Reklama - kto da więcej, czyli Biedronka vs Lidl

22:33

To zupełnie nie o tę Biedronkę chodzi, ale podbiję sobie wyświetlenia.
Dzisiejszy post jest absolutnie spontaniczny i zainspirowany reklamami, które od wczoraj wychwytuję w radiu z fascynacją godną zapalonego kibica. Proszę państwa, oto absolutnie świeży przypadek bitwy na promocje - w rolach głównych Biedronka i Czarny Kot Lidl!


Odwieczna konkurencja między tymi marketami jest być może nieoczywista, ale jak najbardziej prawdziwa. I takoż nierówna - odnosimy wrażenie, że Biedronka nieustannie próbuje gonić kolegę po fachu w dziedzinie atrakcyjnych form promocji. Lidl sprzedaje fajne ciuchy i artykuły gospodarstwa domowego? Biedronka od dzisiaj również. Lidl ma dodatkową gazetkę z przepisami? Biedronka właśnie wpadła dokładnie na ten sam pomysł. Lidl organizuje również tygodnie promocji na produkty z różnych regionów świata? Cóż za zbieg okoliczności, to zupełnie, jak od niedawna Biedronka!

Mimo tych starań wszyscy jednak wiemy, że w Lidlu ciuchy są lepsze i nie śmierdzą tanim chińczykiem, AGD z Silver Cresta jest nawet godne polecenia, przepisy tworzone przez team Okrasa&Brodnicki&Małecki były być może przesadnie eksluzywne, ale na pewno przepyszne, a smaki świata zawsze spoko - więc sorry, Biedronko, z czym do ludzi. Na pocieszenie mogę powiedzieć jedynie, że masz najlepsze parówki, czipsy, popcorn i wodę mineralną, a te jogurty w słoiczkach to w ogóle hicior.

"Ale jak to kopiowanie cudzych akcji promocyjnych nie działa? D:"
Wróćmy jednak do tematu.

Ostatnio Lidl zdecydował się na emisję reklamy, która operuje zabiegami zdradzającymi wolę pójścia po linii najmniejszego oporu, co w obliczu jego wszystkich poprzednich akcji promocyjnych może nieco dziwić.

Ostrzeżenie - żadnej z tych reklam, czy to w formie telewizyjnej, czy radiowej, nie mogę znaleźć w internetach, więc musicie wierzyć memu słowu i pamięci. 

Mianowicie - chodzi o materiał, w którym facet drze się pod balkonem do swojej dziewczyny, że w Lidlu dają 20 złotych za zakupy, i żeby nikomu nie mówiła, bo wszyscy zaraz też będą chcieli. Jego dyskretna wypowiedź oczywiście skutkuje tłumem ludzi biegnących z osiedla prosto do wspomnianego marketu. Podobnie sytuacja przedstawia się w reklamie radiowej - ludzie drą się do siebie na odległość, że w Lidlu taka promocja.

Dlaczego ten zabieg jest dobry:
- darcie mordy, czy też zwyczajnie podniesiony głos, zawsze zwraca uwagę,
- sytuacja przedstawiona w reklamie jest naturalna, nieprzesadnie stylizowana i każdy z łatwością może się w niej podstawić jako którykolwiek z zaprezentowanych bohaterów,
- informacja jest przekazana w taki sposób, że zapada w pamięć odbiorcy.

Dlaczego ten zabieg jest zły:
- reklama wygląda trochę na darcie łacha z typowych cebulaków osiedlowego getta,
- scenariusz tej scenki jest najbanalniejszy na świecie.

