Sims 4 - Legacy Challenge - Pokolenie #1 - Mandark spotyka Kobietę Życia Swego

12:20

Przepraszam, że znowu wsadzam Simsiory, ale prowadzenie tej historii to obecnie szczyt mojej kreatywności. Poza tym chciałabym jakoś je, w obrębie całego tu obecnego blogaskowego misz-maszu, uregulować. I myślę, że poniedziałki będą dobrymi dniami na dalsze kręcenie simsiowej dramy. A w weekend spróbuję wrzucić coś ambitnego.

Aaanyway...

Pokolenie nr 1 - początek prawdziwego życia

Zasady dziedziczenia:
dziedzicem może być zarówno chłopiec, jak i dziewczynka, ale pierwszeństwo mają dzieci "z prawego łoża", w kolejności starszeństwa, które otrzymają cechę Geniusz.

Wyzwanie dla pokolenia nr 1:
Stan cywilny: w związku
Liczba dzieci: 5
Kariera głowy rodziny: tajny agent
Kariera partnera: stolarz
Osiągnięcie pokoleniowe: konkretna rozbudowa domu
Dodatkowy smaczek: cechy i pragnienia dzieci muszą być wybrane losowo

Btw, właśnie spostrzegłam, że Mandark w Laboratorium Dextera, pierwowzór naszego wspaniałego głównego bohatera, nie nazywał się Astronomov (nomo), tylko Astronomonov (nomono, madafaka). Jednakowoż... ojtam ojtam.


Let's play!

Ilustracja poglądowa: co robi Mandark, kiedy w jego pokoju pojawi się śliczna dziewczyna?



Wariant 1.


Wariant 2.

Brawo, Mandark! Jak tak dalej pójdzie, to będziesz musiał adoptować losowe dzieciaki, żeby tylko ukończyć swoje wyzwanie. Więc może, tak jakby, weź się do roboty?
- Nope.


Chcąc zwiększyć prawdopodobieństwo zwabienia samicy w celach prokreacyjnych, zmieniłam Mandarkowi stylówę - to znaczy, on sam znów odkrył w sobie wewnętrznego kujona.


Tymczasem Jake najwyraźniej odkrył w sobie wewnętrznego hobbita.

A Mandark podlewa śmieci - nie pamiętam, czy było to możliwe w Sims 3, ale w każdym razie w Sims 4 ze śmieci pozostawionych na trawie może wyrosnąć urocza, śmieciowa roślinka, która owocuje małymi, czarnymi workami ze śmieciami, wartymi simoleona za sztukę.




Ale do rzeczy - Jake z własnej, nieprzymuszonej woli po raz pierwszy odwiedził Mandarka w jego wypasionym, choć wciąż pozbawionym elewacji, domu. Był wyraźnie poruszony wysmakowaną aranżacją wnętrza.

A potem zrobił tak:


Mandark też był poruszony.

Ale ponieważ nieustannie wisi nad nim przymus intensywnej reprodukcji, pozostawił Jake'a w tej niejednoznacznej pozycji i udał się do baru, gdyż powszechnie wiadomo, że tylko tam można spotkać odpowiednią osobę do wspólnego budowania trwałej, partnerskiej relacji.

Nie, poważnie, w Sims 4 istnieje wprost tragicznie mało ciekawych publicznych parcel: dwa parki, bar, pub i klub nocny, muzeum, biblioteka i siłownia - i nigdzie nie ma nic ciekawego do roboty. Najbardziej interesującą rzeczą w tej grze jest wchodzenie w interakcje z innymi Simami, a najwygodniejszym miejscem do swobodnego wchodzenia w interakcje są bary. Rozumiem, że ta część gry miała wzbudzić w użytkownikach wolę powszechnej integracji społecznej, no ale kurde.


Pan Astronomonov spróbował swoich sił w stand-upie. I nawet dostał brawka od jakiegoś niezwykle uprzejmego faceta, który jako jedyny zdecydował się go wysłuchać.

Fun fact - do tego mikrofonu można przemawiać i w ogóle być komediantem, ale opcji śpiewania, czy choćby karaokowania, już zabrakło. Nie traćmy jednak nadziei, być może sprzęt do karaoke pojawi się w którejś z 294612810482 szalenie potrzebnych kolejnych aktualizacji. Albo w jakimś wybitnie wypasionym dodatku, zawierającym dodatkową parcelę z następnym barem i dwa nowe ciuchy.

Wtem! Nastąpił przełom! Mandark usiadł z drinkiem przy barze, gdy nagle...


Pojawia się Nina Kaliente!

Rodzina Kaliente z całą pewnością była obecna w Sims 2, z tego co pamiętam pojawiła się też w Sims 3, i, jak widać, otrzymała parcelkę również w najnowszej odsłonie gry. Co prawda ta konkretna postać była chyba kiedyś nieco ładniejsza, no ale latka lecą, co poradzisz.

Ale właściwie, co tu się wyprawia?


Nina reaguje na Mandarka zgodnie z przewidywaniami Imperatywu Reprodukcyjnego, ale pada na nią cień mrocznego widma przeszłości. Nasz geniusz natomiast jest bardziej zainteresowany wspomnianym mrocznym widmem, które wlepia w Ninę intensywnie maślane spojrzenie.

Chyba moja pierwotna ochota na shipowanie Mandarka ze Stefanem nie była znów taka nieuzasadniona...

Ale nieubłagana jest moc Imperatywu. Mandark zbywa mroczne widmo, które koniecznie chciało się włączyć do romantycznej konwersacji, i atakuje znienacka!


- Ojej, to róża, jak... oryginalnie.

Nina reaguje na desperackie zaloty Mandarka podejrzanie szybko.


- Bo wiesz, ja jestem taką małą, żółtą kaczuszką, która bardzo potrzebuję opieki takiego silnego, męskiego mężczyzny. A ty, opowiesz mi coś więcej o sobie? Kaczorku?

Tu Mandark powinien nabrać pewnych podejrzeń co do intencji tej małej, żółtej kaczuszki. Ale jego zwojów mózgowych wyraźnie nie skalała żadna głębsza refleksja.


"Leci na mnie. Jestem zajebisty."

Chcąc kuć żelazo, póki gorące, poprosił Ninę do tańca. Był całą sytuacją tak zaaferowany, że nawet się nie zorientował, kiedy ona sobie poszła.


"O tak, zdecydowanie jestem zajebisty!"

Nina zaś sprawiała wrażenie osoby realizującej jakiś wyjątkowo niecny plan matrymonialny.

Nazajutrz Mandark na fali swej zajebistości wziął się za gotowanie.


Btw, w Sims 4 nie ma takiego fajnego robota kuchennego, który sieka i ubija produkty potrzebne do upichcenia dowolnego dania - jest za to kilka mikrofalówek i kilka ekspresów do kawy, ale nic, co by przyspieszyło proces przyrządzania posiłku. Gotowanie trwa więc dosyć długo.

Ale jeszcze dłużej trwa jedzenie. Poważnie. Sim jakieś 3/4 czasu poświęcanego na spożywanie danego posiłku siedzi i gapi się w przestrzeń. A jakby nie daj Borze przy tym z kimś rozmawiał - to na gadanie traci jeszcze więcej czasu. ARGH.

Wróćmy jednak do naszej historii. Mandark w najlepsze odkrajał sobie paluszki, kiedy pojawili się goście.


- Cześć, przystojniaku.
"A niech to, przyszła do mnie, jestem naprawdę zajebisty!!1"

I tylko Jake zdaje się widzieć, do czego ten związek tak naprawdę zaprowadzi...

Wait.


O BORZE MROCZNE WIDMO PRZESZŁOŚCI CIĄGLE STALKUJE NINĘ ICOTERAS


Szanowni zebrani nie przejęli się jednak tym faktem i schronili się wewnątrz domu, by popatrzeć, jak Jake ciśnie klocka. Jake bowiem też słyszał, że Minecraft jest szalenie dochodowy, ale trochę opacznie to zrozumiał.


Nadszedł moment, kiedy sam Mandark zrozumiał, że wychodzenie z domu tylko po to, by skierować się do baru, jest mało rozwijające. Zapragnął więc pójść do biblioteki. W środku nocy, bo za dnia nie ma czasu.


I znowu goście!

Zastanawiam się, na ile opłacalne jest zaprzyjaźnianie Mandarka z innymi Simami - bo kiedy relacja z nimi osiąga odpowiednią wartość, to zaczynają robić mu nieustające wjazdy na chatę, niemal o każdej porze dnia i nocy. A wystarczy, że wpuścisz do domu jednego, to za chwilę pod drzwi przylezie czterech kolejnych. Serio, tak to działa. I nie powiem, czasem jest nawet przydatne, ale kurna, ileż można gościć!

Tymczasem romans naszych gołąbków nabiera rozpędu.


- #friendsie!


Podryw na Świadka Jehowy: Mandark przeczytał Ninie wybrane wersety z Pisma, a ta słuchała z zachwytem. Czy ktoś poza Mandarkiem uznaje jej intencje za szczere i bezinteresowne?

Aż w końcu Mandark wytoczył ciężką artylerię:
- Zamieszkajmy razem!


- Yessss, my precioussss!

I to się wcale nie kłóci z nauką Pisma, które przed chwilą wspólnie czytaliście! Bezbożnicy!


Mandark nie widzi wad zaproponowanego rozwiązania.


Ciekawe, dlaczego.

I tak, Mandark, łazienka to idealne miejsce na zjedzenie wspólnego śniadania.



Nie, on naprawdę nie widzi żadnych wad. Nina jest chyba sprytniejsza, niż na to wygląda. I gdy tylko wysłała Mandarka do pracy...


...ściągnęła do domu swoją rodzinę.

- Zobacz mamo, jak zacnie mieszka ten frajer, którego ostatnio wyrwałam!
- I co, myślisz, że dasz radę?
- Spoko, gość nie widzi żadnych wad.

Tak, to naprawdę jest jej matka.


A jakby tego było mało - to jest siostra Niny, Dina. Urodę w tej rodzinie wyraźnie dziedziczy się po kądzieli.


- Mówię wam, wystarczy, że pokroję pomidory w bieliźnie, a facet odpada!
- Trafiłaś na świetny materiał, córciu!

Dina taktownie nie zapytała, jak się przyrządza pomidory w bieliźnie.


Mama siostrzyczek wyszła, ale pojawił się Stefan. Jego widok wywołał w Dinie przemożną chęć robienia pompek.


Oraz moc rozgrzewania palników kuchenki samym spojrzeniem.

Nie no, serio, ten palnik sam się włącza, jeśli tylko dowolny Sim stanie przy kuchence. Nie ogarniam.


Halo, co to za paczenie! Proszę się tak na siebie nie paczać!

Naprawdę, Stefana powinno być stać na więcej, na co mu taka perfidna wywłoka? Na szczęście Mandark wrócił z pracy i rozgonił towarzystwo.

Pewnego razu przyszła Mary. Zdziwiła tym nawet mnie, bo od czasu tanów w barze i mierzenia długości uda nie nawiązywała z Mandarkiem kontaktu. Pan Astronomonov wykazuje się wyjątkowo małą odpornością na wdzięki rudowłosych ślicznotek, więc radośnie zaprosił ją do środka. Nie przewidział jednak, że obecna w domu samica alfa wywęszy konkurencję nawet przez cztery pary szczelnie zamkniętych drzwi.


I będzie dla niej bezlitosna.


Mandark przez jakiś czas z wręcz nieprzyzwoitym zainteresowaniem śledził nabierającą tempa kłótnię poirytowanych panienek. A że Nina wyraźnie była w swoim żywiole i w dodatku zaczynała się rozkręcać, toteż w pewnym momencie geniusz z właściwą sobie bystrością skonstatował, że lepiej byłoby się ewakuować.

Pod drzwiami czatował Stefan.


- Stary, mam w domu dwie gorące laski i one zaraz się pobiją. Co robić?
- Weź kamerę.


Stefan wszedł do środka, aby fachowym okiem rzucić na to niecodzienne zjawisko.


- Stary, robi się nieźle.
- Wiem, ale nie możemy się z tego cieszyć tak ewidentnie.


Ostatecznie do rękoczynów nie doszło, ale samica alfa zwyciężyła w potyczce. Mandark dyskretnie udokumentował najbardziej emocjonujący moment całego zajścia, w którym to Mary została wyrzucona za drzwi.

A teraz seria obrazków pod tytułem "Co robić, gdy twój facet jest w pracy?"


Nina, na przykład, usmażyła komputer groźnym wzrokiem. Najwyraźniej wszystkie panie z rodziny Kaliente cechują się wyjątkowo gorącymi spojrzeniami. I źle reagują w kontakcie ze sprzętami RTV i AGD. 


Panna Kaliente zaczęła też przymierzać się do realizacji pokoleniowego wyzwania swojego faceta, w którym to jego partnerka ma spełniać się zawodowo jako stolarz. Przystąpiła do dzieła z nieco przesadną pewnością siebie...


W dodatku wyrzeźbiła sobie symbolicznego Stefana! I też się na niego paczy!


Oprócz tego podjęła się pracy w ogrodzie, pielęgnując śmieciokrzaki.


A nawet naprawiła prysznic! Chyba też jest wyjątkowo zdesperowana. Ale w każdym razie - dopięła swego.


- Jesteś agresywna w stosunku do innych kobiet, niewiarygodnie słodka w stosunku do mnie, wyglądasz na osobę, która lubi lecieć na kilka frontów, masz napady szału i kierują tobą całkowicie tajemnicze pobudki, ale wyczyściłaś kibel i naprawiłaś prysznic; wyjdziesz za mnie?


- Aww yesssss, my preciousssss...


Czy Mandark odda się w końcu chwili refleksji nad swoim związkiem? Jakie intencje tak naprawdę skrywa Nina? Czy Stefan na nią leci? Czy Mary obije jej pysk? Ile sprzętów będą musieli sprzedać narzeczeni, żeby było ich stać na wyprawienie wesela? Kiedy w toku opowieści pojawi się reszta bohaterów?

To temat na kolejny odcinek Legacy Challenge!


http://akwarelove.blogspot.com/2015/04/sims-4-legacy-challenge-pokolenie-1.htmlhttp://akwarelove.blogspot.com/2015/03/sims-4-legacy-challenge-prolog.html

Podobne posty

10 komentarze

  1. Także ja już czekam na następną część i kolejną dawkę tarzania się po biurku.
    Ja osobiście w simsy nie gram, ale jak mnie Liwaj kiedyś zaciągnęła to zrobiłyśmy w domu pożar, za chwilę do mieszkania wpadła nam jakaś laska z gitarą i chordą widzów, po czym jak to na odpowiedzialnego sima przystało uciekłyśmy z domu i zamurowałyśmy wszystkich którzy wyjść z budynku nie zdążyli.
    Jak Liwaj już kupi czwórkę (bo teoretycznie ma taki zamiar) to umawiamy się na granie. Bedzie fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożary najfajniej robiło się w jedynce. Miałam opracowaną świetną metodę - jak chciałam zbudować nawiedzony dom z cmentarzem w ogródku, to zaczynałam od przemiany w nagrobki ośmioosobowej rodziny randomów, których zabudowywałam w pokoju z kominkiem i dywanami. I słomianymi rzeczami. I potem kazałam im rozpalić w kominku. :D

      Radość z czwórki jest jednak o połowę mniejsza. Chociaż w sumie... jeszcze nie wywołałam w tej części gry pożaru, więc może umyka mi najlepsza zabawa :P

      Usuń
    2. Destrukcja, w tym pożary, to najlepsza rzecz w grach, naprawdę!
      No chyba że się gra w gry typu budowanie miasta. Miałam okres że intensywnie pogrywałam w anno i pożary tam to jedna wielka masakra. Wieśniacy biegają, straż pożarna chyba dopiero się obudziła po nocnej popijawie, no nie można tam, cholera, tych pożarów zgasić!

      Usuń
    3. Nie cierpię gier typu budowanie miasta :P

      W grach jest też fajnie, jeśli tylko można, wchodzić tam, gdzie się teoretycznie nie da, oraz przenosić i ustawiać różne rzeczy/zwłoki w najmniej odpowiednich miejscach. W Skyrimie można na przykład rozrzucać wokół siebie duże ilości klamotów, które się tak malowniczo walają, albo można też bardzo ładnie zdmuchnąć całą zastawę stołową jednym fusem i... nie, to chyba jednak podchodzi pod destrukcję. xD

      Usuń
  2. Się uśmiałam:) Kapcie króliczki wymiatają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się jakoś zrekompensować brak różowej podomki...

      Usuń
  3. I czemuż to Mary tak zawzięcie walczy o Mandarka? Nie uwierzę, że to jedyny potencjalny frajer do owinięcia sobie wokół palca w mieście!
    Podryw na Świadka Jehowy to najlepszy dowód geniuszu Mandarka. Ja tam w chłopaka wierzę - jego ród będzie sławion po wieki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, to chyba jest ta chemia między umysłami ścisłymi, nie do ogarnięcia dla zwykłych śmiertelników.
      Oby tylko ten ród zdążył powstać, Mandark i jego dziunia strasznie szybko się starzeją D: Niemniej jednak - nie chcę walić spojlerami, ale akcja zdążyła już znacząco posunąć się do przodu!

      Usuń
  4. W moich simsach trafiła mi się rodzinka, gdzie i on, i ona byli w ciąży. Ona urodziła chłopca, on bliźnięta. Chwilę po porodzie "ona" uderzyła w "gorące" ze swoją szwagierką, a On zabrał bliźniaki i uciekł. Chwilę potem przyszedł mój Małż i zagroził, że jeśli nie skończę teraz tej patologii i nie pójdę grać choćby w Diablo, to on (Małż znaczy się) stworzy simsa potwora i zrobi nim dziecko moim najładniejszym simkom. Także ten... nie mogę chwilowo grać ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale... ale... CZO? Tak się w ogóle da?!
      Przyznaj się, jakie masz mody, oszukistko!

      Ten Małż jest wybitnie mało wyrozumiały. Chyba też potrzebuje modów. Albo przynajmniej aktualizacji oprogramowania? :P

      Usuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe