze deratyzatorki jestem przeciwna. Wprawdzie mam już zdiagnozowaną alergię na te cudne stworzenia, jednak wciąż siedzą mi głęboko w sercu. Te domowe są zbyt kochane. A dzikie zbyt niebezpieczne. Pchły w ich przypadku to najmniejsze zmartwienie ;)

    Co do pchłów, ech, chyba musisz mu zapodać kropelki combo... Psu też. I odkurzać dwa razy częściej, bo owe robaczki wolą siedzieć w otoczeniu niż na futerku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, przykro mi :c Alergie to największe zło, nawet większe niż kożuch na mleku i pchły na kocie.

      No i apropos tych pchłów, poradziliśmy już sobie z nimi, ale wspomnienia zostały. W następnym odcinku unikatowe zdjęcia z kąpania kota!

      Usuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe