Hey, hey! Life in the Dreamhouse!

10:29

No i stało się - wczoraj wróciłam sobie do domu, a tu paczki. Jedna pełnoprawna - duża, kartonowa, a druga mała, w postaci koperty bąbelkowej.
Zgadnijcie, o której opowiem najpierw! :3


Otóż więc są, przybyły do mnie, kupione za własne, ciężko zarobione pieniądze; wymarzone, upragnione, przeurocze - Midge i Raquelle z serii powszechnie znanej jako Life in the Dreamhouse, a w Polsce jako Przyjaciółki z serialu (RLY, POLAND? RLY?).

Mała anegdotka dotycząca nazewnictwa: przez miesiąc przeszukiwałam polskie sklepy internetowe w poszukiwaniu tych lalek pod jedynym, moim zdaniem, mającym rację bytu hasłem - czyli Life in the Dreamhouse. Skutek był gorzej niż mizerny.
Natomiast w zeszłym tygodniu zorientowałam się, że w odpowiedzi na to hasło pokazują mi się również lalki zwane "Przyjaciółkami z serialu". Spróbowałam więc poszukiwań pod tym kątem. 
Efekty zaś niechaj zobrazuje allegro: w odpowiedniej kategorii na hasło "life in the dreamhouse" ukazywały mi się najwyżej cztery lalkowe propozycje. Na hasło "przyjaciółki z serialu" wyświetliło się ich czterdzieści siedem.
Dalibór, dlaczego polska dystrybucja produktów od Mattel wystosowała tak podupcone tłumaczenie tej serii - nie wiadomo.


W tym przekładzie jest jednak trochę racji, bowiem Barbie Life in the Dreamhouse to również tytuł nowego serialu o Barbie, jej przyjaciołach i życiu w wymarzonym domu. 

Life in the Dreamhouse zrealizowano w nieco innej konwencji, niż dotychczasowe barbiowe filmy pełnometrażowe; jest to rodzaj reality show. Poza tym Barbie, choć jest ucieleśnieniem wszystkich możliwych barbie-stereotypów... 
róż, ciuchy, róż, brokat, psiapsióły, zakupy, róż, randki z Kenem, zwierzątka, brokat, róż i dużo różu
...to jednak nareszcie nie pełni roli klasycznej Mary Sue - jej kreacja bardziej przypomina Barbie z Toy Story 2, więc obok pełnej personifikacji lalkowych postaci pojawiają się też elementy typowe dla zabawkowych gadżetów - wielkie szczotki, meble z obracającymi się półkami/blatami i umieszczonymi nań od razu rzeczami gotowymi do użytku, składane samochody itp.


Serial jest uroczy, dynamiczny, przyjemnie przerysowany i nienachalnie dowcipny, więc jeśli ktoś ma ochotę, może go obejrzeć w większych ilościach na youtube lub na jego oficjalnej stronie; odcinki są króciuteńkie (po 3 min), więc można szybko łyknąć całość.


Wróćmy jednak do lalek. 
Playline, jaki dwa lata temu wypuścił Mattel w związku z nowym, rewolucyjnym serialem, jest równie rewolucyjny, bo jest znakomity! 
Nareszcie, po wielu latach tandetnych plastików o pustych wyrazach twarzy i w kiczowatym różu, firma sięgnęła do korzeni i uświadomiła sobie, że Barbie bywała bardziej zadbana. 
I nareszcie zrobiła piękne, porządne lalki!
Niech będą dane dla przykładu panny z 2012 roku:


Barbie Life in the Dreamhouse
Barbie Glitz and Glam
Barbie Fashionistas

Glitz n' Glam to, że tak się brzydko wyrażę, Barbie dla ubogich. Jeden z najtańszych playline, ale zawierający wszystko, co pełnoprawna lalka Barbie powinna posiadać: dużo różowych i błyszczących rzeczorów, a nawet biżuterię zainstalowaną, gdzie trzeba.
Przyjrzyjmy się jednak bliżej - sukieneczka jest prosta i niewyszukana, jedyne, co przykuwa oko, to fakt, że jest różowa i błyszczy. Natomiast to, co Mattel zrobił z ciałem Barbie, woła o pomstę do nieba. Otóż model przypomina belly button (czyli ciałko z ładnym brzuszkiem i pępkiem - dawno już minęły czasy, gdy Barbie miała skrętną talię...) - fajny plastik, rączki rozkładane na boki, super.
Natomiast nogi są proste. I mówiąc "proste" mam na myśli niezginane, nawet na "klik". Dlaczego? BO TEŻ SĄ PLASTIKOWE. I PUSTE W ŚRODKU! Barbie ma nogi jak u własnego, najgorszego klona!