Lidl przyzwyczaił nas do dopracowanych i pomysłowych kampanii, angażując gwiazdy i błyskając niebanalnym poczuciem humoru - jak choćby podczas wieloletniej akcji z bitwą na przepisy między Pascalem a Okrasą, czy też w obecnie emitowanym saloniku dziennikarskim Karola Okrasy i Doroty Wellman. Dziwią zatem nieco jego ostatnie zagrywki, które nastawione są wyłącznie na sprzedaż towaru, godne raczej Żabki niż poważnego marketu - jak świeża koncepcja stu produktów za złotówkę. Oferta ta obejmuje co tydzień inne produkty, a więc wymaga to co tydzień nowych plakatów, gazetek i bór wie, czego jeszcze, czyli mnóstwo, mnóstwo papieru. I mnóstwo, mnóstwo piniondza dla drukarni, która te papiery drukuje (i która znajduje się w Pile, pozdrawiam pana Janusza!).

Może nie wygląda, ale to nie chamska reklama w samym środku posta, ale wycinek z gazetki Lidla, zamieszczony tu w celach naukowych.

Odpowiedzi na ten trend są dwie: albo Lidl zmienia dom mediowy i ktoś inny zaczyna robić im reklamy; albo zdecydował się na drugą kampanię, równoległą do dotychczasowej, a wycelowaną w mniej wymagającego odbiorcę - tego, którego interesują wyłącznie przeceny na jogurty i inne makarony... a więc przeciętnego klienta Biedronki.

Dziędobry, jestem Lidl i od dzisiaj chcę dostawać większy kawałek rynkowego tortu.
Chitry Lidl, chitry, wygląda na to, że zechce zrewanżować się Biedronce za te wszystkie skradzione kampanie - być może kradzione razem z klientami!

Wróćmy jednak do tej konkretnej reklamy z darciem mordy pod balkonem. Kiedy już oswoiliśmy się z obliczem wrzeszczącego faceta, przyjmując go niczym alegorię współczesnego Romea, nagle wydarzyło się TO:

Screen ze strony Biedronki. Still just for science. Also, doceńmy tę łopatologię umieszczoną w niebieskiej chmurce. Jakby ktoś dalej nie rozumiał, BIEDRONKA DAJE CI WINCYJ, IĆ TAM I WYDAJ PINIONDZ.
Do tego dostajemy reklamę radiową, w której jedna pani zdradza drugiej, że w pewnym markiecie - absolutnie anonimowym i nikomu nieznanym, ponieważ jego nazwa nie pada - dają dwajścia złotych za zakupy, na co druga odpowiada: pani, co pani wierzy jakimś reklamom, oni to dwajścia złotych dają dopiero, jak się wyda dwieście, lepiej idź pani do Biedronki, bo tam od razu dają dwajścia pięć!

Reklama jest zrealizowana dokładnie w takiej samej konwencji, co ta lidlowska - mamy dwie zwyczajne lasencje, prawdopodobnie panie domu, polujące na sklepowe okazje, zupełnie jak wszystkie inne polskie panie domu; mamy zwyczajną, niemal nieodczuwalnie stylizowaną sytuację dialogową; mamy zwracający uwagę sposób przekazania informacji; i mamy nawet lekką sugestię darcia łacha z typowych cebulowych kur domowych.

Takie tam, subtelne przekomarzanki, ho ho.
I wyobraźcie sobie, że to poszło w eter wczoraj, ewentualnie nieco wcześniej - nieustannie słucham radia, więc się orientuję - a zgadnijcie, co usłyszałam dzisiaj?

Romea spod balkonu, który znów drze mordę, że wprawdzie ostatnio w Lidlu dawali dwajścia złotych, ale dzisiaj już dają do ręki całe trzydzieści!

Screen ze strony Lidla (wydanie drugie, poprawione).
Czujecie to? Lidl zdążył podjąć decyzję o podniesieniu wartości bonu, pouczyć na tę okoliczność wszystkie swoje sklepy, nagrać odpowiedź na reklamę Biedronki, wykupić czas antenowy w radiu i wyemitować ją - a to wszystko w ciągu około jednego dnia!

I ja w tym momencie skisłam, bo dawno nie widziałam takiej gorącej licytacji między gigantami rynku spożywczego. Czekam na moment, w którym któryś market odda mi swoje dobra za symboliczne pisiont groszy.

A gdyby ktoś się zastanawiał, kto w świetle tej wojenki wypada lepiej, spieszę z odpowiedzią - Lidl, ale naprawdę o włos, bo informacje podaje w ładniejszej formie graficznej. A tak naprawdę oba sklepy zyskują, bo już chyba wszystkie portale o nich piszą.

I tak, wespół w zespół, naparzając się po ryjach można zdobyć darmową suaffę.
PS Animowane gify pochodzą z serialu Miraculous. Jest całkiem ładnym dowodem na to, że studio Toei (odpowiedzialne za popełnienie Sailor Moon Crystal) potrafi jednak przyłożyć rękę do stworzenia animacji, która nie sprawia, że mam ochotę zakraplać oczy wodą święconą. Nawet jeśli większość roboty w tym przypadku zapewne odwalili Francuzi. (shoutout dla Annorelki!)
________________________________________________________________________________

Oświadczenie: miałam przygotowany na ten tydzień post z lalkowym craftingiem. Jest calutki napisany i zawiera milion zdjęć - ale niestety dziś znienacka wziął mnie za pysk mój reklamowy fetysz. Wybaczcie. D:

Podobne posty

6 komentarze

  1. Lubię reklamy radiowe. Tak samo jak lubię "Trudne sprawy" i msze w niedzielę. Jak coś mnie wkurwia tak, że nie mogę wytrzymać i chcę umrzyć, a nie mogę od tego uciec, to kończy się tak, że to polubię.

    Kiedyś, jakaś mundra osoba, która umiała w reklamy, tłumaczyła mi, że reklama radiowa rządzi się innymi prawami, niż telewizyjna, bo brakuje w niej najważniejszego środka przekazu- obrazu. Dlatego reklamy radiowe są infantylne i wkurzające, bo... łatwiej zapamiętać reklamowany produkt.
    Ha! Ależ ja jestem mądra! Marchew dla tej pani!


    BTW- Jestem "team Biedronka"! W Elblągu jest 21 Biedronek i tylko 2 Lidle! Moja Mam chodzi do Biedry w kapciach, bo ma tak blisko!
    TEAM BIEEEEEEEEEEEDRA! GOGOGOG!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja wiem, reklam można nie słuchać, "Trudne sprawy" przełączyć, a na msze nie chodzić... tak robię, i jeszcze do tego wiadomości nie oglądam, polecam, zdrowsza jestem i fokle. Tylko reklamy zawsze paczam, ponieważ masochizm.

      To prawda z radiowymi reklamami, potwierdzam, marchew już rośnie.

      21 Biedronek, ale że seriooo? XD U nas jest jakieś... sześć? siedem? na aż trzy! Lidle. I lubię Pierdonki, ale jednak jestem #teamLidl, bo fajne spodnie tam mają (w poniedziałek będą z wysokim stanem, omgomg biere wszystkie modele).

      Usuń
  2. no to mnie podeszłaś TĄ parą :)))
    a jogurty w słoiczkach to wciąż
    mi nieznany produkt - a przecież
    takie ładne te słoiczki Szara Sowa
    pokazywała u się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się nazywa marketing. :D

      A jogurty są przesmaczne i zostają po nich te śliczne słoiczki, więc polecam bardzo!

      Usuń
  3. Koreańczycy i Francuzi, Toei pozostaje w napisach końcowych tylko z pierwszej wersji i z tego, że współpracuje z Bandai, które będzie robić zabawki do serii.
    I jeszcze chyba co-nieco dołozyli Amerykanie, Zag ma studio w Los Angeles.

    Taki Saban/DiC obecnych czasów. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo, fachowy komć Annorelki <3 <3 <3

      Czyli Toei pracuje tylko... teoretycznie? Najmniejsze zdziwienie świata, jeśli mam wnioskować po pewnym niesławnym rimejku.
      (jeżu, mam prawie cały post na temat tego, co jest złego w SM Crystal, chciałabym go skończyć, ale lista ciągle rośnie, a teraz jeszcze te nowe sezony D:)

      Usuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe