Pilkon idzie! - zakulisy + 2 konkursy!

20:55


Nie wiem, czy wystarczająco jasno dałam już internetom do zrozumienia, że współorganizuję pilski konwent gier i fantastyki, dlatego czynię to niniejszym. :D Ale najpierw - w ramach tego konwentu mam dla Was dwa (lub nawet trzy!) konkursy, w których może wziąć udział każdy, a zwłaszcza każdy, kto właśnie to czyta!


Kliknięcie w obrazek przenosi na fejsbuka, gdzie można wszystko ładnie polubić i udostępnić, aby szerzyć dobrą nowinę.
Konkurs pierwszy to konkurs plastyczny. Wziąć udział można w prosty sposób - weź i stwórz coś fantastycznego. Może być namalowane, narysowane, wykolażowane, a nawet uzyskane cyfrowo, bo digital arty też przyjmujemy, innymi słowy - technika i forma absolutnie dowolna. Najważniejsze zasady są dwie: 
- nie można przekroczyć formatu A2,
- praca musi zawierać motyw jelenia lub miasta Piły.

Tak, to wszystko! Nic, tylko łapać za pędzle/ołówki/tablety/cokolwiek zdolne utrwalić myśl twórczą na jakiejś płaszczyźnie. Tym bardziej, że do wygrania są miliony monet, ale takich prawdziwych, polskich złotych, a także te obrazy, a to są bardzo dobre obrazy, wiem co mówię, bo je widziałam, i sama chętnie bym je wygrała, ale jestem organizatorem oraz jurorem i nie mogę. :(

Zatem korzystajcie z faktu, że możecie! Weźcie i wygrajcie! Poza tym - no kurczę, jestem jurorem tego konkursu, więc sprawcie mi tę przyjemność i pochwalcie się, co tam umiecie!

Prace przyjmujemy do 15 sierpnia na adres: 
Chaos Games 
ul. 11 Listopada 10 
64-920 Piła
a zgłoszenia na adres mailowy: wystawy@pilkon.pl

Rozstrzygnięcie oczywiście nastąpi na Pilkonie, 9-10 września. Więcej szczegółów - tutaj, a regulamin konkursu - tutaj.


Klikaj na fejsa!
Drugi konkurs to konkurs literacki, którym opiekuję się osobiście, a unosi się nad nim duch sir Pratchetta. Wziąć udział można wziąć w jeszcze prostszy sposób - weź i napisz coś fantastycznego. Może to być dowolna forma prozy, z prozą fan fiction włącznie, zatem naprawdę możecie puścić wodze fantazji. Najważniejsze zasady są trzy:
- nie można przekroczyć 6 stron A4,
- utwór musi zawierać motyw jelenia,
- utwór nie może być wcześniej publikowany, a jeśli taki dostanę, to cię znajdę.

Tak, to wszystko! Pióra w dłoń i laptopy na stół, czy cokolwiek, na czym lubicie pisać, maszyny do pisania na przykład, bo przecież nie będziemy dyskryminować hipsterów, i tworzyć coś specjalnego z jeleniem w tle!

Apropos dyskryminacji - ten konkurs ma limitu wiekowego. Tak, patrzę teraz na Was, moje hot czytelniczki 30+, które wypełniały pamiętną ankietę, wiem, że tu jesteście, chyba nie dacie się prosić i napiszecie coś dla mnie? Równie znacząco patrzę na młodzież, sól naszej ziemi, która absolutnie nie ma powodów, by przestraszać się starszej konkurencji - w końcu dojrzałość literacka nie zależy od metryki.

Prace można przysyłać do 19 sierpnia do godz. 23:59 na adres mailowy: konkurs@pilkon.pl

Rozstrzygnięcie oczywiście również nastąpi na tym samym Pilkonie, 9-10 września. Do wygrania co prawda nie są miliony monet, a rzeczowe nagrody-niespodzianki, ale na pewno będą fajne, sama się o to postaram, w końcu to mój konkurs. Więcej szczegółów - tutaj, regulamin konkursu - tutaj.


A poza tym wszystkim mamy również konkurs cosplay, więc jeśli ktoś z Was, Drodzy Państwo, ma zamiar wybrać się na Pilkon, który, nie wiem czy wspominałam, współorganizuję, to nie tylko może się na niego przebrać, ale jeszcze pochwalić się, jak fajnie się przebrał, a nawet wygrać za to hajsy!


A teraz - wtajemniczę Was, jak wyglądają kulisy pracy nad konwentem!

No okej, właściwie to Was nie wtajemniczę, bo obowiązują mnie tajemnice organizatorskie, ale mogę Wam zdradzić, jak na co dzień działa sobie nasze pilkonowe grono.

Na pilkonowe grono składa się mniej-więcej szóstka osób tworzących rdzeń organizacyjny i działających praktycznie nieustannie w imię konwentu; dalsze kilka osób oddelegowanych do monitorowania konkretnych działów, które niczym superbohaterowie zjawiają się zawsze, gdy są potrzebni; sztab narzekająco-wspierająco-doradczy, który nie chce mieć z organizowaniem nic wspólnego, ale jeśli będzie trzeba, to pomoże; oraz cała armia animatorów i wolontariuszy do pomocy już na samej imprezie.

I tak sobie pomalutku działamy - przede wszystkim rdzeń pod przewodnictwem świecącego przykładem głównego koordynatora oraz równie jaśniejącego ukochanego zastępcy, przy regularnej pomocy ze strony pomniejszych koordynatorów tematycznych, i pod czujnym okiem sztabu doradczego, który wciąż trzyma rękę na pulsie i pilnuje porządku.

Raportuję dla Was rzecz jasna z samego rdzenia i mogę szczerze powiedzieć, że jest całkiem fajnie, a oprócz pomniejszych niedogodności doświadczamy głównie jednego problemu - nie możemy przestać pracować. :D

Kiedy każdy napotkany jeleń kojarzy ci się tylko z jednym, już wiesz, że jest niedobrze.
(ten konkretny stoi nad jeziorem w Trzciance, zupełnie nie wiem dlaczego, następnym razem przyjeżdżamy w nocy i zabieramy go do jego naturalnego, pilskiego środowiska)
Nieustanna praca to zuo, nawet jeśli dotyczy czegoś, co się uwielbia. No bo wiecie - poza spotkaniami w sprawach konwentowych, podczas których namiętnie dyskutujemy o wszystkich kwestiach wymagających przedyskutowania i drobiazgowo rozstrząsamy, co i jak powinniśmy zrobić, widujemy się również prywatnie - w podobnym gronie - choćby raz w tygodniu w naszej ulubionej gralni - no i zgadnijcie, o czym wtedy rozmawiamy?

- Nie rozmawiamy o Pilkonie - zastrzegła profilaktycznie koleżanka ze sztabu wspierająco-doradczego podczas standardowego wieczorku nad planszówką w standardowym składzie, z którego wszyscy jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności są mniej lub bardziej zaangażowani w Pilkon, więc oczywiście rozmawialiśmy o Pilkonie.

- Nie rozmawiamy o Pilkonie! - zaprotestowała ta sama koleżanka, kiedy w tym samym składzie spotkaliśmy się na okolicznościowej posiadówce z okazji odbywającego się w owym czasie ważnego meczu naszej reprezentacji, więc oczywiście rozmawialiśmy o Pilkonie.

- NIE ROZMAWIAMY O PILKONIE! - wrzasnęła koleżanka, gdy zasiedliśmy do wspólnego świętowania potrójnych urodzin trzech osób z naszego składu.  - Mamy wszyscy powyżej uszu waszych rozmów o Pilkonie! Żadnego planowania, żadnego organizowania, żadnych nowych fantastycznych tematów, a kto dziś powie "Pilkon", pije karniaka!

We wspomnianym składzie biorącym akurat udział w świętowaniu znajdował się między innymi główny koordynator Pilkonu - mój szanowny Książę, jego ukochany zastępca, dwie inne osoby z głównego centrum dowodzenia - ja i Dobre Mzimu, obydwoje co prawda niepijący, ale chętnie i sprytnie prowokujący do zakazanej dyskusji, i dwie osoby ze sztabu doradczego, które zazwyczaj może i nie chcą brać czynnego udziału w procesach organizacyjnych, ale chętnie o nich posłuchają. Nie muszę więc chyba dodawać, że powyższa groźba nie tylko zupełnie nie zdała egzaminu, ale na pewnym etapie imprezy stała się wręcz idealnym pretekstem do zintensyfikowania czynności libacyjnych.

Trochę to straszne, że Pilkon tak zawłaszczył nasze życia, i że teraz nieustannie żyjemy w jego cieniu, i że już nawet nie możemy się normalnie spotkać i pogadać o czymś, co nie zaprowadzi nas do rozmawiania o Pilkonie, i że 24/7 musimy być gotowi do wzięcia na klatę kolejnych tematów, które złożą się na naprawdę fantastyczny konwent, bo nie możemy sobie od tego wziąć urlopu, bo konwent to szereg zmiennych, które trzeba okiełznać i przygotować do jak najlepszego wykorzystania, a kiedy wszystko inne jest zmienną, to przynajmniej my musimy być stałą, i to jest naprawdę angażujące, wyczerpujące i czasochłonne, a w dodatku jedyną gratyfikacją jest radość.

Z drugiej strony, to całkiem fajna gratyfikacja.

Na przykład to uczucie, kiedy kończysz jedną pracę i jedziesz do drugiej, do rodzinnej drukarni, żeby spędzić noc nad maszyną i wydrukować takie piękne złote bilety, które będą dzielone na pół i rozdawane uczestnikom imprez poprzedzających konwent, żeby każdy, kto uzbiera cały bilet, mógł sobie wejść na Pilkon za darmochę, i jak stoisz nad tą maszyną i drukujesz, i to śmierdzi, jak to w drukarni, i jest już późno, i chcesz do domu, a przecież po druku jednej strony trzeba jeszcze zrobić przelot na drugiej stronie, i osuszyć, i wyciąć i zrobić perforację, i to wszystko ręcznie, bo się nie opłaca robić na to wykrojnika, i tak stoisz i drukujesz drugą stronę, a potem zbierasz te wyschnięte, i wycinasz, i robisz perforację, i przeklinasz swoje podłe życie, a potem patrzysz na dwieście gotowych, perforowanych złotych biletów i mówisz, że to jest dobre, i czujesz się zmęczona jak skurczysyn, ale zarazem jak wszechmocne bóstwo, bo wiesz, że to jest naprawdę dobre.

Tak było. A tak wyglądały gotowce do wzięcia. 

Albo to uczucie, kiedy projektujesz wizytówki, ulotki, plakaty i roll-upy, i myślisz sobie, że to będzie epickie, ale jednak trochę się obawiasz, bo z drukiem to różnie bywa, a CMYK jest podstępny i robi z kolorami to, czego nigdy nie zrobiłby taki Perwoll na przykład, i potem zlecasz te projekty do druku, i czekasz, aż przyjdą, i już obgryzasz wszystkie paznokcie w trakcie tego oczekiwania, aż w końcu przyjeżdża z drukarni karton pełen dobroci i okazuje się, że wszystko jest właśnie tak epickie, jak miało być, i ty się jarasz, i zanosisz to na spotkanie, i wszyscy też się jarają, i robicie sobie zdjęcie na tle roll-upów, bo takie są epickie.

#truestory (wiem, że zupełnie nie widać roll-upów, kluczowych elementów tej opowieści, ale chłopaki jak zawsze kradną szoł)
Albo to uczucie, kiedy główny koordynator i jego zastępca zawiadamiają, że udało im się załatwić bractwo rycerskie, które rozstawi się na Pilkonie z własnymi namiotami i będzie się naparzać na miecze, jakby to było średniowiecze, i będzie miało warsztaty, i będzie brązić, rzeźbić, dziergać i czytać runy, i będzie epicko wyglądać, i będzie jeszcze wiele innych rzeczy, i jeszcze pewnie zrobi zawody w strzelaniu z łuku, a ty normalnie mdlejesz od samego słuchania z nadmiaru wrażeń, no bo omg, how cool iz dat?! 

Albo to uczucie, kiedy dzwoni do ciebie Dobre Mzimu i mówi, że zrobi stół alchemiczny ze Skyrima, a ty mówisz, no kurna, to ja zrobię alchemiczne ingrediencje, potrzymaj mi piwo, i co z tego, że obydwoje macie pierdyliard innych rzeczy na głowie, od teraz jedno z was szlifuje dechy i wbija gwoździe, a drugie wycina ważki i maluje motylki, a w wolnych chwilach jeszcze poszukujecie rekwizytów, które będą na tym stole wystarczająco epicko wyglądać, i wspólnymi siłami uzbieraliście już jakieś trzy kilo alchemicznych szkieł, i o ja pierniczę, jakie to będzie epickie!

O robieniu owadów identycznych z naturalnymi opowiem szerzej kiedy indziej.
Albo to uczucie, kiedy znów dzwoni do ciebie Dobre Mzimu, które chyba naprawdę nie ma co robić, i mówi że zbuduje pełnowymiarową budkę telefoniczną z Doktora Who, a ty mówisz, no chyba cię Bór opuścił, przecież nie dasz rady, a Dobre Mzimu mówi, ja nie dam rady, potrzymaj mi piwo, i jakiś czas później przyjeżdżasz do rodzinnej drukarni, wchodzisz na halę, a tu Książę i Dobre Mzimu zgodnie budują z drewna pełnowymiarową budkę telefoniczną z Doktora Who, która okazała się pełnowymiarowa do kwadratu, i choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów, to jej z tej hali nie wytaszczy, bo to bydlę jest takie wielkie i ciężkie, że naprawdę nie masz pojęcia, jak oni ją wyniosą później, ale o ja pierniczę, jakie to będzie epickie!

Albo to uczucie, kiedy koordynator od prelekcji relacjonuje, jakie fantastyczne tematy będą poruszane na prelekcjach, i jacy fajni ludzie chcą przyjechać i opowiadać o najróżniejszych nerdowskich rzeczach. Albo kiedy wystosowujesz pro elo oficjalnego maila z zaproszeniem na Pilkon do przeróżnych sławnych person, a oni, wyobraźcie sobie, odpisują, i wtedy czujesz, jak spływa na ciebie części ich sławy, chwały i splendoru. Albo kiedy ludzie są zainteresowani imprezą i deklarują, że totalnie przyjadą, bo o ja pierniczę, jakie to będzie epickie!

Albo kiedy przychodzi praca na konkurs, którym się opiekujesz, i całe jury ma z tego powodu radochę. :D

:D:D:D

Podsumowując - zróbcie nam radochę, przyślijcie prace na konkurs!

Na Pilkon też możecie przyjść. Albo przynajmniej polubić - facebook - instagram - strona.

__________________________________________________________________________________________________

Tak, ten wpis jest sponsorowany, za jego publikację dostanę naprawdę wiele radości. :D

Z różnych powodów nie dałam rady przygotować na dziś Niedzielalki, ale w ten sposób na przyszły tydzień mogę przygotować dwa razy lepszą, niż planowałam, więc nie ma tego złego. 

Poza tym ostatnio sobie polalkowałam intensywnie, bowiem odkryłam, że w moim wspaniałym mieście co niedziela na targowisku ludzie sprzedają swoje prywatne klamoty z piwnic i garaży, i można tam znaleźć czasem lalki też. I ostatnio znalazłam. I są bajeczne. I leżą już odszczurzone i w oczekiwaniu na identyfikację. 

A jak już je zidentyfikuję, to pewnie zrobię też research do tego. A jak już będę miała research, to zostanie mi tylko zrobić zdjęcia. I będą trzy następne Niedzielalki, a to wszystko za szaloną kwotę dziesięciu złotych, tyle wygrać! 

Tak dawno nie lalkowałam, że zapomniałam, jakie to fajne. <3 

(no ale jak tu lalkować, skoro Pilkon za osiem tygodni!!1)

Podobne posty

11 komentarze

  1. Czyli nie ma limitu? Co za ulga! A skoro po nagrody bie trzeba się zgłaszać osobiście, to czemu nie? ( Tak, pisze to samo dalekie świętokrzyskie.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego Pilkon jest tak daleko?D: Ja marzę o tym, ja chcę tam ale nie mogę. Tyle fajnych rzeczy mnie ominie!:(

      Usuń
    2. Tak, mój konkurs nie ma limitów, ani w jedną, ani w drugą stronę, bowiem jest po prostu wspaniały i wolny od okowów logicznych regulacji jako ta oferta w popularnej sieci telefonii komórkowej.
      (nie, ten komentarz nie jest sponsorowany)
      (tak dla odmiany)

      Zatem - pisać! Oczywiście osobisty odbiór nagrody byłby najprzyjemniejszy, bo wtedy można nie tylko zażyć Pilkonu, ale też na przykład dostać przytulasa od Lunatyczki zupełnie gratis - no ale cholera, Świętokrzyskie takie dalekie. :C

      Usuń
  2. Kurdebele taka epickość, a mój brat postanowił zrobić tego samego dnia wesele, no żal żałość i rozpacz, tak bardzo chce taaaam
    Ale pracę na konkurs i tak wyślę
    -Leniwa niezalogowana Shokocat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co za brat, no. D: A nie chciałby zrobić wesela na Pilkonie? Albo poprawin chociaż? Na bank będzie fantastycznie!

      Tyle dobrego, że chociaż pracę konkursową dostaniemy, lubimy prace konkursowe, my, jury. <3

      Usuń
  3. notes pt.portfolio ZACHWYCIŁ mnie na maksa!
    tęczowe kawałki rozkawałkowywują mnie NADAL!

    przejrzałam wszystkie foty, jakie można było
    z FB, na które dałaś cynk - jestem pod wrażeniem
    samej imprezy, rozmachu i zaangażowania LUDZI!

    co do lalkowania - nie samą lalką żyje człowiek,
    choć lalka na Pilkonie mogłaby się przecież jakaś
    trafić, jako rekwizyt ale i Przewodnik po imprezie,
    w super fantasy stroju, rzecz jasna :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! i przyznaję nieskromnie, że portfolio z przezroczystą okładką to mój autorski pomysł i wyszło naprawdę kozacko, a na żywo wygląda jeszcze lepiej. :D

      A wiesz, nawet chciałam przygotować panel lalkowy, z wystawą, prelekcją i w ogóle, ale po pierwsze - dni mają za mało godzin, a po drugie - obawiam się, że nie byłoby zbyt wielkiego zainteresowania. Z drugiej strony - nie ma paneli lalkowych na konwentach i chętnie wypełniłabym tę lukę; może w przyszłym roku się uda?

      Usuń
    2. to na przyszły rok przygotuję lalkowego Wiedźmina
      made in Szydełeczkowo, jakieś urodziwe Zwodnice,
      może Królową Elfów też - coby plastic był fantastic!

      Usuń
  4. Zgredkowi pozostaje mi szczerze zazdrościć
    a sobie życzyć mnóstwa samozaparcia by jednak
    wysłać coś na konkurs, a co! Rycząca 40dziestka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no weś. Czemu wszyscy potencjalni odwiedzający Pilkonu w internetach są tak blisko, a w realu tak daleko? :<

      Też Ci życzę samozaparcia i trzymam kciuki! Nosisz w sobie tyle poezji, że zdecydowanie powinnaś się nią podzielić z naszymi jurorami. :D

      Usuń
    2. a jeszcze więcej prozy -
      i to byłby mobilny trop
      w kilku arkuszach :)

      Usuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe