Na szczęście siostra Księcia trzy miesiące temu urodziła dzieciątko!
Dzieciątko okazało się, jak to bywa w przypadku dzieciątek z najbliższej rodziny, najśliczniejszym dzieciątkiem na świecie; z tego też powodu zasłużyło na wszystko, co najlepsze. Jak na przykład - na pamiątkę chrztu, która będzie śliczna w sposób adekwatny do śliczności solenizantki.
W dniu dzisiejszym szanownych telenowelowidzów witają: dziedziczka Alice oraz wujcio Stefcio.
Kołyska widoczna za ich plecami to jeszcze nie kolejne dziecko, ale pusta pozostałość po wyrośniętej w ostatnim odcinku Astronomównie - kolejne dziecię oczekiwało swego przyjścia w chwale, będąc wygodnie ulokowanym w strategicznym miejscu. Czyli w wielkim bebzonie Niny.
Długo szukałam ilustracji, która w zestawieniu z tytułem notki nie będzie sprawiać wrażenia ironicznej czy rasistowskiej - jeśli mi się nie udało, przepraszam każdego, kto poczuł się urażony. (źródło) |
Miałam dziś przyjemność wziąć udział w wykładzie poprowadzonym przez profesora Andrzeja Markowskiego, znanego językoznawcy, który jest między innymi przewodniczącym Rady Języka Polskiego.
Subiektywnie zaś rzecz biorąc - jest tego typu imponującą personą, przy której włącza mi się "fangirling intelektualny" - co oznacza, że wiedza oraz wynikająca z niej nobliwość i tytularność danej postaci wzbudza we mnie palące rumieńce, palpitacje serca, tendencje do teatralnych omdleń oraz dziką żądzę... rozmowy na jakiś frapujący, czysto naukowy temat. Z panem profesorem niestety nie udało mi się porozmawiać, więc pozostaje mi wzdychanie do wywiadu-rzeki z jego udziałem.
Wykład dotyczył poprawności politycznej i rozpoczął się, jak na porządny wykład przystało, od objaśnienia jego tytułu, które pozwolę sobie, dla właściwego obrazu rzeczy, streścić - otóż pojęcie "poprawność polityczna" jest niezbyt fortunnym tłumaczeniem sformułowania z języka angielskiego: political correctness, w którym słowo political może, choćby luźno, kojarzyć się z przymiotnikiem polite, co znaczy: uprzejmy, grzeczny, lub wręcz: grzecznościowy. Tymczasem w języku polskim słowo "polityczny" dawniej mogło oznaczać również: poprawny, grzecznościowy - i wciąż można z niego korzystać w tym właśnie znaczeniu, ale robi się to zdecydowanie rzadziej.
W każdym razie - poprawność polityczna to korzystanie z neutralnych zwrotów w miejsce tych, które mogłyby kogoś urazić.
Życie, życie jest nowelą, raz przyjazną, a raz tele - czyli jest poniedziałek, są Simsiory, ach, jakaż jestem konsekwentna i rzetelna!
W rodzinie Astronomo(no)vów trwały przygotowania do właściwego przyjęcia potomstwa. Mandark wyglądał na szczęśliwego i gotowego na właściwe przyjęcie wszystkiego.
"Moje życie jest doskonałe!"
Tak trzymać, Mandark! Co prawda w ramach wdrożenia rodzinnej polityki zaciskania pasa musiałeś sprzedać dywan i inne przedmioty będące wyrazem zbędnego luksusu, mieszkasz w domu bez okien, pod którym w najlepsze kwitną śmieciokrzaki, wciąż nie możesz zrobić elewacji, z jakichś niezrozumiałych powodów nie dostajesz awansu, a twoja żona to słodka żmija, co dziurki nie robi, a krew wypija; ale grunt to pozytywne myślenie!
Jest taka płyta, która ukazała się na rynku w czerwcu ubiegłego roku. Nosi tytuł DaDaDam, a wkład w jej powstanie miał cały szereg wspaniałych ludzi: zespół Perfect z niezmordowanym Markowskim na czele plus pięciu znanych tekściarzy-pieśniarzy, a to wszystko pod skrzydłami Agencji Muzycznej Polskiego Radia. Takie potężne zaplecze sprawiło, że wyczekujące na nowe treści słuchacze ujrzeli na horyzoncie widmo prawdziwie legendarnego pierdolnięcia.
Płyta istotnie jest udana - słychać, że narodziła się w bólach, pocie i łzach ronionych podczas odwalania kawału tytanicznej pracy. Markowski wyłaził ze skóry, żeby DaDaDać z siebie, co najlepsze, a instrumentaliści dzielnie próbowali dotrzymywać mu kroku (choć z różnym skutkiem). Pierdolnięcie zostało dokonane. Wszyscy oszaleli, Perfect taki dobry, brzmienie takie świeże, rock tak bardzo.
Ale w pewnym momencie z jakichś niesamowitych przyczyn na szczyt listy przebojów trafiło to:
Odnawiam dusze - Perfect
źródło tekstu: tutaj
W każdym razie - na podstawie tej strofy możemy już oszacować, że idzie do nas wspaniały, głęboki tekst o wewnętrznych zmianach, nieustannym zmaganiu się z trudami dnia codziennego i odwiecznym poszukiwaniu nieuchwytnego szczęścia.
He. Hehe. Ehehehehehe.
Płyta istotnie jest udana - słychać, że narodziła się w bólach, pocie i łzach ronionych podczas odwalania kawału tytanicznej pracy. Markowski wyłaził ze skóry, żeby DaDaDać z siebie, co najlepsze, a instrumentaliści dzielnie próbowali dotrzymywać mu kroku (choć z różnym skutkiem). Pierdolnięcie zostało dokonane. Wszyscy oszaleli, Perfect taki dobry, brzmienie takie świeże, rock tak bardzo.
Ale w pewnym momencie z jakichś niesamowitych przyczyn na szczyt listy przebojów trafiło to:
Odnawiam dusze - Perfect
źródło tekstu: tutaj
Jestem już w drodze tyle lat,
Mam taki bardzo rzadki fach:
Odnawiam duszę.Nie umiem za bardzo określić, na ile błędne są te rzuty między duszami - to znaczy, między ich liczbą pojedynczą, a mnogą. Czy naprawdę raz chodzi o jedną duszę, a raz o wiele? Czy to po prostu okazjonalne braki w polskich znakach?
W każdym razie - na podstawie tej strofy możemy już oszacować, że idzie do nas wspaniały, głęboki tekst o wewnętrznych zmianach, nieustannym zmaganiu się z trudami dnia codziennego i odwiecznym poszukiwaniu nieuchwytnego szczęścia.
He. Hehe. Ehehehehehe.
Spóźnione, ale szczere!
Poza tym przedłużyłam sobie świętowanie i cieszę się dziś jeszcze jednym dniem wolnym - których ostatnio naprawdę ani na lekarstwo - i tak właściwie dopiero dzisiaj naprawdę udało mi się odpocząć - w każdym razie - zdecydowałam się podzielić z Wami swoją beztroską, poświąteczną radością.
Niestety, mimo to (a może właśnie dlatego?) nie zaprezentuję dziś nic bardziej ambitnego, niż (znowu) Simsy.
Inna sprawa, że wyzwanie naprawdę mnie wciągnęło i na dzień dzisiejszy mam w zapasie screeny do trzech kolejnych odcinków i ogromną ochotę na dalsze rozwijanie historii. Kusi mnie, żeby się pochwalić tym, co Mandarkowi i jego rodzince udało się już osiągnąć (a udało się wiele!), no ale przecież nie będę robić spoilerów, bo bym przecież odebrała czytelnikom tę ewentualną krztynę zabawy, jaką mogą zaczerpnąć z Astronomonovej telenoweli.
Powiem więc tylko, że będzie zabawa, będzie się działo!
A tymczasem wracamy do opowieści.