To nie będzie wesoły post. Nie będzie też zawierał zbyt dużej ilości zdjęć. I będzie dotyczył ciąży Figi, którą się pochwaliłam najwyraźniej przedwcześnie. Możecie się zatem domyślić, co się zadziało. Zacznijmy jednak od początku. ...
Odkurzamy zelżałego blogaska, zatem czas na absolutnie nową serię, w której udowodnię swój nołlajfizm, foreveralonizm i nieznajomość angielskiego. Dziś zmagamy się z Eviebotem. Odkurzamy zelżałego blogaska, zatem czas na absolutnie nową serię, w której udowodnię swój nołlajfizm, foreveralonizm i nieznajomość angielskiego. Dziś zmagamy się z Eviebotem. ...
To, co pokażę Wam dzisiaj, miało być na Dzień Dziecka, czyli standard, jeśli chodzi o terminowość Lunatyczki. Nie roztkliwiajmy się jednak nad takimi detalami, jak moja nieumiejętność właściwego korzystania z kalendarza, czy też moja kolejna półroczna nieobecność w Internetach, bo oto przynoszę dzieło mego życia: śpiewnik z piosenkami z serialu Steven Universe! ...