Lalki - jak zrobić malutkie książeczki - 7 skomplikowanych kroków

10:17

Chyba już czas najwyższy, żeby pokazać Wam coś z dziedziny lalkowania, w której co prawda nadal działam, i to nawet całkiem często, ale tylko niepublicznie - bo oczywiście żadnej z rzeczy, które zaczęłam, nie doprowadziłam jeszcze do końca, więc nie ma się czym publicznie przechwalać. Oprócz tym, co mam dla Was dzisiaj - książkami!

Przyznam, że nie doceniałam potencjału miniaturowych tomów, dopóki ich nie zrobiłam. Kiedy już ustawiłam je w dioramie i spojrzałam przez obiektyw swojego ziemniaka, stękłam, klękłam i pękłam. Tak niesamowicie ożywiły wnętrze, że aż żal było sprzątać po sesji zdjęciowej!

Przyznam też, że od dawna zabierałam się za zrobienie takich elementów wyposażenia. A nawet zaczęłam robotę ładnych parę miesięcy temu. A nawet zrobiłam milion prześlicznych okładek... ale utknęłam w momencie, w którym powinnam wkleić do środka jakieś wypełnienie. No bo... książki zazwyczaj mają strony, co nie? Moje nie miały. Bo nie miałam dobrego pomysłu na ładny, równy i odpowiednio gruby wkład, który dobrze przyklei się do grzbietu i nie rozleci przy otwieraniu.

Aż w końcu znalazłam na to przegenialny sposób i oto mogę zaprezentować Wam kompleksowy, zamotany, męczący i szalenie przekombinowany poradnik wykonywania miniaturowych książeczek!

Potrzebne będą:

  • tekturka - na szablon dla okładki
  • druga tekturka - na podklejenie okładek
  • szeroka taśma klejąca - na laminowanie
  • kolorowy i biały papier
  • klej w sztyfcie
  • klej w płynie
  • pędzelek
  • ołówek
  • klipsy/klamerki
  • linijka i ekierka
  • nożyk i nożyczki
  • nóż z zaokrąglonym czubkiem, bez piłki
  • gazetka promocyjna Ępiku/Świata Ksiunszki
  • notesiki reklamowe, format dowolny (polecam jak najmniejsze i jak najgrubsze)


Krok 1
Ustalamy format książeczek. Najlepiej dobrać go do rozmiarów grafik w naszej gazetce promocyjnej - bo stąd ukradniemy okładki - lub do rozmiarów półek, na których książeczki będą stały; lub po prostu do rozmiaru naszych lalek. Dla standardowych barbioszek, posiadających standardowy regał i przy korzystaniu ze standardowej gazetki promocyjnej ustaliłam wymiar 2,8 cm x 2 cm.
Po podjęciu tej decyzji rysujemy na tekturce do szablonu prostokąt o odpowiednich wymiarach. Następnie dokładnie i równiutko wycinamy nożykiem introligatorskim kształt ze środka. Tadam - oto nasz szablon! Wycięty środek zachowujemy - będziemy nim odmierzać tyły książek w późniejszym etapie produkcji.

Szablon wymaga jeszcze delikatnego dopracowania. W rogach powstałego otworu robimy krótkie nacięcia (widoczne na zdjęciu) o takiej szerokości, aby mogło zmieścić się w nich ostrze nożyka
Tak przygotowany przymiar przykładamy do tych grafik w gazetce promocyjnej, z których chcemy zrobić okładki, i z jego pomocą wycinamy nożykiem, co trzeba.
HINT: Nożyk musi być ostry, cięcie pewne, a strona gazetki, którą kroimy, odpowiednio napięta - inaczej brzegi rozcięcia będą się ciągać i rwać, a tego nie chcemy.


Krok 2
Dobieramy kolorowy papier do powycinanych okładek - z jego pomocą będziemy tworzyć całą oprawę. Następnie przyklejamy okładki klejem w sztyfcie do wybranych arkuszy. Klejenie zaczynamy od fabrycznych brzegów arkusza - najlepiej od któregoś rogu, tak jak na drugim zdjęciu - równając do brzegu i pilnując, aby wilgotny od kleju papier gazetowy nie marszczył się jak pipa w grochu jak to wilgotne papiery mają w zwyczaju. Odkładamy wyklejone kartki do wyschnięcia.

Kiedy mamy pewność, że wszystko jest suche, bierzemy środek, który wycięliśmy z naszego przymiaru. Z jego pomocą ustalamy, jak grube książki chcemy uzyskać, przykładając go w dowolnej odległości od okładki, tak jakby miał to być tył naszego dzieła. Stworzona między okładką a szablonem przerwa będzie grzbietem naszej książki.
HINT: Nie polecam jednak robienia zbyt grubych tomów, ponieważ wypełnianie ich stronami będzie problematyczne. 