No ale były też wówczas lepsze lalki. Jak kolejna seria Fashionistas, czyli Barbie ładnie artykułowanych, jako Mattel przykazał. Fashionistki swoimi zginanymi ciałami po wejściu na rynek w 2009 zrobiły furorę; miały bowiem stawy w kolanach, łokciach i nadgarstkach, oraz możliwość ruchu pod biustem. Dzieciaki udręczone prostymi kończynami swoich Basiek (np. ja) łyknęły nowość jak młode pelikany.
Ponieważ Mattel w końcu zrobił dla ludzi coś dobrego, to nieco później dla równowagi w kolejnej serii lalek musiał strzelić babola. Barbie Fashionista z 2012 jest więc oczywiście różowo-srebrno-platynowa, zgina się, jak przystało, ale nie ma już artykulacji pod biustem
Dostała za to pierścionek, więc możemy śmiało powiedzieć, że zrobiła interes życia.
(FUN FACT: Ken i Ryan, faceci do kompletu, w tej serii mają artykułowane ręce, ale już nie kolana :-))

I tu pojawia się Life in the Dreamhouse. Pozornie Barbie nie różni się zbytnio od koleżanek po fachu - na pierwszy rzut oka jedynie odcień różu zmienił się na cieplejszy. Ale! 
Jej strój jest dwuczęściowy - czyli w końcu firma zrezygnowała ze zszywania ciuchów do kupy, co było ostatnio jej ulubionym zajęciem. Biżuteria wygląda trochę bardziej realistycznie, torebeczka jest ładnie wykonana, bo dwukolorowa, do tego w komplecie dostajemy jeszcze inny ciuszek. Fason obydwu ubranek jest też ciekawszy i całkiem misternie wykonany, a w każdym razie nie jest prostą tubą ceratowatego materiału.
A ciałka? Są matowe i artykułowane - również pod biustem. Makijaż jest bardziej stonowany, rysunek oka bardziej wyrazisty, a włosy mięciutkie i spływające kaskadą. Oraz - tadadadam - lalki mają prawdziwe rzęsy!

(jeśli ktoś jest spragniony bardziej rzetelnych informacji na temat tej serii, to polecam blog lalka w pudełku - Marek dysponuje odpowiednią, przepastną wiedzą, no i złapał wszystkie pokemony ;-))


Ja zaś stałam się szczęśliwą posiadaczką Midge - pierwszej przyjaciółki Barbie ever, która wraz z nową serią powróciła do produkcji po wielu latach nieobecności; oraz Raquelle - złośliwego nemezis Barbie, której postać jest dla odmiany dosyć świeża.


Mattelowski kanon nieszczególnie mnie obchodzi - obie panny i tak otrzymają wkrótce nowe imiona i osobowości. Upodobałam je sobie natomiast, bo z tej linii to one są najbardziej wyraziste. Midge i jej słodki, pełen niewinności dzióbek wywołuje rozczulenie, nie wspominając o - olaboga - piegach! Raquelle z kolei urzeka zmrużonymi oczami przy filuternym, asymetrycznym uśmiechu, nadającym jej zawadiackiego charakteru.

Wrażenia po odpakowaniu?
Panienki kupiłam dosyć okazyjnie (przy czym dla skąpej Lunatyczki niebywała okazja oznacza jedyną akceptowalną cenę), więc nie zdziwiło mnie, że mają wady fabryczne - pewnie są jakimiś resztkami z magazynów albo co.
Obie oczywiście mają tłuste i chyba nawet utrwalane lakierem włosy, więc wkrótce powędrują do mycia.
Ponadto w przypadku Midge: grzywka - wskutek tego domniemanego lakieru - pozlepiana w strąki i stercząca w doprawdy idiotyczny sposób; coś szarego na policzku, a makijaż ust trochę wyjechany; jedną noga porysowana, w drugiej staw kolanowy się strzępi.
Jeśli chodzi o Raquelle - całe włosy w strąkach, źle przycięte i trochę krzywo wrootowane rzęsy (ciach); wychodzące włosy (ciach); nitki przy ubraniach (ciach).

Poza tym wydobywanie moich obiektów westchnień z pudełek było dosyć upierdliwe - co prawda Mattel uświadomił sobie, że druty nie są jedynym słusznym materiałem do unieruchamiania lalek i tutaj zastosował gumeczki; ale za to ile! (ciach, ciach, ciach)
W dodatku głowy umocowane były do opakowania dwoma plastikowymi gwoździami - takimi, jakimi przymocowuje się metki do ciuchów. Ciasno wszytymi. (CIACH)

No ale zanim panny ujrzały światło dzienne...

- Więc TO są moje nowe koleżanki?
- Wszystko super, ale są lepiej ubrane ode mnie! Czemu są lepiej ubrane ode mnie?!
- Mattelu, one mają nawet prawdziwe buty, a nie jakiś kartonowy szit!
- I mają sukienki! I mają rzęsy! Czuję się gorsza i zagrożona!
(No więc Angie musi teraz dostać prawdziwe buty, sukienkę i rzęsy... a ponadto większa ilość lokatorek wymaga większej ilości mebli i przedmiotów użytkowych. Wszak panny zasługują na swój Dreamhouse!)

Mimo początkowych obiekcji, po opuszczeniu pudełek, wedle moich przewidywań, dziewczyny od razu się dogadały.
- Nie chodzi o to, że jestem hipsterem, kartonowe buty to wyraz mojego artystycznego buntu...
A potencjalna zapowiedź luksusów, w jakie wkrótce będą opływać, wygenerowała konieczność obsadzenia kogoś na posadzie lokaja. Niestety, na umundurowanie już zabrakło.
- Borze, jaki żal.
- Jeśli czegoś nie widzisz, to nie istnieje.
- Ooo, witam pana... i witam PANA...
To prawdopodobnie są dwie pierwsze, i dwie ostatnie nowe lalki, na jakie się szarpnęłam - zdrowy rozsądek próbuje trzymać fason i z obiektywnego punktu widzenia odradza wydawanie kupy hajsów na zabawki. Kolejne zdobycze będą li i jedynie używane; nooo, chyba że Mattel znów spłodzi jakiś zniewalający playline!
SPOILER: już spłodził. Nazywa się Barbie Glamour Luxury Fashion i charakteryzuje się wciąż - artykulacją, rzęsami i obłędnymi ciuszkami! niestety na szczęście żadna z tych lalek nie jest na tyle wyrazista, by rzucić mnie na kolana i posłać do klejenia kolejnych 600 standów celem zarobienia hajsów na jej zakup.


Sponsorem każdego dzisiejszego CIACH są super-duper nożyczki za 4 złote! Sięgają nawet, gdzie wzrok nie sięga!
Tną rzęsy!
Tną włosy!
Tną niteczki!
Tną gumeczki!
Tną nawet upierdliwe plastikowe gwoździe!
Niech żyją wspaniałe super-duper nożyczki za 4 złote!

A jeśli chodzi o drugą paczkę, to jest kopertę bąbelkową - przyszło trochę półfabrykatów do robienia biżuterii.

Wydłubałam bowiem ostatnio pewną ilość lalkowych klejnocików, widocznych w szkatułce na dioramce oraz poniżej, i tak mnie to wciągnęło, że postanowiłam się doposażyć w drobiazgi, które będą lepiej wyglądały w skali 1:6, i spróbować zrobić bardziej realistyczne jubilerskie pierdółki; koraliki to jeszcze nie jest do końca to, co chciałabym osiągnąć.
Mam nadzieję zrobić do tego jakiś tutorial, (haksy, czity i komendy na naszyjniki) a może i nawet trochę pełnowymiarowej biżuterii.

Podobne posty

6 komentarze

  1. Hm... mam wrażenie, że Rakellle jest zachwycona Panem Lokajem! Tak trzymać dziewczyno! Nie jestem -pewna, czy efekt "wow" przy lalkach ze zginalnymi kolanami, bardziej powalił małoletnich, czy te duże dzieci, co zaczęły masowo obrywać głowy swoim lalkom.

    Za dobry ten Twój blog się robi... konkurencję wyczuwam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz, wyciągałam ją z pudełka tak zesztywniałą, że powinny jej się zrobić plastikowe odleżyny - po prostu tyle czasu leżała gdzieś w ciemnocie, że po wyjściu jest pod wrażeniem gołego... znaczy, barwnego i różnorodnego świata zewnętrznego!
    Zginalność lalek powaliła chyba wszystkich równo - dlatego Mattel dawkuje ją oszczędnie :P

    Oh, stop that, you, gdzie mi tam do emocjonujących króliczych historii z życia, które w dodatku, niezależnie od tematyki, zawsze jakimś cudem są związane z lalkarstwem! Toż to szok!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lalkowe klejnociki. A gdyby tak chłopakowi? Dorobić. No dobra schodze z tematu.
    Ad fun fact - a po co im by były zginalne kolana. Żeby przed soba mogli klękać? Ok, tu tez schodzę z tematu.
    A teraz Cię zastrzelę - taki nozyczki mam, ale lepsze, bo za 2 PLN. Ahahahaha! (diabelski śmiech) - no i kto tu jest Skrudżem!
    I jeszcze coś - już rozumiem ten 'obleśny" uśmieszek Raquelle - ona po prostu za często chodzi po restauracjach i zamawia banana na ciepło. Teraz to już naprawdę schodzę z tematu ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZGRED PLZ STAPH
      (i idź być bardziej skąpa gdzie indziej :P)

      Usuń
  4. Że niby hold maj horsez? Newer! Szel. Aj. Czejndż :P
    Ale fajna recenzja nowych lalków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w samą porę to napisałaś, bo już gotowa byłam myśleć, że weszłaś tu tylko po to, żeby gorszyć i świntuszyć, niedobra Ty! :P

      Usuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe