Litościwie przyjmijmy, że ten obrazek jest wystarczającą namiastką przedstawienia szampańskiej sylwestrowo-karnawałowej zabawy. Bo naprawdę chciałam przygotować specjalny post na dziś. Naprawdę, dziś właśnie chciałam pokazać, co działo się dalej po andrzejkowym PIERDUT. Ale nie mogę. A za chwilę wyjaśnię, dlaczego. Tymczasem poświęćmy chwilkę na podziwianie mego nieoczekiwanego zbioru Monsterek. Nie wiem, jak to się stało, i dlaczego stało się tak nagle, i dlaczego...
Wiele zdrowia i radości i niewielu w karpiu ości, ślicznych prezentów bez liku i licznych uszek w barszczyku, w towarzystwie żadnych wrogów i jak najwięcej pierogów, odpoczynku, pięknych wrażeń i spełnienia wszystkich marzeń, bo to jest do szczęścia wtyczka - tego życzy Lunatyczka! ...
Normal 0 21 false false false PL X-NONE X-NONE MicrosoftInternetExplorer4 Continue Reading
Wkopałam się trochę z tą tematyką postów zgodną ze świątecznym harmonogramem - podczas gdy obowiązków żony, córki, pracownicy i studentki nie obowiązuje żaden terminarz. Miejcie więc litość i pozwólcie przyjąć, że w uniwersum, do którego za sprawą domniemanych cygańskich czarów zostały przerzucone moje plastikowe panny, nie świętuje się szóstego grudnia żadnych Mikołajków! A teraz coś z zupełnie innej beczki. Jak zrobić blog w...
Ostatnio na cudzym blogu wymądrzałam się, jak to smutno i niefajnie, że rodacy nasi z takim upodobaniem obchodzą Heloimy i inne (ch)amerykańskie zabawy, a tymczasem stare, dobre, słowiańskie zwyczaje, jak choćby Noc Świętojańska czy Andrzejki, odchodzą w zapomnienie...
No i zapomniałam o Andrzejkach.
Przypomniałam sobie dziś, ale niestety tak się nieszczęśliwie złożyło, że moje aktorki od ostatniego razu biegają gołe, bo zorganizowałam Wielkie Szycie Ciuchów na Sezon Jesienno-Zimowy. Wydziergałam już, jak na moje mizerne umiejętności i standardowy brak czasu, całkiem sporo - ale dopiero w chwili próby okazało się, że mimo tej sporości, nic nie pasuje do niczego.
Więc zanim swoje aktorki odziałam, zanim przygotowałam scenografię, zanim udało mi się pokonać grawitację (lampka ciągle spadała w środek przedstawienia - chyba jestem kiepskim oświetleniowcem) - noc mnie zastała, wszystkiego mi się odechciało i zrobiłam w sumie cztery zdjęcia.
Może to również kwestia tego, że zrobiłam je przed rozpisaniem scenariusza?
- Hejka, krejzolki! - przywitała się Jenny radośnie. - Patrzcie, kogo zmówiłam na imprezę!
- Imprezę? - zdziwiła się łagodnie Mary.
- Krejzolki? - wykrztusiła Charlie.
- Czemu nie pukasz? - oburzyła się Evangeline. - Włazisz tu jak do siebie!
- Nie macie drzwi - zauważyła Jennifer z właściwą sobie bystrością, po czym objęła wpół wprowadzoną nieznajomą, anonsując: - A to jest Esmeralda! Esmeralda jest prawdziwą Cyganką i powiedziała, że bardzo chętnie będzie się z nami bawić w andrzejkowe wróżby!
- No cześć - bąknęła nieśmiało Esmeralda. - W sumie nie wiem, co mam niby z wami robić, no ale ona bardzo nalegała... - rzuciła beztrosko uśmiechniętej blondynce nienawistne spojrzenie.
- Jak to, nie wiesz? - Mary znów się zdziwiła. - Przecież wszystkie Cyganki to niezrównane wróżbitki!
- Albo oszustki - dopowiedziała życzliwie Angie, spoglądając na nową znajomą z niechęcią.
- Głupie jesteście! - zaśmiała się Jenny. - Esmeralda nie jest wróżbitką ani oszustką, tylko tancerką!
Zainteresowana spojrzała na koleżankę spode łba.
- Owszem, jestem tancerką. Więc może teraz łaskawie mi wyjaśnisz, do czego właściwie jestem wam potrzebna?
- No bo musisz z nami robić andrzejkowe wróżby - odrzekła Jennifer, wykazując niezrównaną umiejętność logicznego myślenia.
Charlie frasobliwie podrapała się po nosie.
- To dzisiaj są Andrzejki?
- Były wczoraj - mruknęła Cyganka.
- Ale rekwizyty są ciągle świeże! - zripostowała blondynka, wydobywając z zanadrza zakurzoną, zdobioną szkatułę ze szklaną kulą i grubą księgę do chiromancji. Dziewczęta natychmiast zwróciły się ku Jenny, z zapartym tchem chłonąc wysączającą się z tajemniczych przedmiotów magię. Następnie spojrzały na Esmeraldę z dziecięcą nadzieją. Tancerka zmierzyła je ciężkim wzrokiem.
- No dobra.
- Widzę... - zaczęła Cyganka ostrożnie - widzę kurz na świeczniku. W sumie kula też jest zakurzona.
- Robisz to źle - zirytowała się Angie. - Tyle to i ja widzę. Weź spojrzyj jakoś lepiej, tym złym cygańskim okiem czy coś tam!
- Użyj mocy! - dopingowała oszczędnie Mary.
- To nie ma sensu - zaopiniowała głośno Charlotte. - Może lepiej powróż nam z ręki?
- Albo zrób coś prostego, może poustawiaj nam buty do drzwi!
- My nie mamy drzwi, do cholery!
- Butów też nie.
- Czy to oznacza, że wszystkie zostaniemy starymi pannami?
- Zapytaj Cyganki, to ona jest wróżbitką...
- NIE, kruca wasza bomba!!! - wrzasnęła Esmeralda. - Nie jestem! Nie umiem wróżyć! Jestem tancerką, do diabła ciężkiego!
Evangeline spojrzała na nią krytycznie.
- Jakoś tak sztywna strasznie jesteś, jak na tancerkę...
Esmeralda rzuciła jej mordercze spojrzenie.
- Dlatego ją tu przyprowadziłam! - wyjaśniła Jenny. - Jak skończymy wróżyć, przystępujemy do treningu osobistego! Trochę ruchu i Eśka będzie kicać jak primaballerina!
- No super, ale może niech to wróżenie w końcu się zacznie? - zasugerowała znudzonym tonem Charlie. - Albo chociaż nam zaśpiewaj, no kurde, jak już masz z nami mieszkać, to się na coś przydaj.
- Zaśpiewać, hę? - zapytała Cyganka cierpkim tonem. - Bo to takie cygańskie, nie? I może jeszcze szabadabada amore, co?!
A jak wyglądają andrzejkowe skutki pseudocygańskiej magii - to temat na inną nocię!
No i zapomniałam o Andrzejkach.
Przypomniałam sobie dziś, ale niestety tak się nieszczęśliwie złożyło, że moje aktorki od ostatniego razu biegają gołe, bo zorganizowałam Wielkie Szycie Ciuchów na Sezon Jesienno-Zimowy. Wydziergałam już, jak na moje mizerne umiejętności i standardowy brak czasu, całkiem sporo - ale dopiero w chwili próby okazało się, że mimo tej sporości, nic nie pasuje do niczego.
Więc zanim swoje aktorki odziałam, zanim przygotowałam scenografię, zanim udało mi się pokonać grawitację (lampka ciągle spadała w środek przedstawienia - chyba jestem kiepskim oświetleniowcem) - noc mnie zastała, wszystkiego mi się odechciało i zrobiłam w sumie cztery zdjęcia.
Może to również kwestia tego, że zrobiłam je przed rozpisaniem scenariusza?
- Hejka, krejzolki! - przywitała się Jenny radośnie. - Patrzcie, kogo zmówiłam na imprezę!
- Imprezę? - zdziwiła się łagodnie Mary.
- Krejzolki? - wykrztusiła Charlie.
- Czemu nie pukasz? - oburzyła się Evangeline. - Włazisz tu jak do siebie!
- Nie macie drzwi - zauważyła Jennifer z właściwą sobie bystrością, po czym objęła wpół wprowadzoną nieznajomą, anonsując: - A to jest Esmeralda! Esmeralda jest prawdziwą Cyganką i powiedziała, że bardzo chętnie będzie się z nami bawić w andrzejkowe wróżby!
- No cześć - bąknęła nieśmiało Esmeralda. - W sumie nie wiem, co mam niby z wami robić, no ale ona bardzo nalegała... - rzuciła beztrosko uśmiechniętej blondynce nienawistne spojrzenie.
- Jak to, nie wiesz? - Mary znów się zdziwiła. - Przecież wszystkie Cyganki to niezrównane wróżbitki!
- Albo oszustki - dopowiedziała życzliwie Angie, spoglądając na nową znajomą z niechęcią.
- Głupie jesteście! - zaśmiała się Jenny. - Esmeralda nie jest wróżbitką ani oszustką, tylko tancerką!
Zainteresowana spojrzała na koleżankę spode łba.
- Owszem, jestem tancerką. Więc może teraz łaskawie mi wyjaśnisz, do czego właściwie jestem wam potrzebna?
- No bo musisz z nami robić andrzejkowe wróżby - odrzekła Jennifer, wykazując niezrównaną umiejętność logicznego myślenia.
Charlie frasobliwie podrapała się po nosie.
- To dzisiaj są Andrzejki?
- Były wczoraj - mruknęła Cyganka.
- Ale rekwizyty są ciągle świeże! - zripostowała blondynka, wydobywając z zanadrza zakurzoną, zdobioną szkatułę ze szklaną kulą i grubą księgę do chiromancji. Dziewczęta natychmiast zwróciły się ku Jenny, z zapartym tchem chłonąc wysączającą się z tajemniczych przedmiotów magię. Następnie spojrzały na Esmeraldę z dziecięcą nadzieją. Tancerka zmierzyła je ciężkim wzrokiem.
- No dobra.
- Widzę... - zaczęła Cyganka ostrożnie - widzę kurz na świeczniku. W sumie kula też jest zakurzona.
- Robisz to źle - zirytowała się Angie. - Tyle to i ja widzę. Weź spojrzyj jakoś lepiej, tym złym cygańskim okiem czy coś tam!
- Użyj mocy! - dopingowała oszczędnie Mary.
- To nie ma sensu - zaopiniowała głośno Charlotte. - Może lepiej powróż nam z ręki?
- Albo zrób coś prostego, może poustawiaj nam buty do drzwi!
- My nie mamy drzwi, do cholery!
- Butów też nie.
- Czy to oznacza, że wszystkie zostaniemy starymi pannami?
- Zapytaj Cyganki, to ona jest wróżbitką...
- NIE, kruca wasza bomba!!! - wrzasnęła Esmeralda. - Nie jestem! Nie umiem wróżyć! Jestem tancerką, do diabła ciężkiego!
Evangeline spojrzała na nią krytycznie.
- Jakoś tak sztywna strasznie jesteś, jak na tancerkę...
Esmeralda rzuciła jej mordercze spojrzenie.
- Dlatego ją tu przyprowadziłam! - wyjaśniła Jenny. - Jak skończymy wróżyć, przystępujemy do treningu osobistego! Trochę ruchu i Eśka będzie kicać jak primaballerina!
- No super, ale może niech to wróżenie w końcu się zacznie? - zasugerowała znudzonym tonem Charlie. - Albo chociaż nam zaśpiewaj, no kurde, jak już masz z nami mieszkać, to się na coś przydaj.
- Zaśpiewać, hę? - zapytała Cyganka cierpkim tonem. - Bo to takie cygańskie, nie? I może jeszcze szabadabada amore, co?!
BŁYSK WIZG PIERDUT
A jak wyglądają andrzejkowe skutki pseudocygańskiej magii - to temat na inną nocię!
Zapewne pamiętacie z moich poprzednich wywodów tę funkcję reklamy, która zazwyczaj jest nadrzędną, najpierwszą i najistnotniejszą - ma zachęcić odbiorców do zakupu! Z tego też powodu firmy gotowe są poświęcić na promocję swoich produktów naprawdę wiele, wiele piniondzów, bo wierzą, że ta inwestycja się zwróci. A im większa - tym zwróci się bardziej. Więc im więcej piniondza włożymy w reklamę - grafikę, scenariusz,...
Przypomniało mi się, że mam na dysku zdjęcia zamierzchłych dzieł, które jeszcze nie ujrzały światła[wodu] dziennego. Posucha na blogasku to niezły moment, aby je pokazać i poudawać, że robi się coś ambitnego. Oto kartka urodzinowa wykonana na osiemnastkę mojej najlepszej psiapsióły - jesoo, kiedy to było! Ależ się nad nią wtedy narobiłam - miałam jazdę na kolaże, więc cierpliwie wycinałam z gazet i...
Przyznaję - źle wychowałam swoje lalki. Poddałam się bowiem komercji, pogaństwu i złej zachodniej modzie, a także kuszącej perspektywie przebieranek i chęci porobienia ciekawych zdjęć. Efektem jest całkowity upadek obyczajów, satanistyczne praktyki, rewolucja seksualna, gender, kożuch na mleku i każde dowolne zło, jakie wam jeszcze przyjdzie na myśl. Bo dziewczęta zorganizowały Halloween. - Ojej, a ty jeszcze się nie przebrałaś? - wyraziła...
Jak obiecałam, tak też zrobiłam - przemalowałam rzeczory z jednego z zestawów akcesoriów, które sprawiłam moim lalkom, przy pomocy farb akrylowych i różnorakich lakierów do paznokci. zestaw 1 - zwany roboczo Classic Barbie Look W powyższym tuningu pominęłam wszystko, co srebrne. Pozostałe rzeczy natomiast podzieliłam na komplety: różowe klejnociki (kolia i torebka) oraz "cukierkowe" (buty i kopertówka). O ile klejnociki poszły mi całkiem...