Po tej wizualizacji ustalamy, gdzie według nas powinna skończyć się oprawa i w odpowiednim miejscu rysujemy linię równoległą do prawego brzegu wszystkich okładek. Linia musi być równoległa do tego brzegu, lub prostopadła do fabrycznego dołu/góry kartki, żeby książki były proste. Przeprowadzamy ją przez wszystkie potencjalne oprawy - w ten sposób książki będą jednakowej grubości, co jest dobre, ponieważ ułatwi nam pracę, a po co sobie życie komplikować.

Na tym etapie możemy też narysować sobie prostopadłe linie pomocnicze, wyznaczające góry i doły okładek, po których później będziemy ciąć. Linie muszą być prostopadłe, żeby książki były proste.

Krok 3
Przystępujemy do laminowania. Laminowanie to superprofesjonalny termin na wyklejanie arkuszy papieru specjalną folią w celu ich usztywnienia i zabezpieczenia. W tym przypadku możemy to zrobić zwykłą przejrzystą taśmą, uzyskując na książkach luksusowy efekt lakierowania, lub użyć ekskluzywnej taśmy matowej, otrzymując oprawę godną tanich harlekinów z nadmorskiego bazaru - pełna dowolność.
Jeśli mamy szeroką taśmę, laminujemy okładki na jej szerokość. Wygląda to następująco - odcinamy tak długi kawałek, jak potrzebujemy, w zależności od tego, ile potencjalnych książek znalazło się w kolumnie. Klejenie zaczynamy od góry, równając długi brzeg taśmy do brzegu arkusza - tego, do którego wyrównaliśmy wszystkie okładki. W ten sposób otrzymamy oprawę o szerokości taśmy - więc im taśma jest szersza, tym grubsza będzie potencjalna książka.
Jeśli nie mamy szerokiej taśmy albo chcemy uzyskać naprawdę grube tomiszcze, laminujemy nie na szerokość, a na długość taśmy, klejąc tyle, ile trzeba.
Na koniec wycinamy wszystko według wyznaczonych linii, używając linijki i nożyka, a nie nożyczek, żeby książki były proste.

Krok 4
Jeśli do podklejenia okładek użyliśmy zwykłego kolorowego papieru,a nie sztywnego, technicznego - a użyliśmy, ponieważ chcemy być tru i wiemy, że oprawa prawdziwej książki w środku jest biała, a nie kolorowa - teraz musimy podkleić je jeszcze raz, korzystając z tekturki.
Używając niefachowego terminu "tekturki" (niech bogowie poligrafii mają nade mną litość) mam na myśli nie tekturę falistą, czyli potocznie mówiąc karton, tylko papier o wysokiej gramaturze, czyli potocznie mówiąc... eee... nie mam pojęcia, jak to nazwać. W każdym razie chodzi o ten rodzaj papieru, z którego zazwyczaj robione są opakowania różnych artykułów spożywczych, albo plecki bloków rysunkowych i notesów, albo plany lekcji - jest on dość sztywny, gładki od strony zadruku, a matowy od spodu.

W każdym razie korzystamy z tej tekturki - w moim przypadku był to plan lekcji właśnie - i przyklejamy na jej zadrukowaną, gładką powierzchnię powycinane kolorowe oprawy klejem w sztyfcie. Znów równamy brzegi okładek do fabrycznych brzegów tekturki, żeby książki były proste. Znów wycinamy oprawy przy użyciu nożyka i linijek, żeby książki były proste. Bo jak książki nie będą proste, to będzie katastrofa.


Krok 5
Uwaga, będziemy bigować. Bigowanie to superprofesjonalny termin na wykonanie żłobień w arkuszu papieru, umożliwiających składanie go w wyznaczonych miejscach. Do tego potrzebny jest nam nóż z okrągłym czubkiem lub podobne tępe narzędzie, które nie przetnie tekturki, a jedynie wykona równe wgłębienie, nieco szersze od nacięcia.
W celu wykonania tej operacji bierzemy jedną z opraw i obracamy ją okładką do dołu. Raz jeszcze sięgamy po środek wycięty z naszego przymiaru. Przykładamy go do obu bocznych brzegów oprawy i zaznaczamy, gdzie się kończy - tak wyznaczamy środek, który będzie grzbietem naszej książki. Rysujemy sobie w tych miejscach linie pomocnicze, pilnując, żeby były równe, żeby książka była prosta.
To właściwie najtrudniejszy moment, ponieważ nie wiadomo, do którego krawędzi oprawy powinniśmy równać - prawie każdy był już cięty, z wyjątkiem prawego brzegu okładki. Po prostu postarajmy się uzyskać prostość linii optymalną w stosunku do wszystkich brzegów, żeby książki były proste.
Następnie bigujemy w zaznaczonych miejscach przy użyciu noża i linijki, tak aby w tekturce powstało widoczne wgłębienie. Bierzemy przy tym poprawkę na szerokość noża, żeby móc trafić dokładnie w wyznaczoną linię. Następnie delikatnie próbujemy przełamać oprawę w miejscach wgłębień. Jeśli się uda, składamy je porządnie. Voila - połowa drogi za nami!



Krok 6
Czas na wypełnienie naszych ksiąg odpowiednią ilością stronic. W tym celu skorzystamy z dobrodziejstwa, jakim są notesiki reklamowe, które czasem możemy otrzymać od rozmaitych firm w gratisie, i z których nie korzystamy, bo i tak nigdy nie mamy ich pod ręką, kiedy chcemy coś zanotować. Teraz nadszedł ich czas.
Te notesiki mają jeszcze jedną ważną zaletę - są fabrycznie klejone i równiuteńkie. Odejmuje nam to mnóstwo zachodu przy chałupniczym sklejaniu odpowiedniej liczby kartek do kupy w celu wypełnienia oprawy. Poza tym nawet, gdybyśmy byli na tyle szaleni by chcieć zrobić coś podobnego, i tak ponieślibyśmy porażkę, jeśli chodzi o wyrównanie klejonego brzegu, bo na pewno coś by nam się wymsknęło, choćby pod wpływem nacisku palców, i byłoby krzywo, i byłby płacz i zgrzytanie zębów.

Bierzemy więc do rąk nasze błogosławione notesiki i wydzielamy sobie tak gruby wkład książkowy, jaki potrzebujemy, przymierzając do grzbietu danej książki (mierzymy grzbiet od środka, od wewnętrznych krawędzi big, żeby książka mogła się swobodnie zamykać). Rozkładamy notesik w zaznaczonym miejscu i odcinamy nożykiem potrzebną ilość - nie odrywamy, żeby nie naruszyć kleju!

Następnie wkładamy go w daną oprawę, równając do górnego brzegu. Zamykamy książkę, nakrywamy okładkę linijką, równając do dolnego brzegu i starannie odcinamy nożykiem wystającą pozostałość wkładu. Nie wykonujemy głębokich cięć - odcinamy jedynie po kilka kartek naraz. Powtarzając ten ruch staramy się stworzyć jak najbardziej równy brzeg.
Otrzymujemy wstęp do wkładu właściwego. Zanim zaaplikujemy go do książki, zabezpieczymy go jeszcze. Odcinamy pasek białego papieru (o możliwie niskiej gramaturze) o wysokości równej uprzednio stworzonemu wkładowi. Owijamy nim wkład, zaznaczając jego grzbiet. Smarujemy klejem grzbiet wkładu oraz wąską linię na jego wierzchu i spodzie, tuż przy grzbiecie, po czym oklejamy go wcześniej przygotowanym paskiem papieru. Kiedy całość przeschnie, raz jeszcze smarujemy klejem w tych samych miejscach i aplikujemy wkład do środka oprawy. Pocieramy mocno oprawę w klejonych miejscach, aby przykleiła się jak najlepiej, po czym przyczepiamy w tym miejscu klips. Pozostawiamy na dłuższą chwilę do całkowitego wyschnięcia.
HINT: Jeśli notesik, z którego korzystamy, jest co najmniej dwa razy szerszy, niż potencjalne książki (a na pewno jest), żeby nie marnować cennego materiału, możemy skleić również jego przeciwległy brzeg. Kładziemy na notes coś ciężkiego, o równej podstawie - na przykład szkatułkę z biżuterią, polecam - i dokładnie aplikujemy klej pędzlem na wyznaczoną krawędź. Czekamy chwilę i powtarzamy proces jeszcze ze dwa razy. Po tej operacji notes powinien pozostać pod naciskiem, dopóki całkiem nie wyschnie. Następnie rozcinamy go pośrodku i oto mamy dwa dozowniki wkładów do książek!

Krok 7
Kiedy już mamy pewność, że książka w klipsie jest dobrze sklejona, możemy odciąć wystający brzeg wkładu - tą samą techniką, co poprzednio, usuwając delikatnymi cięciami jedynie po kilka kartek naraz. Pilnujemy, aby książka była przy tym dobrze dociśnięta do podłoża, aby tworzony brzeg był jak najprostszy - na końcu cięcia powinniśmy napotkać brzeg tyłu oprawy. Jeśli tak się nie stało, to znaczy, że mimo naszych starań KSIĄŻKA JEST KRZYWA.

Ale to nie szkodzi. Jeśli jest krzywa w stopniu akceptowalnym, mamy to gdzieś. Jeśli natomiast jej krzywość jest niedopuszczalna, w tym momencie bierzemy nożyczki i równamy krzywą krawędź aż do osiągnięcia satysfakcjonujących rezultatów. Być może po tym procesie nasze dzieło będzie wyglądać jak po przykrym spotkaniu z kosiarką, ale mamy to gdzieś, ponieważ jesteśmy już zbyt zmęczeni, aby zwracać na to uwagę.

Na koniec spinamy książkę klamerką i pozwalamy jej trochę poleżeć, żeby uzyskała kształt zamkniętej książki, a nie ekstrawaganckiego wachlarza.

I KONIEC, NARESZCIE, CIĘCIE, LUDZIE, MAMY TO!

A teraz spam zdjęciowy!












Mmm, dat ass.

Mam wrażenie, że ten poradnik jest równie sztywny, co tektura, którą podklejałam okładki, ale liczę, że mimo to okaże się pomocny... w jakiś sposób. Generalnie introligatorstwo to dziedzina wymagająca dużej uwagi i precyzji, a więc coś zupełnie nie dla mnie, dlatego chętnie przyjmę wszelkie uwagi co do mojej, wykoncypowanej metodą prób i błędów, metody składania książek.

Bo zrobiłam kolejne trzydzieści opraw i muszę je powypełniać. 

I może dam radę je ukończyć, i nawet Wam to pokazać. 

Jeszcze w tym stuleciu.

Podobne posty

14 komentarze

  1. Świetne! Na laminowanie taśmą jakoś nie wpadłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tego nauczyły zUe koleżanki ze szkoły, które taśmą laminowały sobie ściągi na kartkówki. :D

      Usuń
  2. Bardzo ładny księgozbiór:) Aż chyba skorzystam z instrukcji, bo naprawdę fajnie to wygląda na zdjęciach.Kiedyś nawet próbowałam, ale skutek był średni;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładny księgozbiór:) Aż chyba skorzystam z instrukcji, bo naprawdę fajnie to wygląda na zdjęciach.Kiedyś nawet próbowałam, ale skutek był średni;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ponieważ jestem lamą, nie mogę zagwarantować, że z moim poradnikiem osiąga się efekt lepszy niż średni... ale jakbyś jednak chciała spróbować, to koniecznie się pochwal, co Ci wyszło! :)

      Usuń
  4. świetnie wyglądają te Twoje książki! A moje lalki zazdroszczą Twoim!;) Niestety ja jestem antyinstrukcyjna, zgubiłam się już przy laminowaniu, ehhh ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej kwestia mojej antyinstrukcyjności, bo nie potrafię w prostych zdaniach przekazać, o co chodzi, a przecież na tym polega instrukcja. ;__;

      Ale jeśli masz pytania, to spróbuję wyjaśnić, co trzeba! :)

      Usuń
  5. nawet średni poziom zadowala mnie -
    a Twój/Twoich panienek księgozbiór
    wygląda na więcej niż średni poziom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, tajemnica tkwi w robieniu zdjęć pod odpowiednim kątem, żeby nie było widać, że książki są krzywe. :D

      Usuń
    2. (czyżby znowu marketing stosowany?)

      Usuń
    3. (takie skrzywienie niezawodowe :))

      Usuń
    4. (i pomyśleć, że rozważałam na poważnie
      szkołę introligatorską - miałam do niej
      kilka kroków od ówczesnego domku - ale
      cóż - zagnało mnie ku gotowym produktom -
      do bibiliotek i Czytelników)

      Usuń
  6. Ale świetne książki! Sama chyba zrobię jak znajdę odpowiednie materiały na okładki! Super tutorial! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A materiały na okładki leżą na stojaczkach w postaci katalogów w każdej dobrej sieciówkowej księgarni ;)

      Usuń

Fajnie, że jesteś! Możesz napisać mi komcia, korzystając z tego oto miniporadnika formatowania:

[b]tekst[/b] - pogrubienie
[i]tekst[/i] - kursywa
[a href="www.jakaśstrona.pl"]tekst[/a] - link ukryty

Zamiast nawiasów kwadratowych [] wstawiamy nawiasy ostre <>

Polecany post

Sims 4 - Legacy Challenge - prolog

Dziś będę odtwórcza  mam dla Was coś niesamowitego - Legacy Challenge dla Sims 4! Zainspirowana Projektem "Prokrastynacja" mego ...

Facebook

Blogger

Subscribe