Potwór muzyczny #4

16:23

źródło
Aby podnieść atrakcyjność mało lubianej serii wpisów muzycznych, dziś zajmiemy się hitem, który święcił triumfy na pierwszym miejscu Listy Przebojów Programu Trzeciego w 1986 roku i prawdopodobnie jest absolutnie nieznany większości moich czytelników.

Za to na pewno absolutnie wszystkim czytelnikom doskonale jest znany jego wykonawca. Chcecie zobaczyć, kto to? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Aya RL, bo o tej grupie dziś mowa, była projektem dosyć luźnym, a nawet swoiście eksperymentalnym. Panowie zaczęli z grubej rury, nagrywając piękną, czerwoną płytę - i szybko okazało się, że mogli ją z powodzeniem zatytułować The best of Aya RL, bo niemal każdy zawarty na niej utwór stał się hitem, podbijając serca słuchaczy i listy przebojów, w tej właśnie kolejności. Hitem wśród tych hitów jest, rzecz jasna, nieśmiertelna Skóra (natomiast moim osobistym faworytem jest Księżycowy krok i nie ma to żadnego związku z moim pseudonimem, ależ skąd).

Niestety, mimo luźnych i eksperymentalnych założeń, w miarę upływu czasu zespół wyłącznie tracił. Najpierw na ilości członków, następnie na jakości oraz na zawartości cojones w kolejnych produkcjach. Tak skład i sława zespołu stopniowo ulegały rozrzedzeniu, aż Aya RL przestała istnieć w roku 1998, kiedy to jedyny i ostatni jej członek machnął pod szyldem zespołu ostatnią płytę, po czym oficjalnie zamknął cały projekt. Czasem trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym.

My jednak wrócimy do tego niezapomnianego początku kariery całej grupy. kiedy to gromadziła ona w Jarocinie tłumy zachwyconych fanów, a czyniła to przede wszystkim w pierwotnym składzie: Igor Czerniawski, Jarosław Lach iiiiii... Paweł Kukiz!

omg jakie ciacho
prawie nie widać różnicy

Tak, proszę państwa, Piersi to nie jedyny sukces muzyczny naszego niedoszłego pana prezydenta. Ośmielę się nawet powiedzieć, że Aya Red Love była nieporównywalnie większym sukcesem i jako zespół miałaby duże szansę na długą i zacną karierę na polskiej scenie muzycznej, gdyby tylko panowie założyciele nie wytracili siły rozpędu, z jaką rozpoczęli ten projekt. 

Bo Czerwona płyta jest naprawdę spoko. Charakterystyczna, trochę niepokojąca, z ciekawą warstwą tekstową, z eksperymentalnym brzmieniem, była pierwszym krokiem w kierunku odnalezienia niszy muzycznej, czegoś innego, jakiejś nowej jakości. Szkoda, że więcej kroków w tym kierunku już nie postawiono.

A teraz, na przekór tym wszystkim miłym słowom, zajmiemy się analizą jednego z hitów z tejże płyty.


Aya RL - Ulica

źródło tekstu: tutaj

Opowiem Wam
O mojej ulicy:

Złowróżbny podkład muzyczny i zwodniczo bezbarwny głos wokalisty sugerują, że zaraz zostaniemy uraczeni dramatyczną, mrożącą krew w żyłach historią o jakiejś krwawej dzielnicy, powiedzmy, Warszawy... nie wiem, jakie dzielnice Warszawy uważane są za wylęgarnie zła (pewnie wszystkie, hyhyhyhy), ale w Pile na przykład to byłby Kolbe, znany też jako Dzielnica Latających Scyzoryków. Takie klimaty.
Mogłyby to być również ponure rozważania o, dajmy na to, człowieczeństwie, prowadzące do jakiejś względnie odkrywczej konkluzji na temat ludzkiej natury, albo subtelne nawiązania do ówczesnego systemu politycznego. A tymczasem...

Na mojej ulicy
Nikogo nie dziwi człowiek

No cóż, jeśli tylko podmiot liryczny nie jest z Sixam, powiedziałabym, że jest to dosyć... normalne. Znaczy, tak, na ulicach są ludzie. Jak ostatnio sprawdzałam, to na wszystkich ulicach. Właściwie na mojej ulicy raczej dziwi brak człowieka. No ale ja w sumie ze wsi jestem, mogę się nie znać.
Chyba że to taka jakby metafora, że człowiek będący na ulicy to człowiek bezdomny, no bo wiecie - mieszka NA ULICY, a nie w domu, jak człowiek normalny. I na ulicy, o której opowiada podmiot liryczny, jest już tyle bezdomnych, że nikogo to nawet nie dziwi. I podmiot liryczny ubolewa nad upadkiem człowieczeństwa.

Na mojej ulicy
Nikogo
Człowiek nie dziwi

Tak, podmiocie liryczny, już to ustaliliśmy.
O, a może podmiot mieszka na takim gangsta Bronxie, że dziwi go, że nikogo nie dziwi, że po ulicy chodzą żywi ludzie, chociaż właściwie nie powinni (chodzić/być żywi)?

Na mojej ulicy
Nie mieszka już Chrystus
A Szatan się z niej wyprowadził

Okej. Chrystus już nie mieszka, bo... pewnie się wyprowadził. A Szatan się wyprowadził, więc... już tam nie mieszka. Pozostaje pytanie: czy mieszka tutaj Agnieszka?
A tak na poważnie, skoro, jak twierdzi podmiot liryczny, Chrystus i Szatan zgodnie wynieśli się z tej ulicy (teoria o gangsta Bronxie zaczyna być prawdopodobna), to znaczy, że... że spójniki się porąbały temu podmiotu, bo to raczej zdanie łączne - skoro ani jednego, ani drugiego nie ma już na ulicy - a nie przeciwstawne - byłoby, gdyby jeden poszedł, a drugi przyszedł, no ale przecież poszli sobie obydwaj, więc WTF.

Na mojej ulicy
Gra chłód kamienicy  joł joł
Chłód wciąż mniej żywych tkanek...
Chłód wciąż mniej żywych tkanek...
Chłód wciąż mniej żywych tkanek...

Podmiot się nam zawiesił. Nie, podmiocie, powtórzenie trzy razy głupkowatego pseudopoetyzmu nie sprawi, że nagle stanie się on mądrzejszy.
Chłód kamienicy gra na ulicy. W klasy, w gumę? W cokolwiek by nie grał, oznacza to, że ta ulica może być pełna innych, podobnych temu chłodowi, personifikacji. W takim kontekście, na takiej ulicy mógłby już dziwić człowiek; no bo który człowiek będzie się pchał na ulicę, na której personifikacje grają w kapsle czy inne podchody? A tymczasem podmiot mówi, że na tej ulicy człowiek nikogo nie dziwi. Dziwne.
Ale mamy tu poważniejsze sprawy - podmiot liryczny twierdzi, że chłód kamienicy wynika z "wciąż mniej żywych tkanek". To znaczy, że kamienica umiera! Doktorze House, mamy tu krytyczny przypadek martwicy kamienicy! (joł)
Trzeba będzie amputować.

Bo moja ulica
Jest w sercu miasta...

Oh shit, czyli amputacja jest niemożliwa, całe miasto czeka śmierć i zakażenie! D:

Bo moja ulica
Jest w sercu miasta...

Tak, podmiocie, wspominałeś już o tym.
Ale w sumie, czemu "bo"? Co z tego wynika? Fakt, że ulica podmiotu jest w sercu miasta, ma usprawiedliwiać te  grafomanie  anomalie? Tylko że tu nie ma zbyt wiele do usprawiedliwiania - ot, trochę ludzi, brak autorytetów i dzikie personifikacje grające w butelkę...

Na mojej ulicy
Żebrak nie rzeźbi swą starczą ręką
Worka pełnego pieniędzy

Ooookeeeej.
Rzeźbiący żebrak to jednakowoż jakaś próba onomatopei, ale czemu, na wszystkie Bory, miałby rzeźbić worki z pieniędzmi? I, jak rozumiem, to się dzieje tylko na tej jednej ulicy, a na wszystkich innych ulicach żebrakom powodzi się, że ho ho i zarabiają grube hajsy? Na rzeźbiarstwie?!

Na mojej ulicy
Alkoholicy spijają z kieliszków swe żale
A ich wyśnione
I wymarzone
Śpią w brudnej miłości pościeli...

Z kieliszków spijają nawet. Wot, kultura. Ale w sumie, jeśli zamiast alkoholu piją żale, to chyba nie są alkoholikami, a... żalkoholikami. Ewentualnie po prostu żal... żulkami. Rozdaję suchary.
Tylko "w brudnej miłości pościeli" śpią "ich wyśnione i wymarzone" CO? Te żale? Te miłości, bo poetycki szyk bardzo przestawny? Gołe baby? Zapasowe jabole? Drobnoustroje? Czy orzeczenie też dopadła martwica tkanek i zdechło?
I ten ostatni, podstępny wers. Czy pościel należy do miłości, czy miłość do pościeli? Oraz: czy brudna jest miłość, czy może pościel? Tyle pytań, tyle wątpliwości, napięcie narasta...

Śpią w brudnej miłości pościeli...
Śpią w brudnej miłości pościeli...

Tak, podmiocie liryczny, już o tym mówiłeś, a wcale nie nabrało to sensu!

Bo moja ulica
Jest w sercu miasta...

O tym też już mówiłeś, serio!

Na mojej ulicy
Okna wpatrzone w sąsiednie bramy
Płoną ze wstydu nocą...

Yay, więcej dzikich personifikacji! Chłód kamienicy gra w pokera - może nawet stojąc w sąsiedniej bramie - a te wszystkie okna na to patrzą i się wstydzą. Bo to jest rozbierany poker, muahahaha! Biedne okna, gdyby nie wisiały tyle metrów nad ulicą, pewnie chętnie zapadły by się pod ziemię, a tak...

Płoną ze wstydu nocą...

Ciekawe tylko, czym płoną. Gromnicami na parapetach? Światłem z pokojowych lamp? Światłem odbitym od ulicznych latarni?

PŁONĄ ZE WSTYDU NOCĄ!!!

I tu dochodzimy do miejsca, w którym następuje punkt kulminacyjny, eskalacja napięcia, które znajduje ujście w przejmującym krzyku wokalisty... ha ha, nie, tak naprawdę podmiot liryczny dochodzi do wniosku, że nikt go nie słucha i zaczyna drzeć mordę.

PŁONĄ ZE WSTYDU NOCĄ!!!

DOTARŁO TO DO MNIE ZA PIERWSZYM RAZEM!

BO MOJA ULICA JEST W SERCU MIASTA!!!

ALE CO Z TEGO?!!!

BO MOJA ULICA JEST W SERCU MIASTA!!!

Doktorze, pomocy.

BO MOJA ULICA JEST W SERCU MIASTA!!!

Zmieniłam zdanie, jednak amputujemy. Skalpel!

Bo moja ulica
Jest w sercu
Miasta...

Operacja się udała.
Pacjent zmarł.

Dlatego potrzebuję kolejnych ochotników do pokrojenia. Propozycje przebojów klasyki gatunku, które po bliższym przyjrzeniu się tracą na przebojowości, że już nie wspomnę o sensie, możecie rzucać w komciach. Osobiście mam ochotę popatrzeć z bliska na Orła cień... co sądzicie?

Podobne posty

11 komentarze

  1. uuu - takich pacjentów do natychmiastowej nie tyle
    reanimacji - byłoby wielu - pewne teksty nie są do
    słuchania przecież, chyba, że się mylę?!

    po jakże bogatej klasyce proponuję bliższe naszej
    codzienności teksty wyśpiewywane skądinąd niezłym
    głosem Natalii Kukulskiej, Patrycji Markowskiej
    czy pani spiewającej swe słynne "naucz mnie" -
    już teraz wpisuję się jako wolny i powolny ale nie
    bezwolny student nauk wszelakich - zwłaszcza w tej
    dziedzinie, która chyba jeszcze nie doczekała się
    swego "Bestiariusza muzycznego"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram, szczególnie coś Patrycji i też najlepiej z początków, nie słuchałam jej muzyki a i tak wiem, że teksty miała hmm, mocne;)

      Usuń
    2. Jak to pewne teksty nie są do słuchania? To znaczy, że istnieją ludzie, którzy robią piosenki, pisząc muzykę i dorabiając do niej tekst pozbawiony sensu? Myślałam, że na tym polegają piosenki, że mają tekst i muzykę, które, połączone w jeden utwór, tworzą sensowną całość! :C

      Markowskiej ani Kukulskiej nie słuchałam tak bardzo, że z tej pierwszej nie kojarzę ani jednego tytułu, a z drugiej jedynie "Sexi flexi" - nie licząc "Puszka okruszka" - ale rozważę te propozycje. :3

      Usuń
  2. Ale ty sprawdziłaś, czy to nie był toczeń...?
    Z tym Chrystusem i Szatanem to pewnie sprawa wyglądała tak, że jeden imprezował i go z mieszkania wywalili. Drugi by tęsknił za kumplem to poszedł za nim #ziomki4ever
    Proponuję pacjenta Dawida Kwiatkowskiego. Turlam się jak słyszę jego utfur w czołówce Szkoły. W ogóle turlam się jak Szkołe oglądam, "LOL OMG WTG beka z typa" nie. (Czy tylko mnie śmieszą te fandomy Kfiatonators? Saszanators? Korwinators? No co to jest!?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, ze się tak wtrącam, ale słyszałeś/aś o Kamieniators? Fankach Kamieni na Szaniec? XDD Filmu, oczywiście.

      Usuń
    2. TO NIGDY NIE JEST TOCZEŃ.

      Huh, właśnie napisałam piękny, brawurowy i pełen nowatorskich porównań komentarz na temat tego, co sądzę o Dawidzie; po czym dotarło do mnie, że przecież Podsiadło nie leci w czołówce Szkoły; po czym dotarło do mnie, że mylą mi się Dawidy. Także ten. O Kwiatkowskim wiem tyle, że był w moim mieście na otwarciu galerii handlowej #takifejm, chętniej zanalizowałabym Podsiadłę za ten jego ostatni jękliwy hit, w którym z jakichś powodów obrywa po ryju od dziwnych ludzi.

      Na fankinators i ich fandonators może pomóc jedynie grupa terminators (los muchachos, hasta maniana i inne losowe hiszpańskie słowa).

      Usuń
  3. Ta piosenka serio była popularna???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecie mówię, szczyt Listy Przebojów Trójki w osiemdziesiątym szóstym!

      Usuń
  4. A ja się nie zgodzę z analizą ;c Może i faktycznie to nie jest najbłyskotliwszy utwór dziejów, który odkrywa tajemnicę świata, ale uważam, że coś w sobie ma. I przede wszystkim ma sens, jeśli poddać by go nie tylko analizie ale i interpretacji ;)
    Widziałabym to raczej jako odzwierciedlenie odczuć, wrażeń, a może pewnego ogólnego wrażenia, że "moja ulica" umiera. Staje się zimna, pusta, odrealniona, nijaka. Nie jest ani niebem (nie mieszka Chrystus) ani piekłem (wyprowadził się Szatan). Jest czymś pomiędzy, stanem zawieszenia, jedynie kamieniami i chłodem. Można zastanowić się nad żebrakami i alkoholikami, jedynymi wymienionymi, którzy zdają się znajdować na ulicy. Dlaczego zachowują się oni jakoś dziwnie, nietypowo? Czemu alkoholicy spijają swoje żale, zamiast je zapijać, co wydaje się bardziej oczywistym zestawieniem? Okna płoną ze wstydu nocą, bo wpatrzone są w bramy. Pojawia się więc pytanie, co się dzieje w tych bramach nocą? No i w końcu to "serce miasta". Nie centrum, ale właśnie serce. Miasto ma całkiem sporo znaczeń w kulturze, może oznaczać całkiem sporo rzeczy. Od razu kojarzy mi się Wieczne Miasto - Rzym, Raport z oblężonego miasta. Może idę za daleko, może autorzy piosenki wcale nie mieli na myśli aż tak wzniosłych rzeczy, ale chyba liczy się to, że utwór prowokuje do jakiejś interpretacji i zastanowienia.
    To oczywiście tylko luźne rozmyślania, ale uważam, że warto na nią spojrzeć i pod takim kątem c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój kąt spojrzenia. :D

      Rzeczywiście, jeśli popatrzeć na utwór od tej strony, zaczyna on tworzyć bardziej sensowną całość. Diagnoza pozostaje bez zmian - miasto umiera, począwszy od serca, w którym tkwi tytułowa ulica i jej martwica - ale teraz mam ochotę przyjrzeć się przyczynom takiego stanu rzeczy. Może to system polityczny? Pewne organy bezpośredniego przymusu? Reperkusje stanu wojennego? A może po prostu bieda i kolejne podwyżki cen?

      A to przecież tylko raport ze stanu rzeczy na jednej ulicy. Co dzieje się na innych? Czemu one milczą, skoro na jednej z nich, w samym sercu miasta, jakiś człowiek stoi i krzyczy?

      Pewnie ten utwór, w czasach powstania, był bardziej czytelny dla publiczności i właściwie nie dziwię się, że zyskał taką popularność. No ale... treść między wierszami to jedno, a pewne niezręczności językowe w warstwie tekstowej pozostaną niezręczne. Więc się nad nimi pastwię - choć przyznam, że tym razem zrobiłam to trochę bezrefleksyjnie. :)

      Usuń
  5. Nie wiem czy to dla jaj napisana interpretacja żeby celowo dowalić się do czegoś czy efekt bezrefleksyjnego spojrzenia i braku wrażliwości na taką muzykę czy chęć bycia fajnym, ale przedstawiam Ci swój punkt widzenia na sprawę.

    "Na mojej ulicy
    Nikogo nie dziwi człowiek
    Na mojej ulicy
    Nikogo
    Człowiek nie dziwi"

    Tu chodzi o totalną apatię społeczeństwa.

    "Na mojej ulicy
    Nie mieszka już Chrystus
    A Szatan się z niej wyprowadził"

    W związku z czym nikt już nie odróżnia dobra od zła, czerń i biel stopiła się w jedną szarość.

    "Gra chłód kamienicy
    Chłód wciąż mniej żywych tkanek..."

    Gdy w letni dzień idziesz obok kamienicy czuć od nich charakterystyczny chłód, zwłaszcza przy drzwiach/bramach. Pewnie stąd się to wzięło. Generalnie odnosi się to do totalnej agonii panującej na takich terenach.

    "Na mojej ulicy
    Żebrak nie rzeźbi swą starczą ręką
    Worka pełnego pieniędzy"

    Tutaj chodzi o to, że ludzie nawet przestali marzyć o lepszej przyszłości.

    "Na mojej ulicy
    Alkoholicy spijają z kieliszków swe żale
    A ich wyśnione
    I wymarzone
    Śpią w brudnej miłości pościeli..."

    No tutaj to już nie wiem. Alkohol przyczyną i skutkiem? Wyśnione i wymarzone są oddzielone od poprzednich wersów literką "A" (i tu się zgodzę że wcześniej przy szatanie się coś rypło). Brudna jest zarówno miłość jak i pościel.


    "Na mojej ulicy
    Okna wpatrzone w sąsiednie bramy
    Płoną ze wstydu nocą...
    BO MOJA ULICA JEST W SERCU MIASTA!!!"

    I na końcu mamy kulminację, okna widzą że to wszystko dzieje się w centrum miasta a nie na jakiejś patologicznej dzelnicy, dlatego płoną ze wstydu nocą że muszą na to wszystko patrzeć, stąd to BO MOJA ULICA JEST W SERCU MIASTA.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe